Durczok zbadany wykrywaczem kłamstw
- Badanie na wykrywaczu kłamstw wykazało, że Kamil Durczok mówił prawdę przyznając, że nie molestował ani nie mobbingował swoich podwładnych - powiedział WP jego adwokat Jacek Dubois.
17.03.2015 | aktual.: 17.03.2015 09:11
Jak powiedział nam prawnik Kamila Durczoka, wynik badania wariografem jest dołączony do pierwszego z pozwów przeciwko tygodnikowi "Wprost". Badanie zostało zlecone na wniosek dziennikarza i wykonane przez biegłego sądowego. - Chcieliśmy w ten sposób udowodnić, że "Wprost" opublikował nieprawdę, pisząc o molestowaniu "znanej dziennikarki". Pytania do pana Durczoka były bardzo konkretne i nie pozostawiają wątpliwości, że w jego pamięci nie ma faktów, które zarzuca mu tygodnik - powiedział Jacek Dubois.
W pozwie, który już trafił do sądu w sprawie podejrzeń o molestowanie dziennikarz domaga od 2 mln złotych zadośćuczynienia - potwierdza w rozmowie z WP adwokat Durczoka Jacek Dubois.
- To równowartość szkody, jaką poniósł mój klient. Tygodnik podjął bezprecedensowe celowe działania, zmierzające do zniszczenia pana Durczoka. Podano nieprawdziwe, szkalujące informacje i umieszczono wizerunek mojego klienta na okładce gazety. Jej sprzedaż w stosunku do poprzedniego numeru wzrosła o 66 proc. W efekcie tych działań mój klient stracił pracę i zamiast pracować musi teraz bronić swojego dobrego imienia - mówi WP mec. Jacek Dubois, adwokat Durczoka.
Adwokat podtrzymał, że w przyszłym tygodniu zostaną złożone kolejne pozwy o naruszenie dóbr osobistych, które będą związane z innymi artykułami w tygodniku.
Afera wokół Durczoka
Na początku lutego tygodnik "Wprost" napisał o molestowaniu seksualnym w jednej ze stacji telewizyjnych. Opublikowano relację anonimowej "znanej dziennikarki", która była molestowana przez byłego przełożonego, "bardzo popularną twarz telewizyjną, szefa zespołu w jednej ze stacji".
W artykule mowa była również o mobbingu i dyskryminacji. Nie podano jednak żadnych nazwisk, nie wyjaśniono też, o jaką stację chodzi. W mediach jednak pojawiały się spekulacje, że chodzi o Kamila Durczoka.
W kolejnych publikacjach dziennikarze "Wprost" potwierdzili, że osobą, o której wcześniej pisali, jest szef "Faktów" TVN.
13 lutego została powołana komisja do zbadania nieprawidłowości, w skład której weszli: dyrektorka działu HR w TVN, dyrektor departamentu prawnego spółki oraz ekspert ds. prawa pracy. Przepytano 37 byłych i obecnych pracowników TVN. Komisja ustaliła, że trzy osoby zostały narażone na "niepożądane zachowania włącznie z mobbingiem i molestowaniem seksualnym".
Teraz prokuratura okręgowa z urzędu zbada przypadki molestowania seksualnego w TVN. - Zdecydowaliśmy się sprawdzić informacje o molestowaniu w oparciu o komunikat końcowy z zakończenia prac niezależnej komisji. Po zapoznaniu się z tym dokumentem, prokuratura podejmie decyzję o ewentualnym wszczęciu śledztwa - powiedział Wirtualnej Polsce prok. Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.