Dramatyczne nagranie z frontu. "To jest rzeź"
Grupa zmobilizowanych Rosjan z obwodu kaliningradzkiego nagrała wiadomość do gubernatora Antona Alichanowa. Na nagraniu widać 12 mężczyzn w mundurach wojskowych i kominiarkach. - Nie odmawiamy wykonania powierzonych zadań, ale nie jesteśmy przygotowani na szturm. (...) Jesteśmy dosłownie prowadzeni na rzeź - mówi jeden z żołnierzy. Podobny apel nagrały żony i matki zmobilizowanych z Tatarstanu.
O sprawie piesze portal "zona.media". Nagranie zostało opublikowane na jednej z grup w popularnym w Rosji serwisie społecznościowym VKontakce. "Media.zona" uznaje nagranie za wiarygodne, ponieważ grupa, w której zostało opublikowane, prowadzi m.in. publiczne zbiórki pieniędzy na mundury dla rosyjskiego wojska. "Grupa istnieje od dawna, regularnie umieszczają posty, wrzucają reportaże i zdjęcia wojska, których nie ma w innych źródłach" - pisze "media.zona".
Bez szkoleń i przygotowania
Przemawia tylko jeden z 12 żołnierzy. Wojskowy mówi, że oni, "obywatele obwodu kaliningradzkiego", zostali zmobilizowani w październiku 2022 roku. Obiecano im, że będą służyć w lokalnej obronie terytorialnej, ale potem wysłano ich do Rostowa, a następnie do Doniecka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według mężczyzny, po zmianie przydziału, batalion zaczął pełnić służbę w piechocie szturmowej - choć mężczyzn tego nie nauczono - a sami zostali wydelegowani do wykonywania zadań szturmowych.
Nie odmawiają, ale...
- Nie odmawiamy wykonania powierzonych zadań, ale nie jesteśmy przygotowani na szturm. Nasz batalion ma już straty. Dowództwo jest daleko, komunikacja prawie nie istnieje. (...) Jesteśmy dosłownie prowadzeni na rzeź – wylicza zmobilizowany.
Po tym, jak dowódcy próbowali rzucić batalion "jeszcze raz do ataku jak mięso armatnie", zmobilizowani odmówili i zwrócili się z apelem do gubernatora, prosząc o skontaktowanie się z ich dowództwem.
Pod filmem pojawił się komentarz opublikowany przez oficjalną stronę obwodu kaliningradzkiego. "Cześć! Otrzymaliśmy wiadomość. Dziękujemy" – napisali przedstawiciele rosyjskiej administracji.
Żołnierze Putina giną na potęgę
Podobny apel nagrały kobiety z rosyjskiej republiki Tatarstanu. Jak twierdzą na nagraniu, sytuacja, w której znaleźli się ich mężowie i synowie walczący w tzw. Donieckiej Republice Ludowej jest "fatalna".
Krewni zmobilizowanych z Tatarstanu mówią, że żołnierze 1231 pułku są traktowani jak "mięso armatnie", a dowódcy wysyłają ich do szturmu "tylko z karabinami maszynowymi na teren nieoczyszczony z min".
Dowódcy zmobilizowanych sił zbrojnych z anektowanej DRL mówią im, że "są przyszłymi 200*., a na ich miejsce przyjdą nowi zmobilizowani".
"Widzieliśmy masowe groby. Ciała ludzi, których nikt nie zabiera"
Matki i żony zwróciły się do Władimira Putina z prośbą o zbadanie sytuacji, podkreślając, że zmobilizowani nie odmówili służby.
Wcześniej żołnierze ze 1231. pułku skarżyli się, że traktuje się ich jak "zbędny materiał". "Jesteśmy już czwartym uzupełnieniem, które tu przybyło. I jeszcze nikt stamtąd nie wrócił. Po prostu naprawdę widzieliśmy te masowe groby, które tam są - ludzi, których nikt nie zabiera" - przytacza apel, zmobilizowanych z Tatarstanu, rosyjski portal "Mówi NieMoskwa".
Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy oświadczył w sobotę, że wojska rosyjskie w walkach straciły minionej doby 1140 ludzi. Rosjanie stracili też dziewięć czołgów i 19 systemów artyleryjskich.
*Ładunek 200 to potoczne określenie w stosunku do transportu ciała zabitego żołnierza. Termin stosowany jest od czasów radzieckiej interwencji w Afganistanie. Wartość "200" to waga skrzyni zawierającej trumny (jedną drewnianą i jedną cynkową) wraz z ciałem.