Droga Ukrainy do UE zamknięta?
Odrzucenie przez Francuzów i Holendrów konstytucji UE zamyka Ukrainie drogę do Unii Europejskiej - piszą lwowskie gazety, powołując się na szefa frakcji socjalistów w Parlamencie Europejskim, Martina Schulza.
"Przyjdzie nam się pożegnać z iluzjami o integracji europejskiej i zejść na ziemię. Obywatele 'starej' Europy dali do zrozumienia, że dzisiejsza UE to jądro - źródło europejskich wartości, otoczone 'proamerykańskimi państwami' z ich różnorodnymi problemami" - pisze dziennik "Postup".
"Ani Francuz, ani Niemiec, nie mówiąc już o Angliku, nie zgodzi się na to, by jego dziecko (zjednoczona Europa) wzbogaciło się o Mołdawię z jej niezrozumiałymi granicami, Ukrainę z jej socjalną strukturą, czy też z Gruzją z jej niezliczonymi konfliktami" - dodaje gazeta.
"Wysokyj Zamok" nazywa oświadczenie Schulza "wyrokiem dla Ukrainy". Gazeta zauważa też, że jest ono "balsamem" dla ukraińskich europesymistów i eurosceptyków oraz przypomina słowa byłego prezydenta Ukrainy Leonida Kuczmy, który często powtarzał, że "w Europie nikt na nas nie czeka".
Dziennik apeluje jednak, by nie poddawać się pesymistycznym nastrojom. "Kuczma i jego otoczenie mówili o niedostępnej dla nas Europie tylko dlatego, by usprawiedliwić swą tak zwaną 'wielowektorowość' (jednoczesne dążenie Ukrainy do integracji z UE i państwami byłego ZSRR) oraz gospodarcze i polityczne podporządkowanie (Ukrainy) Rosji" - czytamy.
Gazeta jest zdania, że Ukraińcy powinni nadal dążyć do obranego wcześniej strategicznego celu, którym jest integracja europejska. "Polska, Czechy, Węgry i kraje bałtyckie weszły do UE, kiedy ta nie miała jeszcze konstytucji" - przypomina "Wysokyj Zamok".
Dziennik pisze, że "droga (Ukrainy) do Europy może być bardziej ciernista, niż myśleliśmy (...), ale najważniejsze jest to, by nie stracić europejskiego zapału i iść drogą, wyznaczoną na Majdanie (Placu Niepodległości w Kijowie, na którym w ubiegłym roku miały miejsce wydarzenia zwane 'pomarańczową' rewolucją)" - czytamy we lwowskiej gazecie.
Jarosław Junko