Duchowny napisał w Wielką Sobotę, że zmienia wyznanie

W ubiegłym miesiącu ojciec Marcin Mogielski wygłosił kazanie, które wywołało ogromne poruszenie w sieci. W swojej homilii wrocławski dominikanin ostro skrytykował biskupów, domagał się troski o osoby skrzywdzone przez Kościół i skomentował zarzuty pod adresem Karola Wojtyły. W Wielką Sobotę duchowny ogłosił zaskakującą decyzję.

Ojciec Marcin Mogielski
Ojciec Marcin Mogielski
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | foto-wroclaw
Karina Strzelińska

Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ

"Drodzy, po ciężkich latach domagania się od instytucji kościelnej stanięcia po stronie skrzywdzonych i wykluczonych, odkryłem, że ten system nie chce zmian. Moje ręce są za krótkie, a władza nade mną silna i skuteczna" - napisał na swoim profilu na Facebooku o. Marcin Mogielski.

"Jestem nadal chrześcijaninem, ale w Kościele Ewangelicko-Augsburskim, wreszcie u siebie, w bezpiecznym domu, Jezus, Ewangelia i człowiek, każdy bez wyjątku, umiłowane Boże dziecko, odkupione i zbawione ojcowską miłością Boga" - dodał.

Kazanie wrocławskiego dominikanina

Homilia, którą w ubiegłym miesiącu wygłosił o. Mogielski, cieszy się w sieci dużą popularnością. Gorzkie słowa w stronę biskupów i Kościoła padły podczas niedzielnego kazania w kościele pw. św. Wojciecha we Wrocławiu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Dominikanin mówił wprost, że osoby skrzywdzone w Kościele powinny przede wszystkim "spotkać się z miłosierdziem, współczuciem i zadośćuczynieniem", ponieważ "tylko tak Kościół może być wiarygodny, tylko tak może iść do ludzi i cokolwiek mówić". Według ojca Mogielskiego ze względu na brak odpowiedniej reakcji na ten problem "Kościół traci autorytet".

O. Mogielski ujawnił też, że sam "jako pobożny ministrant wysyłany do kościółka przez mamusię i tatusia" został skrzywdzony. - Czy ktoś stanął po mojej stronie? Do tej pory nie - powiedział.

Duchowny odniósł się też do reportażu "Franciszkańska 3", który na początku marca wyemitowano na antenie TVN24. Ze śledztwa Marcina Gutowskiego wynika, że Jan Paweł II wiedział o przypadkach pedofili w polskim Kościele, ale nic z tym nie zrobił. Jego zdaniem podejście biskupów do tej kwestii można określić mianem "moralności Kalego".

- Jak się pojawił problem z Janem Pawłem II, Karolem Wojtyłą, czy było, czy nie było, trzeba to sprawdzić. Otworzyć archiwa, spotkać się z ofiarami przede wszystkim, wysłuchać osób skrzywdzonych. A nie teraz krzyczeć: to nieprawda, to nieprawda, precz z synagogi, nie chcemy tego widzieć, nie chcemy słyszeć. Do czego to prowadzi? Do tego, że ciemność ogarnęła Kościół - wskazał, a po zakończeniu kazania modlił się "za biskupów - o ich nawrócenie".

Źródło artykułu:WP Wiadomości
kościółduchownywiara
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1106)