Dramat w Zimbabwe, już 1000 ofiar śmiertelnych cholery
Od początku sierpnia na cholerę zmarło w Zimbabwe 978 ludzi - wynika z najnowszych danych ONZ. Organizacja potwierdza, że w kraju stale odnotowuje się rozprzestrzenianie choroby. W sumie zdiagnozowano 18413 przypadków wskazujących na zachorowanie - podało oenzetowskie Biuro ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej (OCHA).
Poprzedni bilans z 10 grudnia mówił o 783 ofiarach śmiertelnych i ok. 16,4 tys. podejrzanych przypadkach. Agencje humanitarne ONZ twierdzą, że ta epidemia jest "bez precedensu" w Zimbabwe, a powyższe dane nie odzwierciedlają faktycznej sytuacji i w rzeczywistości liczba ofiar cholery jest dużo wyższa.
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) szacuje, że liczba osób zarażonych cholerą w Zimbabwe może osiągnąć 60 tysięcy, jeśli władze pogrążonego w chaosie państwa nie podejmą działań na rzecz powstrzymania epidemii. Przeciwko wysoce zaraźliwej cholerze można stosować skuteczną prewencję i leczenie. - Ale w Zimbabwe wielu chorych nie jest w stanie dotrzeć do ośrodków zdrowia, które zresztą często nie dysponują podstawowymi lekarstwami do ratowania życia - mówiła w zeszłym tygodniu rzeczniczka WHO.
Wybuch epidemii cholery to m.in. skutek bankructwa służby zdrowia oraz zrujnowanej infrastruktury wodnej.
Tymczasem władze Zimbabwe zarzuciły Zachodowi umyślne wywołanie epidemii. Oficjalne media cytowały w sobotę ministra informacji Zimbabwe Sikhanyiso Ndlovu, który ocenił, że cholera jest wynikiem ataku biologicznego przeprowadzonego przez Wielką Brytanię.