Dramatyczna sytuacja w Manchesterze
Około 20 osób rannych w poniedziałkowym zamachu bombowym jest w stanie krytycznym - powiedział w rozmowie z telewizją Sky News szef brytyjskiej służby zdrowia na terenie Manchesteru Jon Rouse. Zidentyfikowano 7 ofiar. Wojsko chroni Pałac Buckingham, Downing Street i parlament.
Londyńska policja metropolitalna poinformowała w środę, że zwiększono liczbę uzbrojonych policjantów w brytyjskiej stolicy, a także skierowano wojsko do ochrony najważniejszych obiektów, m.in. królewskiego Pałacu Buckingham, siedziby premier i parlamentu.
Jak podkreślono w oświadczeniu, mieszkańcy miasta "zobaczą więcej uzbrojonych policjantów (...) biorących udział w operacjach i patrolach, zarówno pieszych, jak i zmotoryzowanych". Będą oni także wspierali oficerów z przygotowaniem psychologicznym, którzy "są wyszkoleni w rozpoznawaniu przejawów, że dana osoba może prowadzić wrogi rekonesans lub planować popełnienie przestępstwa".
Scotland Yard dodał, że w ramach zapowiedzianej przez premier May operacji Temperer, związanej z podniesieniem poziomu zagrożenia terrorystycznego do piątego, "krytycznego", żołnierze zastąpią policjantów na wartach przy wybranych budynkach, m.in. Pałacu Buckingham, siedziby premier i parlamentu. Wojsko pojawi się także w pobliżu niektórych ambasad, które objęte są stałą obserwacją policyjną - np. Chin.
Komendant Jane Connors ze Scotland Yardu zapewniła, że "służby zrobią wszystko, co można", aby zabezpieczyć stolicę i jej mieszkańców, zadbać o to, żeby "nasze miasto było możliwie najbardziej wrogim środowiskiem dla terrorystów". Zapowiedziała również, że służby zrewidują plany ochrony najważniejszych wydarzeń masowych, w tym m.in. zaplanowanego na sobotę finału piłkarskiego Pucharu Anglii na stadionie Wembley.
Przeszukania i kontrole. "Jeśli zobaczycie cokolwiek, co budzi wasz niepokój, dajcie nam natychmiast znać"
Jak zaznaczyła, policjanci planują także przeszukania osobiste i kontrole samochodów.
Connors zaapelowała również do mieszkańców Londynu o "zachowanie spokoju i ostrożności". - Jeśli zobaczycie cokolwiek, co budzi wasz niepokój, dajcie nam natychmiast znać. (...) Potrzebujemy waszego wsparcia, aby pomóc nam ochronić stolicę i powstrzymać terrorystów, którzy chcą nas podzielić i zaszkodzić naszemu sposobowi życia - powiedziała.
Wojsko na ulicach
MSW poinformowało o rozmieszczeniu do 3,8 tys. żołnierzy do ochrony ulic w całym Zjednoczonym Królestwie.
W wywiadzie dla BBC brytyjska minister spraw wewnętrznych Amber Rudd podkreśliła, że rząd "oczekuje", że wprowadzone procedury będą miały "charakter tymczasowy, odpowiadający na wyjątkową sytuację". Jak dodała, wsparcie wojska pozwoli na skierowanie sił policji tam, gdzie będą one najbardziej potrzebne.
Rudd skrytykowała także amerykańskie służby wywiadowcze, które od pierwszych godzin po ataku przekazywały mediom szczegóły śledztwa, ujawniając m.in. tożsamość zamachowca zanim brytyjska policja podała tę informację opinii publicznej.
- Brytyjska policja mówiła bardzo jasno, że chce kontrolować przepływ informacji, aby chronić prowadzone postępowania (...) i irytujące jest to, że są one udostępnianie przez inne źródła - powiedziała, dodając, że powiedziała "naszym przyjaciołom (amerykańskim służbom - PAP) jednoznacznie, że ta sytuacja nie powinna się powtórzyć".
W poniedziałek wieczorem w Manchesterze doszło do ataku terrorystycznego, w którym zginęły co najmniej 22 osoby, a 119 zostało rannych, z czego 64 musiało być hospitalizowanych. Do wybuchu doszło po koncercie amerykańskiej piosenkarki Ariany Grande w mieszczącej 21 tys. osób hali widowiskowo-sportowej Manchester Arena.
We wtorek wieczorem brytyjska premier Theresa May poinformowała o podniesieniu poziomu zagrożenia terrorystycznego do najwyższego, piątego poziomu, który formalnie oznacza, że kolejny atak jest nie tylko bardzo prawdopodobny, ale może dojść do niego w każdej chwili.
Ostatni raz najwyższy poziom zagrożenia terrorystycznego został ogłoszony w 2006 (po odkryciu planowanego zamachu na samoloty lecące przez Atlantyk) i w 2007 roku (po planowanym zamachu na londyński klub nocny). Za każdym razem trwał zaledwie kilka dni.
Wśród rannych są dzieci
Liczba hospitalizowanych osób wzrosła z 59 do 64. Jak tłumaczył Rouse, ten wzrost wynika z tego, że część osób, które były opatrzone na miejscu zdarzenia, zgłosiły się z powrotem do służb medycznych na dalsze leczenie.
Rouse dodał także, że ranni mają "uszkodzone organy i znaczne urazy kończyn z możliwymi amputacjami", a część z nich "będzie potrzebowała bardzo długiej opieki zdrowotnej i wsparcia".
- To wszystko ciężkie urazy - ocenił Rouse dodając, że wynika to z tego, iż poszkodowani byli blisko od miejsca eksplozji, a także z powodu użytych materiałów wybuchowych zwiększających pole rażenia i zadających poważniejsze rany.
Wcześniej służby medyczne poinformowały, że wśród rannych jest 12 dzieci.
W poniedziałek wieczorem w Manchesterze doszło do ataku terrorystycznego, w którym zginęły co najmniej 22 osoby, a 119 zostało rannych. Do wybuchu bomby podłożonej przez terrorystę samobójcę doszło po koncercie amerykańskiej piosenkarki Ariany Grande w mieszczącej 21 tys. osób hali widowiskowo-sportowej Manchester Arena.
W środę rano polski MSZ poinformował, że wśród zabitych jest co najmniej dwoje Polaków, a jeden obywatel RP pozostaje pod opieką lekarzy.
Atak w Manchesterze był najpoważniejszym zamachem na terenie Wielkiej Brytanii od ataków na system transportu publicznego w Londynie w lipcu 2005 roku, w których zginęły 52 osoby, w tym trzy Polki, a blisko 800 osób zostało rannych.
Podejrzany o zamach był w Syrii
Brytyjskie służby przekazały władzom Francji, że mężczyzna podejrzany o przeprowadzenie zamachu bombowego w Manchesterze, Salman Abedi, prawdopodobnie wcześniej podróżował do Syrii - powiedział francuski minister spraw wewnętrznych Gerard Collomb.
- Obecnie wiemy tylko tyle, ile przekazali nam brytyjscy śledczy: osoba z brytyjskim obywatelstwem i libijskiego pochodzenia po podróży do Libii, a później prawdopodobnie do Syrii, nagle się zradykalizowała i postanowiła dokonać tego ataku - powiedział Collomb w rozmowie z francuską stacją MFBTV.
Dopytywany, skąd wie, że Abedi był w Syrii, szef MSW dodał, że takimi informacjami dysponują francuskie i brytyjskie służby wywiadowcze.
Na pytanie, czy jego zdaniem zamachowiec miał wsparcie jakiejś organizacji terrorystycznej, Collomb odparł: "To nie zostało jeszcze ustalone, ale możliwe, że tak". - (Abedi) miał potwierdzone powiązania z Państwem Islamskim - dodał.
Źródło: PAP/WP