Liczył, że nikt nie zauważy? Ekspert punktuje tezy Macierewicza

Po 12 latach od katastrofy w Smoleńsku, Antoni Macierewicz po raz kolejny prezentuje nowe ustalenia, które mają dowodzić rzekomego zamachu. - Wszystko to, czego pan Antoni Macierewicz nie rozumie albo chce pominąć, zastępuje nowym wybuchem - powiedział dr Maciej Lasek dla Wirtualnej Polski. Krok po kroku analizujemy z nim sensacyjne tezy, które na tej konferencji przedstawił Macierewicz.

Screen z konferencji Antoniego MacierewiczaScreen z konferencji Antoniego Macierewicza, na której przedstawiano raport z katastrofy smoleńskiej
Źródło zdjęć: © Konferencja Antoniego Macierewicza
Żaneta Gotowalska-Wróblewska

Podczas dzisiejszej konferencji Antoniego Macierewicza, na której przedstawiano rzekome dowody na potwierdzenie tezy o zamachu, do jakiego miało dojść 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku, padło wiele sformułowań, które postanowiliśmy skonfrontować z ekspertem - byłym przewodniczącym Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, doktorem Maciejem Laskiem, posłem PO.

Teza 1: uderzenia w brzozę nie było, wybuch nastąpił dużo wcześniej

Antoni Macierewicz powiedział podczas konferencji, że "głównym i bezspornym dowodem ingerencji Rosji był wybuch w lewym skrzydle samolotu przed minięciem brzozy". Dodał, że "komisja zlokalizowała miejsce i czas eksplozji", a "następna eksplozja nastąpiła w centropłacie".

- Wszystko to, czego pan Antoni Macierewicz nie rozumie albo chce pominąć, zastępuje nowym wybuchem - powiedział dr Maciej Lasek. I podkreślił, że "tych wybuchów wymyślał wiele przez 11 lat głoszenia tez zamachowych i wybuchowych, tak jest i w tym przypadku".

Jak zaznaczył, "żaden odgłos wybuchu się nie nagrał". - Potwierdziły to międzynarodowe laboratoria, nie zostało to też stwierdzone przez zespoły biegłych, którzy przy tym pracowali. Nie potwierdzają tego prokuratorzy. Tylko Antoni Macierewicz i jego ludzie się przesłyszeli albo wprowadzają opinię publiczną w błąd, żeby próbować uzasadnić polityczne tezy, które są w tym materiale. Bo raportem tego nie nazwę - zaznaczył.

Teza 2: materiały wybuchowe w samolocie

Macierewicz podczas konferencji powiedział, że "podkomisja stwierdziła obecność materiałów wybuchowych na wielu elementach samolotu Tu-154M". I że "stwierdziła m.in. obecność trotylu i materiałów wysokoenergetycznych stosowanych w broni termobarycznej".

- Rzekomy wybuch miał nastąpić kilkaset metrów od miejsca oczekiwania na polską delegację. Ci ludzie, którzy byli na miejscu, nie słyszeli niczego nadzwyczajnego. Zgodnie z rosyjską zasadą dezinformacji, Kremlowi jest to na rękę, by siać ją u sąsiada, którego nie traktuje po przyjacielsku - ocenił Lasek.

Podkreślił, że Antoni Macierewicz nie wie, gdzie rzekomo miałaby znajdować się bomba i kto miał ją tam umieścić.

Screen z konferencji Antoniego Macierewicza
Screen z konferencji Antoniego Macierewicza © Konferencja Antoniego Macierewicza

Teza 3: załoga wykonała prawidłowo wszystkie procedury

Antoni Macierewicz na konferencji prasowej stwierdził, że "załoga Tu-154M wykonała prawidłowo wszystkie procedury i czynności podejścia do lotniska w Smoleńsku". Dodał, że "samolot zmienił swoje kąty pochylenia oraz kąty natarcia i zaczął odchodzić na drugi krąg".

Całkowicie neguje to dr Lasek. - To absolutna nieprawda - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską. I dodaje, że "trzech z czterech członków załogi nie miało ważnych i prawidłowo nadanych uprawnień". - To jest bezsprzeczne, cokolwiek by nie było mówione i zakłamywane przez Antoniego Macierewicza i jego ludzi - zaznaczył.

Lasek podkreślił również, że w przypadku wspomnianej załogi, "nie były zrealizowane punkty szkoleń i sprawdzeń umiejętności pilotów". - Załoga podjęła nieracjonalną w tych warunkach decyzję o podejściu do lądowania. Nie miała szans na to, by wylądować - dodał.

Zdjęcie Tuska z Putinem

Podczas prezentowania raportu komisji dotyczącego wydarzeń w Smoleńsku pojawiło się po raz kolejny zdjęcie Donalda Tuska i Władimira Putina. Dr Lasek jednoznacznie stwierdził, że raport to jego zdaniem działanie na polityczne zamówienie Jarosława Kaczyńskiego.

- Antoni Macierewicz stwierdził, że raport jest gotowy od dwóch lat. Najpierw, że leży w sejfie, tylko jest pandemia koronawirusa. Potem, że pokazał filmową wersję raportu i nic za tym nie szło. Dopiero, kiedy wybuchła wojna w Ukrainie, Jarosław Kaczyński zobaczył w tym nadzieję, że w sytuacji gniewu całego świata na zbrodnie popełniane przez Putina i jego wojska, można im przypisać każdą inną tragedię. Tej nie można, bo fakty temu przeczą. Nie znam innego raportu z badania wypadku lotniczego, który miałby polityczne tezy zawarte w sobie - ocenił.

Screen z konferencji Antoniego Macierewicza
Screen z konferencji Antoniego Macierewicza © Konferencja Antoniego Macierewicza

Macierewicz ani słowem o wysokości, na której znajdował się samolot

- Jeżeli najpierw rosyjscy kontrolerzy mówią, że widać 400 metrów, a potem polski technik z Jaka-40 mówi: widać 200 metrów, a minimalna widzialność na lotnisku powinna wynosić 1000 metrów, to jest to kolejny bezsprzeczny fakt, że zrobiono błąd. Jeżeli ktoś mówi, że załoga nie popełniła żadnego błędu, każe ignorować zasady bezpieczeństwa - zaznaczył.

Poseł PO dodał, że "system ostrzegania przed zderzeniem z ziemią, który - wbrew temu, co mówi Macierewicz - zawsze zadziała". - Stanie się to, jeżeli załoga niewłaściwie podchodzi do lądowania albo zniża się w kierunku ziemi, nawet jeśli danego lotniska nie ma w bazie danych - dodał.

- Każda osoba, która korzysta z tego systemu to wie. Jeżeli Macierewicz mówi, że załoga nie popełniła błędu, rozgrzesza wszystkie inne, które będą łamały zasady. Również, kiedy samolot odleci z zamkniętego lotniska czy wykona nieustabilizowane podejście. W takich warunkach nie wolno było zejść poniżej 100 metrów. To dopuszczalna przepisami wysokość. To są minima lotniska - powiedział.

I zaznaczył, że "ta załoga miała jeszcze wyższe - 120 metrów". - Komenda odejścia padła na wysokości ok. 40 metrów nad poziomem lotniska. Daje się przyzwolenie, by łamać wszelkie zasady. Bezpieczeństwo w lotnictwie polega na tym, że stosuje się do wszystkich procedur. Jeśli będziemy je ignorować, tak jak to było w Smoleńsku, będzie dochodziło do kolejnych tragedii - podkreślił.

Lasek wspomniał również o zapisach czarnej skrzynki, które "pokazały wprost, że samolot lecąc w warunkach, w których piloci nie widzieli ziemi, kiedy przekroczył wysokość 100 metrów, zniżał się dalej względem poziomu lotniska". - Załoga zamiast wysokościomierza barometrycznego, który powinna obserwować, korzystała z radiowysokościomierza, który mierzy odległość od terenu. W tym momencie odebrała sobie możliwość ocenienia, na jakiej wysokości się znajdują względem pasa do lądowań - dodał.

I przypomniał, że "przed tym lotniskiem znajdował się jar o głębokości ok. 50 metrów, co wprowadziło załogę w błąd". - Gdyby zastosowali się do normalnego standardu, który jest podstawą - nie zniża się bez widoczności ziemi niż minimum danego lotniska, to by do tej katastrofy nie doszło. Oni w tych warunkach zniżali się dalej. Ok. 40 metrów względem poziomu lotniska podjęli mocno spóźnioną decyzję o odejściu na drugi krąg - podkreślił.

- Samolot leciał na wysokości 6 metrów nad ziemią i wtedy zaczął się zderzać z pierwszymi przeszkodami. To jest udokumentowane - byli tam polscy specjaliści, prokuratorzy, biegli. Wszyscy to potwierdzają, tylko ci, których tam nie było, czyli ludzie Antoniego Macierewicza, to negują - podkreśla były przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.

- Działanie Macierewicza to dla mnie ewenement. Jak można, w momencie, gdy się dowiedziało, że zginął polski prezydent i cała delegacja, nie pojechać na miejsce zdarzenia. Zamiast wyjąć paszport dyplomatyczny i spytać osoby na miejscu, jak może pomóc, zjadł obiad, wsiadł w pociąg i pojechał do Warszawy. Większości z nas takie działanie nie dawałoby spokoju do końca życia - zaznaczył.

Ludzie wierzą w zamach w Smoleńsku i słowa Jarosława Kaczyńskiego. "Dla mnie to pewność absolutna"

Wybrane dla Ciebie
Polak zaginął na Maderze. Szeroko zakrojone poszukiwania
Polak zaginął na Maderze. Szeroko zakrojone poszukiwania
ONZ znosi sankcje wobec władz Syrii. Al-Szara zaraz w Białym Domu
ONZ znosi sankcje wobec władz Syrii. Al-Szara zaraz w Białym Domu
Senat USA blokuje ograniczenie uprawnień Trumpa. Chodzi o Wenezuelę
Senat USA blokuje ograniczenie uprawnień Trumpa. Chodzi o Wenezuelę
Komisja za aresztowaniem Ziobry. W sieci lawina komentarzy
Komisja za aresztowaniem Ziobry. W sieci lawina komentarzy
Kropiwnicki odchodzi z MAP. Kulisy odejścia
Kropiwnicki odchodzi z MAP. Kulisy odejścia
Były książę Andrzej wezwany przez Kongres USA. Chodzi o Epsteina
Były książę Andrzej wezwany przez Kongres USA. Chodzi o Epsteina
Lotnisko w Goeteborgu znów otwarte. Wcześniej wykryto drony
Lotnisko w Goeteborgu znów otwarte. Wcześniej wykryto drony
W Sejmie sprawozdanie ws. Ziobry. "Tego w historii jeszcze nie było"
W Sejmie sprawozdanie ws. Ziobry. "Tego w historii jeszcze nie było"
Lotnisko w Brukseli zamknięte. Zauważono drony
Lotnisko w Brukseli zamknięte. Zauważono drony
Ziobro uderzając w rząd, nawiązał do choroby. "Mówię jako pacjent"
Ziobro uderzając w rząd, nawiązał do choroby. "Mówię jako pacjent"
Wyniki Lotto 06.11.2025 – losowania Lotto, Lotto Plus, Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Wyniki Lotto 06.11.2025 – losowania Lotto, Lotto Plus, Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
"Nie ma powodu, by narażał się na śmierć". Kaczyński o Ziobrze
"Nie ma powodu, by narażał się na śmierć". Kaczyński o Ziobrze