Dramatyczne starcia w Egipcie - trzy osoby się udusiły
W Kairze już drugi dzień z rzędu trwały starcia policji z tysiącami demonstrantów żądających szybkiego ustalenia terminu, w jakim tymczasowe władze wojskowe Egiptu ustąpią miejsca rządowi cywilnemu. Trzy osoby zmarły w następstwie wdychania gazu łzawiącego użytego przez egipską policję do rozproszenia demonstracji na placu Tahrir - poinformowali lekarze ze zorganizowanego na miejscu szpitala polowego.
20.11.2011 | aktual.: 20.11.2011 20:03
- Trzy osoby zmarły wskutek uduszenia w trakcie tłumienia demonstracji - powiedział agencji AFP kierujący szpitalem Abdallah Abd el-Rahman.
Natomiast kamerzysta agencji Reuters widział w polowym szpitalu zwłoki mężczyzny, którym według demonstrantów był 28-letni Szehab el-Diun el-Dakrubi.
Według cytowanych przez media danych ministerstwa zdrowia, w trakcie wcześniejszej fazy zamieszek w sobotę zginęło po jednej osobie w Kairze i Aleksandrii.
W sobotę co najmniej 676 ludzi zostało rannych. Państwowa telewizja poinformowała o aresztowaniu 18 osób, nazywając demonstrantów awanturnikami.
Sprawująca w Egipcie władzę Najwyższa Rada Wojskowa oraz nominowany przez nią rząd odbyły nadzwyczajne posiedzenie. Na razie brak szczegółów. Bractwo Muzułmańskie, najlepiej zorganizowane ugrupowanie islamistyczne Egiptu, oświadczyło, że nie zgodzi się na jakiekolwiek posunięcia opóźniające wybory parlamentarne, które mają się rozpocząć 28 listopada.
Około 5 tysięcy protestujących zgromadziło się na centralnym placu Tahrir (po arabsku Wyzwolenia) i w jego okolicy. Demonstranci, z których wielu skandowało "Wolność, wolność" i rzucało w policjantów kamieniami, byli ostrzeliwani kulami gumowymi i ładunkami z gazem łzawiącym. Na plac wjechały pojazdy opancerzone, spychając tłum w okoliczne ulice. Kilkanaście transporterów opancerzonych zajęło pozycje przed gmachem ministerstwa spraw wewnętrznych.
Plac Tahrir był głównym ośrodkiem 18-dniowej społecznej rewolty, która w lutym doprowadziła do ustąpienia autokratycznego prezydenta Hosniego Mubaraka.
Rosnące niezadowolenie społeczne ma za przyczyny powolne tempo reform oraz podejmowane przez wojsko próby zapewnienia sobie uprzywilejowanej pozycji w przyszłym systemie władzy.
- Mamy jedno żądanie: marszałek musi odejść i zostać zastąpiony przez radę cywilną - powiedział agencji Associated Press uczestnik protestu Ahmed Hani, mając na myśli marszałka Husejna Tantawiego, który za czasów Mubaraka był przez wiele lat ministrem obrony, a obecnie stoi na czele rządzącej Najwyższej Rady Wojskowej.
- Wczorajsza przemoc pokazała nam, że Mubarak jest nadal u władzy - dodał Hani, który podczas demonstracji został raniony w czoło gumową kulą. Wokół niego setki demonstrantów skandowały "Wolność, wolność".
Wojskowi wielokrotnie powtarzali, że przekażą władzę pochodzącemu z wyborów rządowi cywilnemu, ale do tej pory nie zadeklarowali, kiedy konkretnie to nastąpi. Według jednego z przedstawionych przez wojsko harmonogramów, cywile mieliby zacząć rządzić po wyborach prezydenckich, które odbyłyby się pod koniec przyszłego lub na początku 2013 roku. Protestujący chcą natomiast, by transfer władzy nastąpił zaraz po zakończeniu wyborów parlamentarnych.