Dramat w Indonezji. "Takich katastrof nie można uniknąć“
Tsunami u wybrzeży Indonezji pochłonęło setki ofiar. Jörn Lauterjung z Centrum Badań Ziemi im. Helmholtza w Poczdamie wyjaśnia, dlaczego władze nie liczyły się z katastrofą. - Nigdy nie ma stuprocentowej pewności - mówi geofizyk.
Oliver Pieper - Deutsche Welle: Czy w jakiś sposób zanosiło się na tę katastrofę u wybrzeży Cieśniny Sundajskiej, 100 km od stolicy Indonezji Dżakarty?
Jörn Lauterjung: Według wszelkiego prawdopodobieństwa tsunami spowodowała erupcja wulkanu Anak Krakatau.
Przedtem zaobserwowaliśmy wprawdzie aktywności wulkaniczne i sejsmiczne. Ale bardzo trudno przewidzieć, że mogą one wywołać też tsunami.
Dlaczego nie funkcjonował system wczesnego ostrzegania?
System wczesnego ostrzegania koncentruje się na trzęsieniach ziemi. Z tej prostej przyczyny, że 90 procent wszystkich tsunami, które obserwujemy, wywołują silne trzęsienia ziemi o magnitudzie 6,5 do 7,0 lub jeszcze wyższej. W przypadku słabszych aktywności sejsmicznych, które zmierzyliśmy tym razem, system wczesnego ostrzegania nie reaguje. Gdyby reagował, mielibyśmy o wiele za dużo fałszywych alarmów. Ponadto w normalnej sytuacji znikome aktywności sejsmiczne nie wywołują tsunami.
Czy powiedziałby Pan, że po aktualnych wypadkach należałoby obniżyć ten poziom magnitudy 6,5 czy nie ma to sensu?
Nie, to nie ma sensu. Ponieważ wstrząsy o magnitudzie 4 do 6 mierzymy w Indonezji niemal codziennie i prowadziłoby to do bardzo wielu fałszywych alarmów. Powtórzę: niemal wszystkie tsunami, które obserwujemy, są spowodowane silnymi trzęsieniami ziemi i tylko niespełna 10 procent tsunami wywołują aktywności wulkaniczne lub osunięcie się gruntu. Dlatego wyznaczyliśmy taki wysoki próg.
Myśli Pan, że trzeba spodziewać się czegoś w następnych dniach?
Nie, myślę, że nie.
Co by Pan radził ludziom w Indonezji?
Trudno odpowiedzieć na to pytanie. Prawie dokładnie trzy miesiące temu, 28 września tsunami nawiedziło wyspę Sulawesi. Pociągnęło za sobą ponad 2 tys. ofiar a wywołały je obsunięcia się gruntu. Chcę przez to powiedzieć, że w następnych miesiącach lub latach można ludziom tylko dużo tłumaczyć, żeby zwiększyć ich wiedzę. By zrozumieli, że takie katastrofy są zawsze możliwe. Trzeba sobie uświadomić, że nie ma stuprocentowej pewności, nawet jeżeli istnieje system wczesnego ostrzegania.
Czyli Pana wniosek brzmi: takich katastrof nie da się uniknąć w przyszłości?
System wczesnego ostrzegania nigdy nie był instalowany z taką myślą. Nie ulega wątpliwości, że raz po raz mogą się zdarzyć takie katastrofalne wydarzenia z rannymi i zabitymi. System wczesnego ostrzegania może najwyżej służyć próbie zminimalizowania katastrof lub szkód. Ale całkowicie nie da się czegoś takiego uniknąć.
Jörn Lauterjung jest dyrektorem Środkowoazjatyckiego Instytutu Geofizycznych Nauk Stosowanych Centrum Badań Ziemi im. Helmholtza (GFZ) w Poczdamie.
Rozmawiał Oliver Pieper
Przeczytaj także:
Tsunami w Indonezji. Zawiódł niemiecki system ostrzegania?
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl