To największy dramat Ukrainy. Na ulicach nagle nie ma mężczyzn

Ukraina dysponuje zachodnią bronią, sprzętem i amunicją, ale problemem staje się jednak malejąca liczba osób gotowych do walki o kraj - alarmują ukraińscy eksperci. - To sedno kryzysu, problem społeczny, a wymiana generałów dowodzących na froncie tego nie zmieni - ocenił Jewhen Dyky, weteran wojny z Rosją.

Szkolenie żołnierzy w ukraińskiej armii
Szkolenie żołnierzy w ukraińskiej armii
Źródło zdjęć: © Facebook | Sztab Generalny ZSU
Tomasz Molga

- W 2022 roku wielu było gotowych walczyć, lecz brakowało broni. Obecnie sytuacja się odwróciła. Broń jest, ale chętnych do walki coraz mniej - o tej zmianie nastawienia Ukraińców mówił w programie Veczir.LIVE. weteran i analityk wojskowy Jewhen Dyky. Jego wypowiedź omawiają we wtorek ukraińskie media m.in. agencja Unian.

- Partnerzy są gotowi dostarczać nam sprzęt, ale mogą uznać, że mamy zbyt mało ludzi gotowych podjąć walkę - zauważył ukraiński weteran. - Zresztą częściowo są tego świadomi. Już pytają: ciągle prosicie o więcej broni, ale kto będzie jej używał? Dostawy sprzętu to sprawa Zachodu, a naszą odpowiedzialnością jest mobilizacja - dodał.

Dyky to znany ukraiński analityk wojskowy, komentator i weteran wojny z Rosją. Odnosząc się do sprawy stopniowego wycofywania ukraińskich sił na odcinku w Donbasie, powiedział, że kluczowym kluczowym problemem całego frontu jest zapewnienie rezerw. - Mobilizacja, działania na zapleczu frontu to sedno kryzysu, w którym się znaleźliśmy. Wymiana generałów dowodzących na froncie tego nie zmieni - dodał.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Chocholi taniec Rosjan. Sabotaże na Bałtyku próbą odwrócenia uwagi

Wyraźnie nawiązał też do ostatniej decyzji prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, który dowodzenie dramatycznie trudnym odcinkiem obrony pod Pokrowskiem powierzył generałowi Mychajle Drapatemu. Decyzja budzi zdziwienie ekspertów, bo gen. Drapaty ma zarówno kierować walką, jak i jednoczenie pozostać dowódcą ukraińskich wojsk lądowych. W ciągu roku to trzecia decyzja o zmianie dowódcy w regionie.

Ukraina pod presją mobilizacji. Polski turysta nagabywany

Stan wojenny na Ukrainie został przedłużony, a w kraju trwa mobilizacja poborowych. Należą do nich wszyscy mężczyźni w wieku od 25 do 60 lat oraz ochotnicy w wieku od 18 do 25 lat. Narastają kontrowersje wokół akcji pracowników Terytorialnych Centrów Rekrutacji, którzy zatrzymują mężczyzn w miejscach publicznych: barach, siłowniach, na ulicy. Informowaliśmy, że około 100 pracowników TCK oraz policjantów pojawiło się na koncercie w Kijowie, aby wyłowić z publiczności poborowych.

- Ta presja zmieniła kraj. Na ulicach miast praktycznie nie spotyka się mężczyzn w średnim wieku, chyba że w mundurach. Cywile siedzą w domach, obawiając się zatrzymania. Podczas ostatniego wyjazdu byłem sześciokrotnie kontrolowany na ulicy. Gdybym nie mial przy sobie paszportu, zostałbym zatrzymany pod pretekstem uchylania się od wojska - relacjonuje z Odessy Borys Tynka, Polak i przewodnik turystyczny po tym mieście.

- Ludzie nie chcą rozmawiać o wojnie. Każde napomknięcie o tym budzi podziały i kłótnie. Szczególnie ostro mówi się o możliwym poborze chłopaków w wieku 18-25 lat. Nie poznałem nikogo, kto by to popierał. Rozmawiałem za to kilkoma matkami, które na wszelki wypadek wysłały synów za granicę. Za nic nie zmieniłyby tej decyzji - dodaje Tynka.

Presja na obniżenie wieku mobilizacyjnego

Kraje zachodnie wywierają presję na Ukrainę, domagając się obniżenia wieku mobilizacyjnego. Doradca prezydenta Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego Mike Waltz zasugerował, że dolna granica wieku powinna wynosić 18 lat. Według niego taka decyzja mogłaby pomóc ustabilizować sytuację na froncie, ponieważ Ukraina boryka się z poważnymi brakami kadrowymi.

Szkolenie ukraińskich żołnierzy
Szkolenie ukraińskich żołnierzy© Facebook | Sztab Generalny ZSU

Prezydent Wołodymyr Zełenski odniósł się do tych sugestii, podkreślając, że mobilizacja większej liczby ludzi bez zapewnienia lepszego uzbrojenia nie przyniesie pożądanego efektu. Uznał za "nieuczciwe" ze strony Zachodu jednoczesne ograniczanie dostaw broni dalekiego zasięgu i naciski na Ukrainę w sprawie mobilizacji młodych ludzi.

Apel pod tytułem "Nie zmuszajcie Ukrainy do karmienia rosyjskiej machiny wojennej młodymi żołnierzami" zamieścił nawet opozycyjny wobec Kremla anglojęzyczny serwisu The Moscow Times. "Presja Zachodu, by Ukraina powoływała 18-latków, oznacza poświęcenie młodego pokolenia bez zapewnienia wystarczającej pomocy do wygrania wojny. Eksperci ostrzegają, że wcielanie nastolatków nie przyniesie przewagi militarnej i może wywołać kryzys demograficzny" - padło w komentarzu.

Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie