Dr Magda Ogórek: wykluczenie ks. Lemańskiego byłoby dużym błędem
- Ks. Wojciech Lemański przekroczył granice, ale wykluczenie go ze stanu kapłańskiego, byłoby dużym błędem i stratą dla Kościoła - uważa dr Magda Ogórek, historyk Kościoła. Jej zdaniem, w tej chwili Kościół stoi przed szansą na nowe otwarcie.
04.08.2014 | aktual.: 05.08.2014 07:47
Zgodnie z prawem kościelnym, wypowiedzi księdza Lemańskiego na Przystanku Woodstock, będą poddane analizie, czy ksiądz powiedział coś niezgodnego z nauką Kościoła. Na decyzję jeszcze poczekamy, ale - jak już teraz mówi ekspert - granica została „lekko przekroczona”.
Zbyt mocne słowa
Jezus przyjąłby zaproszenie na Woodstock, jak uważa ks. Lemański? Dr Magda Ogórek potwierdza i tłumaczy, że Jezus przyjmował zaproszenia wszędzie i rozmawiał z każdym, z celnikiem, nierządnicą i poszedłby wszędzie, żeby głosić Słowo Boże. Dodaje, że Kościół powinien być wszędzie tam, gdzie można dotrzeć do młodych ludzi. Problemem są tylko słowa, jakich się używa.
Zdaniem Ogórek Woodstock jest imprezą bardzo specyficzną i ksiądz Lemański na pewno zdawał sobie sprawę, że słucha go rzesza młodych ludzi, do których powinien być kierowany wyważony przekaz. - Ten do końca taki nie był. Padło faktycznie kilka mocnych stwierdzeń, które może powinny być inaczej sformułowane - przyznaje.
Oprócz już słynnych biskupów, którzy powinni wymrzeć, Ogórek dziwi namawianie wiernych do wychodzenia ze mszy. Ks. Lemański mówił: "jeżeli będziecie reagowali, jeżeli będziecie wychodzili ze mszy, podczas której ksiądz opowiada jakieś banialuki o polityce, gospodarce, o medycynie, jestem przekonany, że ksiądz powstrzymałby się następnym razem od tego typu tematów. - To nie jest na pewno rozwiązanie problemu kontrowersyjnych kazań. Z pewnością w ustach kapłana dziwią takie słowa - ocenia ekspertka.
Ogórek wskazuje również na zbytnie uogólnienia w wystąpieniu ks. Lemańskiego np.: "Kościół jest sfrustrowany, bo mu się nie udaje". - Czy to oznacza, że takiej samej frustracji moglibyśmy szukać u księdza? - pyta retorycznie. Personalne wycieczki pod adresem zwierzchnika abp. Hosera też są - zdaniem ekspert - niedopuszczalne. Przypomina, że kodeks prawa kanonicznego mówi wyraźnie o hierarchicznej strukturze Kościoła i podległości kapłanów względem biskupów, tłumaczy.
Historyk Kościoła podkreśla, że ks. Lemański doskonale wie, że jest częścią struktury feudalnej, a Kościół nie jest organizacją demokratyczną i rządzi się pewnymi prawami. - Wie również, że jego stanowisko w sprawie in vitro doprowadziło go z Jasienicy do Zagórza. Kościół stwierdził, że źle zrobił i teraz ksiądz Lemański zdaje sobie sprawę, do jakiej instytucji należy, bez względu na to, czy się z czymś wewnętrznie nie zgadza, więc stanowisko zwierzchnika trzeba przyjąć z pokorą - dodał.
Więc może świadomie używa takich słów? - Znam księdza Lemańskiego i wiem, że jest to kapłan, który nie szuka skandalu. Stąd moje przypuszczenie, że te wypowiedzi wynikają z wielomiesięcznego stresu - odpowiada.
Co spotka ks. Lemańskiego?
- Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi - mówi na wstępie Ogórek. Tłumaczy, że nowa posługa w ośrodku neuropsychiatrii dla dzieci i młodzieży w Zagórzu to ogromna dawka stresu i presji, a w takich okolicznościach każdemu zdarza się powiedzieć coś nie do końca przemyślanego.
Czy tak było w tym przypadku, czy sam ksiądz Lemański chciałby być usprawiedliwiany w ten sposób? - Myślę, że trochę tak - odpowiada ekspert. Jej zdaniem, to jest kwestia doboru słów. Dodaje, że ks. Lemański powołał się na swojego profesora, mówiąc, że zmieni się coś, gdy wymrze pokolenie biskupów. - To jest tylko wycięta fraza z kontekstu i brzmi bardzo groźnie. Przecież chodziło mu o zmianę pokoleniową i mentalnościową, dlatego w tym momencie stanowisko ks. Lemańskiego jest zbyt ostro przedstawiane.Mam nadzieję, że kuria w całej swojej mądrości dojdzie do podobnego wniosku - uważa Ogórek.
Ekspert wątpi, czy za te słowa ks. Lemański powinien być poddany surowej karze. Wskazuje, że rozwiązaniem jest rozmowa i porozumienie, ewentualne przeprosiny. - Wyrzucenie ks. Lemańskiego byłoby wielką stratą dla Kościoła - podkreśla. Tłumaczy, że będąc guru dla młodzieży, Kościół powinien go odpowiednio wykorzystać i jednocześnie pouczyć, w jakim duchu przemawiać. - Ale wykluczenie go ze stanu kapłańskiego, co tak naprawdę jest jedyną opcją po wyczerpaniu się możliwości orzecznictwa watykańskiego, byłoby dużym błędem. A od kapłanów możemy więcej wymagać, zwłaszcza miłosierdzia i przebaczenia - zaznacza.
- Wierzę w mądrość episkopatu, który wie, że zarówno ks. Lemański jaki kuria warszawsko praska zafundowała wiernym wielomiesięczny spektakl, a w sytuacji, gdy statystyki alarmują, że od Kościoła odeszło dwa miliony wiernych, nie wierzę, że ktoś będzie chciał ten spektakl kontynuować - ocenia. Jeżeli skończy się na upomnieniu ks. Lemańskiego, to wierni dostaliby lepszą odsłonę Kościoła. Mam nadzieję, że ta szansa zostanie wykorzystana – podkreśla Ogórek.
Granice wolności słowa w Kościele
Jest cenzura w polskim Kościele? Dr Magda Ogórek zaprzecza i ujmuje problem inaczej. Jej zdaniem Kościół ma jeszcze problem z dodefiniowaniem, w jakim duchu trafiać do wiernych. - Brakuje mu ciepła i otwarcia i empatii dla słabości człowieka. Na pewno widzimy kryzys osobowości w episkopacie. To widać i to doskwiera. Jak podkreśla, wielu wspaniałych hierarchów nie wypowiada się i do mediów przebijają się często bardzo skrajne, kontrowersyjne wypowiedzi duchownych. - A nie jest to prawda o obliczu polskiego Kościoła, a jedynie o jego wycinku - wskazuje.
Ogórek podkreśla, że podczas kazań pojawiają się różne głosy. - Musimy pamiętać, że Kościół to ludzie, a ludzie błądzą. Więc błądzi również Kościół - cytuje słowa hierarchy krakowskiego, biskupa Grzegorza Rysia. Dodaje, że przez to Kościół stale się uczy i dojrzewa. Ale czy polski Kościół się uczy? - Myślę, że tak. Ten impuls, który dał papież Franciszek, pozwolił polskiemu Kościołowi zmienić wydźwięk swoich przekazów, choćby w zakresie problemu pedofilii w Kościele. Jest dużo tych zmian - ocenia historyk.
Zdaniem Magdy Ogórek pocieszeniem jest papież Franciszek, który apeluje do biskupów na całym świecie, by zrezygnowali w swoich kazaniach z palca grożącego i karzącego, a więcej przekazywali miłosierdzia i dobroci serca. Dodaje, że jest to lekcja do odrobienia, bo w polskim Kościele jest strasznie duszno i jak mówi Franciszek, trzeba go przewietrzyć.
Czy gdyby Franciszek nie był papieżem, a zwykłym polskim księdzem, byłby dzisiaj w podobnej sytuacji co ks. Lemański? - Nie mam prawa wypowiadać się w imieniu papieża, mogę jedynie przypuszczać, że rzeczywiście byłoby mu trudno i na pewno miały ciężko, zwłaszcza na początku. Ale biorąc pod uwagę jego mądrość, bardziej zapewne dostosowałby dyskurs wypowiedzi do panujących realiów - odpowiada i zgadza się, że najprawdopodobniej osiągałby podobne cele, jakie wyznacza sobie ks. Lemański. Z tym, że bez tej wrzawy.
Dominika Leonowicz, Wirtualna Polska