PolskaDoświadczenia "Solidarności" w obozie komunistycznym

Doświadczenia "Solidarności" w obozie komunistycznym

O doświadczeniach "Solidarności" i innych
ruchów opozycyjnych w obozie komunistycznym rozmawiali podczas międzynarodowej konferencji "Od Solidarności do wolności" ówcześni dysydenci.

29.08.2005 | aktual.: 29.08.2005 19:56

Prezydent Bułgarii Żeliu Żelew w latach 1990-97, a wcześniej represjonowany opozycjonista, podkreślił historyczny wymiar przemian zapoczątkowanych przez "Solidarność".

Ten związek naprawdę odegrał historyczną rolę o znaczeniu światowym - powiedział, porównując polski ruch do Praskiej Wiosny z 1968 roku i radzieckiej "pierestrojki" ery Michaiła Gorbaczowa. Ideę "komunizmu z ludzką twarzą" nazwał "fatalną iluzją" i "sprzecznością w rodzaju drewnianego żelaza", za którą przyszło zapłacić wysoką cenę.

Tymczasem - powiedział - pod skromnymi szatami kryło się prawdziwe oblicze "S": była długo poszukiwanym, skutecznym sposobem walki z systemem komunistycznym, organizacją nieśmiertelną i niezniszczalną. Podkreślił, że "S" stanowiła przykład dla antykomunistycznej opozycji w różnych krajach Europy Środkowej i Wschodniej.

Szef dyplomacji i wicepremier Czechosłowacji w latach 1989-92, sygnatariusz Karty 77 Jirzi Dienstbier podkreślił m.in. rolę Zachodu w przemianach za "żelazną kurtyną". Przypomniał, że w latach 80. wizyta zachodnich polityków u dysydentów była obowiązkowym punktem programu, a wywierana w ten sposób na komunistyczne reżimy presja pozwoliła przetrwać wielu opozycjonistom.

Dopóty, dopóki społeczeństwa są otwarte, rządzący muszą zachowywać się porządnie. Nasze doświadczenia nie powinny być zapomniane - powiedział, wzywając do zaangażowania obecnych władz w krajach, gdzie łamane są prawa człowieka.

Po 15 latach wiele z naszej ówczesnej pasji, zaangażowania, solidarności, zostało zapomniane. Tymczasem solidarność dotyczy wszystkich, którzy cierpią dzisiaj. Pomocna może być także na przykład do zwalczania terroryzmu - podkreślił.

Z kolei burmistrz Budapesztu Gabor Demszky zaznaczył, że dla zaangażowanych politycznie Węgrów już od 1956 r. jasne było to, że Polska, która nawet w systemie totalitarnym zachowała niezależność niektórych instytucji, "będzie miała decydujący wpływ na naszą wspólną przyszłość".

Pytał jednak, na ile dziedzictwo dokonań opozycji z Polski i innych krajów przetrwało do naszych czasów, i co znaczą słowa "solidarność" i "jedność" na początku XXI wieku.

Narodziny "S" 31 sierpnia 1980 r. oznaczały nowy sposób liczenia czasu w Europie Środkowej. "Solidarność" była pierwszym ruchem antybolszewickim czy niepodległościowym, z którym opresyjna władza zmuszona była współistnieć, i to przez półtora roku. Następnie mogła go jedynie odsunąć na dalszy plan i sprowadzić do podziemia, ale nie pokonać - powiedział były węgierski opozycjonista.

Za jedno ze źródeł sukcesu "S" uznał wewnętrzną sytuację w Polsce. Ta wynikała bowiem właśnie z idei solidarności, która nadała nazwę ruchowi - powiedział Demszky, podkreślając siłę sojuszu intelektualistów i robotników, z drugiej zaś strony "tendencje antybolszewickie" w Polsce.

Markus Meckel, minister spraw zagranicznych NRD od kwietnia do sierpnia 1990 roku, pastor i deputowany do Bundestagu, zwrócił uwagę, że w przeciwieństwie do innych zrywów wolnościowych w obozie komunistycznym, festiwal "Solidarności" zakończył się nie brutalną pacyfikacją, lecz sukcesem.

W NRD wszyscy byliśmy bardzo poruszeni tymi wydarzeniami - zapewnił. Mieliśmy świadomość, że powstanie "S" i zmuszenie komunistycznych władz do uznania jej stanowiło przełom w walce z systemem.

Miliony ludzi uczestniczyły w walce o wolność i to nie mogło już zostać zignorowane. Papież Polak wzmocnił naród, dał mu siłę, kierunek działania i wsparcie duchowe - podkreślił Meckel. Dodał, że w NRD Niemcy mieli na co dzień do czynienia z tak wielkim zastraszeniem, że "wszystko to wydawało się jakimś cudem".

I u nas, jesienią 1989 r., naród zapomniał o strachu i wyszedł na ulice, burząc przy tym mur, który dzielił Niemcy i całą Europę - powiedział Meckel.

Jego zdaniem, doświadczenia czasów dyktatury powinny nauczyć narody Europy Środkowej i Wschodniej, jak ważna jest przejrzysta polityka wobec współczesnych dyktatorów. Dysydenci i opozycja walczący o prawa i wolność - na przykład na Białorusi - potrzebują jednoznacznego, wspólnego wsparcia od Unii Europejskiej - podkreślił.

Źródło artykułu:PAP
Zobacz także
Komentarze (0)