Dramat zakładników w centrum handlowym w Nairobi trwa
Terroryści z somalijskiej radykalnej milicji islamskiej Al-Szabab grożą zabiciem zakładników, których od soboty przetrzymują w centrum handlowym Westgate w stolicy Kenii Nairobi - podała agencja AFP, powołując się na rzecznika Al-Szabab.
Armia kenijska informowała w nocy z niedzieli na poniedziałek, że większość zakładników jest już na wolności.
Kenijskie siły bezpieczeństwa podejmowały próby uwolnienia zakładników przetrzymywanych przez terrorystów w centrum handlowym Westgate Mall w Nairobi. W ataku islamistów z somalijskiej organizacji Al.-Shabab na centrum zginęło co najmniej 68 osób. 200 zostało rannych. Wśród ofiar islamistów jest wielu cudzoziemców, w tym Brytyjczycy, Francuzi, Kanadyjczycy. Zginął także Kofi Awoonor - znany poeta i dyplomata z Ghany. Prezydent Kenii Uhuru Kenyatta oświadczył, że są duże szanse "zneutralizowania" terrorystów.
Według świadków od strony centrum Westgate słychać było silną eksplozję. Członkowie sił specjalnych potwierdzili, że walki z terrorystami trwają. Przyznają, że poprzednia próba uwolnienia zakładników nie powiodła się. Według władz kenijskich od 10 do 15 islamistów zabarykadowało się z nieznaną liczbą osób. Nad centrum krążył wieczorem wojskowy śmigłowiec bojowy.
Prezydent Kenii: napastnicy to tchórze
- Ci przestępcy znajdują się teraz w jednym miejscu w budynku. Na miejscu są profesjonaliści i zapewniam Kenijczyków, że mamy tak duże szanse skutecznego zneutralizowania terrorystów, na jakie tylko można mieć nadzieję - powiedział Kenyatta.
Napastników nazwał "tchórzami", wezwał Kenijczyków do cierpliwości i zachowania spokoju, podkreślił, że w całym kraju zaostrzono środki bezpieczeństwa. Potwierdził relacje świadków, którzy mówili, że wśród napastników są kobiety. Odmówił komentarza, gdy spytano go, czy zakładnicy w centrum handlowym zostali przez terrorystów opasani materiałami wybuchowymi.
- Czuję ból naszego narodu - powiedział, ujawniając, że on sam stracił w centrum Westgate bliskiego członka rodziny, który zginął wraz z narzeczoną.
Nawiązując do przyznania się przez radykalną somalijską milicję islamską Al-Szabab do ataku na centrum Westgate, Kenyatta zastrzegł, że służby kenijskie prowadzą śledztwo mające ustalić "ponad wszelką wątpliwość", kto ponosi odpowiedzialność.
Zapytany, czy Nairobi wycofa wojska z Somalii, prezydent powiedział: "udaliśmy się do Somalii, by pomóc ustabilizować ten kraj, ale też - co najważniejsze - by prowadzić wojnę przeciwko terroryzmowi. Nie ustąpimy w wojnie z terroryzmem". Dodał, że atak na centrum handlowe w Nairobi tylko umocnił determinację Kenii do zwyciężenia w tej wojnie.
Ugrupowanie Al-Szabab ogłosiło, że atak na centrum w Nairobi jest odwetem za wysłanie przez Kenię wojsk do Somalii, do walki z islamistami.
Kenyatta zaapelował do innych krajów, by w związku z wydarzeniami w Nairobi nie wydawały ostrzeżenia przed wyjazdami do Kenii; podkreślił, że turystyka jest bardzo ważną gałęzią kenijskiej gospodarki na tle etnicznych. Uhuru Kenyatta zapowiedział też ukaranie sprawców zamachu. Nie jest jednak jasne, czy miał na myśli jedynie terrorystów, którzy przetrzymują zakładników w centrum handlowym w Nairobi, czy także przywódców organizacji al-Shabab w Somalii. Kenijskie wojska od dwóch lat walczą z islamistami w Somalii.
Liczba ofiar w centrum handlowym wzrosła do 68, trwa szturm
Liczba ofiar ataku terrorystycznego dokonanego przez islamskich ekstremistów w centrum handlowym w Nairobi wzrosła do 68 ludzi - poinformował kenijski Czerwony Krzyż. Władze kraju podały, że rozpoczął się szturm, który "tej nocy" zakończy kryzys.
Według krótkiej wiadomości Czerwonego Krzyża, opublikowanej na portalu Twitter, z budynku wyniesiono jeszcze dziewięć ciał zabitych zakładników. Nie wyklucza się, że ofiar może być więcej.
Korespondent agencji Reutera donosił, że wraz z zapadnięciem zmroku wśród policjantów zapanowało poruszenie, a nad centrum handlowym zawisły dwa śmigłowce. Policję wspiera wojsko.
"To skończy się dziś w nocy. Nasze siły zwyciężą. Kenijczycy są przeciwni agresji i wygrają" - podało na Twitterze krajowe centrum kryzysowe. Szturm rozpoczął się około 30 godzin po ataku.
Wokół centrum handlowego zgromadziło się wielu Kenijczyków. Spodziewają się brutalnego finału. - Wkroczyli przez krew, tak też wyjdą - powiedział miejscowy ochroniarz, Jonathan Maungo.
Kilka godzin wcześniej dziennikarze, którzy przebywali w sąsiedztwie policyjnej strefy bezpieczeństwa donosili o strzałach i głośnej eksplozji.
Służbom z centrum handlowego Westgate udało się uratować ponad 1000 osób. 175 ludzi jest rannych.
Napastnicy z somalijskiego ugrupowania Al-Szebab domagają się wycofania kenijskich wojsk z Somalii; nie stawiają żadnych innych żądań. Terroryści zabarykadowali się w jednym z pomieszczeń. Przypuszcza się, że jest ich kilkunastu, wśród nich są kobiety.
Prezydent Uhuru Kenyatta zapewnił, że są duże szanse "zneutralizowania" terrorystów. Jednak cytowany przez Reutersa rzecznik Al-Szebab szejk Abdiasis Abu Musab w to wątpił, a napastnicy nie wahali się zabijać cywilów.
Atak na centrum handlowe Westgate to największe wyzwanie dla kenijskich służb bezpieczeństwa od czasów zamachu dokonanego przez Al-Kaidę na ambasadę USA w Nairobi w 1998 roku. Zginęło wtedy 200 osób.
Większość zakładników na wolności
Większość zakładników przetrzymywanych przez terrorystów, którzy napadli w sobotę na centrum handlowe Westgate w Nairobi, jest już na wolności i wojsko kontroluje znaczną część budynku - poinformowała w nocy z niedzieli na poniedziałek armia Kenii.
Bilans ofiar pozostaje bez zmian; napastnicy zabili 68 osób, 175 zostało rannych. 49 ludzi uważa się za zaginionych.
Rzecznik wojskowy pułkownik Cyrus Oguna powiedział agencji AP, że wielu uratowanych zakładników, w większości ludzi dorosłych, jest odwodnionych. Nie precyzował, ile osób odzyskało wolność, a ile wciąż pozostaje w rękach terrorystów. Dodał jednak, że kilku napastników "najprawdopodobniej" zginęło w czasie operacji.
Szturm rozpoczął się o zmroku: dwa wojskowe śmigłowce zeszły nad budynek centrum handlowego, słyszano odgłosy eksplozji i wymiany ognia. Aktualne doniesienia mówią, że napastnicy wciąż ukrywają się w supermarkecie.
Nie wyklucza się także, że część cywilów, którzy przebywają w budynku, poukrywała się w różnych miejscach centrum handlowego i nie wszyscy są zakładnikami.
Pułkownik Oguna wyraził nadzieję, że szturm wkrótce się skończy.
Do ataku doszło w sobotę około południa. Przyznała się do niego somalijska radykalna milicja islamska Al-Szabab, mająca powiązania z Al-Kaidą.
Centrum handlowe Westgate jest licznie odwiedzane przez bogatą klientelę, zarówno miejscową, jak i zagraniczną. Według świadków napastnicy pozwolili wyjść z centrum muzułmanom, po czym otworzyli ogień do pozostałych klientów.