Dramat w Japonii trwa - tysiące zagubionych dzieci
W północno-wschodniej Japonii miliony ludzi spędzają czwartą noc bez wody pitnej, prądu czy ogrzewania. W nocy temperatura na Honsiu spada poniżej zera. Można już mówić o kryzysie humanitarnym. Brytyjska organizacja Save the Children szacuje, że bez dachu nad głową jest 100 tysięcy japońskich dzieci.
Pół miliona ludzi koczuje w ośrodkach dla ewakuowanych. Japońska policja podała najnowszy bilans piątkowego trzęsienia ziemi i tsunami: 2 414 ofiar śmiertelnych.Ostateczna liczba zabitych będzie jednak znacznie wyższa, bo zaginionych są jeszcze tysiące ludzi. Piątkowe trzęsienie i tsunami uszkodziły ponad 63 tysiące domów, co najmniej sześć i pół tysiąca jest zupełnie zniszczonych.
Można już mówić o kryzysie humanitarnym. Coraz więcej jest zagubionych dzieci, brakuje wody pitnej żywności, czy paliwa. Tymczasowe schroniska dla uchodźców pękają w szwach. Dlatego wiele osób przy niskiej temperaturze leży pod gołym niebem przykrytych tylko kocami. Cierpią na wychłodzenie organizmu.
Na najbardziej dotkniętej kataklizmem wyspie Honsiu mocno zniszczona jest infrastruktura - drogi, koleje, porty morskie, co bardzo utrudnia dostarczenie pomocy humanitarnej. Rząd zmobilizował w tym celu stutysięczny kontyngent żołnierzy. Do tej pory rozdali oni 120 tysięcy koców, tyle samo butelek wody, a także żywność i benzynę. Pomoc zaoferowało około 70 państw świata.
Na skutek piątkowego trzęsienia ziemi i tsunami około 100 tysięcy dzieci straciło swe domy lub zagubiło się - poinformowała w poniedziałek brytyjska organizacja humanitarna Save the Children.
Wiele dzieci straciło nie tylko swe domy, ale także rodziców, którzy zginęli w piątkowym kataklizmie, lub też zagubiło się i koczuje teraz w schroniskach dla ofiar trzęsienia.
Organizacja Save the Children rozpoczęła już zbiórkę pieniędzy przeznaczonych na pomoc dla nich. Potrzebne jest blisko 1,2 miliona euro.