PolskaDożywocie i 25 lat więzienia za zabójstwo bezdomnych

Dożywocie i 25 lat więzienia za zabójstwo bezdomnych

Dożywocie oraz 25 lat więzienia - na takie
kary skazał białostocki sąd okręgowy dwóch głównych
oskarżonych w procesie o udział w zabójstwie trzech bezdomnych;
wobec współoskarżonej kobiety orzekł 25 lat więzienia. Wyroki nie
są prawomocne.

28.08.2006 | aktual.: 28.08.2006 16:18

To już trzeci proces w tej sprawie, ponieważ dwa razy sąd apelacyjny wyroki pierwszej instancji uchylał i zwracał sprawę do ponownego rozpoznania.

Proces dotyczy zbrodni sprzed prawie czterech lat, do których doszło w środowisku białostockich bezdomnych. Śledztwo zaczęło się w marcu 2003 roku, gdy prokuratura zaczęła badać sprawę znalezienia w studni na jednej z posesji w Białymstoku rozkładających się zwłok dwóch osób.

Szczegółowe ekspertyzy pozwoliły potwierdzić, że mężczyźni ci zostali zamordowani. W śledztwie udało się powiązać to zdarzenie z pożarem domu na tej samej posesji. Po jego ugaszeniu znaleziono zwłoki jeszcze jednego mężczyzny. Początkowo przypuszczano, że zginął on w pożarze, ale okazało się, że on także został zamordowany.

Prokuratura przyjmuje, że najpierw zginęły dwie osoby, których zwłoki odnaleziono w studni. Potem zamordowano trzecią osobę, prawdopodobnie współsprawcę pierwszych dwóch zabójstw.

Według zebranych przez prokuraturę dowodów, motywem pierwszego zabójstwa była kłótnia przy alkoholu, najprawdopodobniej o zbieranie puszek do skupu (sąd w uzasadnieniu podał jedynie, że miała miejsce kłótnia). Kolejne zbrodnie popełniono, aby ta pierwsza nie wyszła na jaw.

Poszczególnym skazanym białostocki sąd okręgowy przypisał: Adamowi Sz. udział w dwóch zabójstwach i pobicie ze skutkiem śmiertelnym (to on został skazany na dożywocie), Janowi M. jedno zabójstwo i pobicie ze skutkiem śmiertelnym, zaś Małgorzacie M. - jedno zabójstwo.

Czyny okrutne, bezwzględne, popełnione praktycznie bez powodu lub w celu wyeliminowania ewentualnych osób, które mogły zawiadomić o uprzednich czynach przestępnych- tak sędzia Dariusz Orłowski mówił o okolicznościach obciążających w tej sprawie.

Zaliczył też do nich działanie w grupie i pod wpływem alkoholu, a także "brak jakichkolwiek refleksji" po dokonaniu zabójstw oraz potraktowanie zwłok, które po zbrodniach były wrzucane do studni lub piwnicy.

Świadczy to, w ocenie sądu, ewidentnie o tym, iż życie ludzkie dla oskarżonych nie przedstawia żadnej wartości. Co wpasowuje się idealnie w ich rys psychologiczny- dodał sędzia Orłowski.

Dlatego, jak mówił, nie ma znaczenia fakt, że oskarżeni wyrażali przed sądem żal, bo uznał, że nie jest to żal szczery. Jeżeli oskarżeni czegoś żałują, to tylko tego, iż sami znaleźli się w takiej sytuacji, a nie tego, że przez ich postępowanie cierpieli i zginęli inni ludzie - mówił sędzia.

Źródło artykułu:PAP
Zobacz także
Komentarze (0)