Dramat 7‑latka na koloniach. Sprawę umorzono, a dziecko nadal cierpi. "Nawet stał się agresywny"
Matka chłopca, który rok temu przeżył koszmar na koloniach w Łazach, jest rozczarowana decyzją prokuratury. Organ umorzył dochodzenie ws. jej syna. A dziecko, mimo że jest pod opieką psychologa, czuje się coraz gorzej.
- Syn opuścił się w szkole, nie chce do niej chodzić. Jest pod opieką psychologów, ale to nic nie daje. Uraz psychiczny jest ogromny - powiedziała w rozmowie z portalem gliwice.wyborcza.pl matka chłopca, nad którym znęcano się podczas kolonii w Łazach.
Dziecko ma problemy z rówieśnikami. - Nawet stał się agresywny. Nie ufa też nauczycielom. A wakacje? Spędziliśmy w domu, bo syn nawet o półkoloniach nie chciał słyszeć - dodaje.
W maju prokuratura umorzyła dochodzenie ws. znęcania się nad dzieckiem. Mimo to biuro podróży, z którym wyjechał chłopiec, zostało ukarane „w związku z nienależytym wykonaniem umowy polegającym na niezapewnieniu właściwej opieki nad dziećmi oraz niepowiadomieniu kuratorium o zaistniałej sytuacji”.
Matka się nie poddaje. Złożyła zażalenie
- W postępowaniu przetargowym na organizację letniego wypoczynku w 2018 r. wprowadzono zmiany dotyczące kwalifikacji kadry kierowników i wychowawców – powiedział w rozmowie z portalem Dariusz Domański, śląski wicekurator oświaty.
Jak dodał, firma organizująca kolonie w Łazach, podczas których gnębiono chłopca, również złożyła swoją ofertę, ale nie została ona uznana za "najkorzystniejszą".
Matka chłopca się nie poddaje. Złożyła zażalenie na decyzję prokuratury. Ponadto w sądzie rodzinnym w Lublińcu toczy się sprawa dotycząca znęcania się nad chłopcem. Kobieta przyznaje, że miniony rok był najgorszym w jej życiu, a dziecko nie chce rozmawiać o tym, co przeżyło.
Co się wydarzyło na koloniach
Chłopiec mieszka razem z mamą w Gliwicach. Na kolonie pojechał dzięki pomocy opieki społecznej. Kobieta w telewizji opowiedziała o tym, co przeżył na koloniach jej syn. - W kąpieli w pewnym momencie zaczął temat, czy ja wiem, co to jest cwel. Zaraz udzielił mi odpowiedzi, że "cwel to jest taki facet, którego się ru...a w d..." - stwierdziła.
Dręczyć mieli go chłopcy w wieku 8 i 11 lat. - Mamo, bo oni mnie tam bili. Łapali mnie za ręce, za nogi i rzucali o podłogę. Mówili, że jestem ich zabawką - mówił chłopiec mamie.
Gdy kobieta dzwoniła do syna w trakcie kolonii, chłopiec nie mówił nic niepokojącego. Dopiero gdy wrócił i wysiadł z autokaru, zobaczyła na jego twarzy szramę. Na plecach dziecka wyrysowano penisy.
Źródło: gliwice.wyborcza.pl, WP
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl