Drwiny z armii Łukaszenki. Pokazali zdjęcia z poligonu
Dyktator z Mińska robi wszystko, aby pokazać, że jego armia ma jakąkolwiek siłę bojową. Jednak zdjęcia udostępnione przez państwową agencję z Białorusi odsłaniają coś przeciwnego. Rzekome nowinki to rozwiązania, które muszą budzić zdziwienie.
Na "nowatorskie" rozwiązania armii Łukaszenki zwrócił uwagę w mediach społecznościowych niezależny dziennikarz z Białorusi Tadeusz Giczan.
Zdjęcia z Białorusi nie pozostawiają złudzeń
"Jak podsumować armię białoruską na dwóch zdjęciach?" - zapytał Giczan i pokazał właśnie dwie fotografie z prezentacji sprzętu białoruskim generałom.
" W ramach poprawy bezpieczeństwa postanowiono wzmocnić ciężarówki kłodami drewna i przyczepić koksowniki jako 'system' przeciwdziałania wykryciu sprzętem na podczerwień" - wyjaśnił białoruski dziennikarz.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie klikając TUTAJ.
To następne podobne przeróbki, które mają usprawnić sprzęt armii Białorusi. Kilka dni temu reżimowa agencja Belta pokazała Łukaszenkę oglądającego drona. Jego konstrukcja wzbudziła szereg komentarzy, bo maszyna wyglądała jakby została pospawana w przydomowym warsztacie.
Oficerowie z Rosji przy polskiej granicy
Obok prześmiewczych doniesienia z Białorusi płyną też raporty o sprawdzaniu gotowości bojowej armii. Mają jej dokonywać oficerowie z Rosji pod pozorem ćwiczeń.
- Oficerowie sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej biorą udział w ocenie gotowości jednostek wojskowych w obwodach Białorusi: grodzieńskim, brzeskim i homelskim - informował w czwartek przedstawiciel Sztabu Generalnego armii ukraińskiej gen. Ołeksij Hromow. Obwody grodzieński i brzeski to regiony Białorusi graniczące z Polską.
Czytaj też: Nowy nakaz dla Rosjan. Estonia woli nie czekać
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski