Atak na stacji PKP. "Krzyczałam jak tylko mogłam najgłośniej"
Przerażające chwile na jednej z warszawskich stacji PKP przeżyła kobieta, która została zaatakowana przez nieznanego mężczyznę. Ten złapał ją, próbując zaciągnąć do znajdującego się obok parku. Odwaga poszkodowanej oraz szybka reakcja przechodniów uratowały ją przed napastnikiem.
Jak poinformował serwis warszawawpigulce.pl, powołując się na list od czytelniczki, do niebezpiecznego zdarzenia doszło przy stacji Powiśle. Według relacji kilka minut po północy kobietę niespodziewanie zaatakował nieznany mężczyzna. Miało to miejsce "na schodach od kas stacji Powiśle na peron (w kierunku praskim)".
"Trzymałam się poręczy, ściany i krzyczałam"
W obliczu zagrożenia życia kobieta nie straciła zimnej krwi.
Jak relacjonowała dalej, niewiele brakowało, by oprawcy udało się osiągnąć cel, czyli zaciągnąć ją do parku. Zaatakowana zareagowała jednak stanowczo, łapiąc się z całej siły poręczy i głośno krzycząc, by zaalarmować o swojej sytuacji inne osoby. I to poskutkowało. Mężczyzna został spłoszony przez przechodniów.
"Złapał mnie na poziomie peronu i próbował wciągnąć w stronę parku (w tamtym miejscu jest «taras» łączący schody peronowe z równoległymi schodami z mostu do parku). Naprawdę niewiele brakowało, trzymałam się poręczy i ściany i krzyczałam jak tylko mogłam najgłośniej. Spłoszyli go ludzie, i w końcu mnie puścił" - cytuje słowa czytelniczki serwis warszawawpigulce.pl.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Rajd motocyklisty przez Pasłęk. Zapłaci 35 tys. zł mandatu
Na końcu kobieta podziękowała młodym ludziom, którzy pomogli jej przegonić niebezpiecznego mężczyznę, a także ostrzegła wszystkich przed stacją PKP Powiśle, która, jej zdaniem, 40 lat temu słynęła z "z napaści i zboczeńców". Całe zajście internautka zgłosiła na policję zaraz po zdarzeniu.