Dostarczać Ukrainie amunicję? "Żeby Putin się bał"
Pełnomocnik rządu ds. odbudowy Ukrainy Paweł Kowal mówił "żeby zmobilizować wszystkich, kogo można, żeby Ukrainie dostarczyć amunicję teraz". - Nie chodzi, żeby za pół roku, tylko teraz, żeby Putin się bał - podkreślił. Stwierdził także, że już teraz trwa "proces rozpadu Rosji".
29.03.2024 | aktual.: 30.03.2024 10:53
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Paweł Kowal, pełnomocnik rządu ds. odbudowy Ukrainy w RMF FM mówił, że "dzisiaj stawką jest bezpieczeństwo Polski, bezpieczeństwo Europy Środkowej". Podkreślił także, że zaangażowanie polskiego rządu "to nie jest przypadek". - Zaangażowanie premiera Donalda Tuska, ministra Radosława Sikorskiego, polskiego parlamentu, także moje, żeby zmobilizować wszystkich, kogo można, żeby Ukrainie dostarczyć amunicję teraz. Nie chodzi, żeby za pół roku, tylko teraz, żeby Putin się bał - powiedział Kowal.
- Jeżeli na przykład udałoby mu się przerwać front, odzyskać inicjatywę na wschodzie Ukrainy, zdobyć jakieś duże miasto, to by oznaczało, że cały Zachód, który się zaangażował po stronie Ukrainy, traci w jakim sensie swoją legitymację. Bo pojawią się w każdym państwie zachodnim - w pewnym sensie - siły, (które będą mówiły - przyp.red): "to może się dogadywać z Rosją" - podkreślał Kowal.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W rozmowie dziennikarz Marek Tejchman wspomniał również o dzisiejszych doniesieniach "The Economist", który pisze o możliwej dużej, letniej ofensywnie rosyjskiej na Charków.
Przewodniczący sejmowej komisji spraw zagranicznych podkreślił, że "nie lubi straszenia, lubi mobilizować. - My mobilizujemy naszych partnerów na zachodzie, żeby oni znaleźli teraz amunicję - podkreślał Kowal. Dzisiaj nie chodzi o jakąś fanaberię, dzisiaj chodzi o realne zagrożenie. Mówię to, jako człowiek, który dwa tygodnie temu pojechał zobaczyć linię frontu - dodał.
Ukraińcy, jeśli chodzi o organizację armii, zrobili kolosalny krok w ciągu ostatnich 2 lat - dodał.
Putin "wyleci w powietrze"? "Jego najbliższe otoczenie go wysadzi"
- Świat się nauczył od samych Rosjan, że Rosja jest taka silna. Gdyby Rosja była taka silna, to ta wojna by inaczej wyglądała. Putinowi nie udało się zdobyć Kijowa. Problemy Putina wzięły się z tego, że nie był w stanie ani politycznie, ani militarnie zgwałcić Kijowa. I musiał się daleko posunąć. Pamiętajmy to, żeby sobie nie wmówić, że oni są tacy silni i wszędzie mają wpływy - powiedział Kowal.
Pełnomocnik rządu podkreślał także, że jest pewien, że to "proces rozpadu Rosji, tylko że on będzie trwał długo". - To jest oczywiste, że od Rosji odpadną kawałki. To jest oczywiste, że to potrwa z 10 lat. Tak jak się rozpadała Rosja po I wojnie światowej, czy nawet wcześniej, bo od 1905 roku. Tak jak się potem rozpadała druga Rosja imperialna, sowiecka. To zawsze trwało 10, kilkanaście lat - stwierdził.
Dodał także, że już jesteśmy w tym procesie "rozpadu" Rosji". - Putin tego nie utrzyma. W międzyczasie będą bardzo trudne momenty. Teraz mamy ten trudny moment. Trzeba się mobilizować. Trzeba dozbroić Ukraińców, żeby nie puścili dalej Putina. I tak trzeba wytrzymać kilka lat. Dać Ukraińcom wygrać. Efektem tego będzie takie osłabienie Putina, że Putin wyleci w powietrze. Jego najbliższe otoczenie go wysadzi. Tylko to jest wojna nerwów. Zachód musi wytrzymać - tłumaczył szef sejmowej komisji spraw zagranicznych.
Źródło: RMF FM