Dorn ujawnia szczegóły swojej umowy z PiS
Ludwik Dorn we wpisie w serwisie Salon24 podziękował wyborcom, opowiedział o swoich planach politycznych i ujawnił szczegóły swojej umowy z PiS. Jak pisze, na razie pozostanie posłem niezależnym, bo zysk dla PiS z jego przystąpienia byłby minimalny, a jego straty - "bardzo duże".
24.10.2011 | aktual.: 24.10.2011 21:52
Jak napisał Ludwik Dorn, głosowało na niego w okręgu nr 20 - Warszawa II 18 623 osób, którym złożył "szczególnie gorące podziękowania". "W poprzednich wyborach osiągnąłem dużo lepszy wynik - ponad 81 tys. głosów, ale wtedy kandydowałem z 1 miejsca i byłem urzędującym Marszałkiem Sejmu i wiceprezesem PiS" - przypomniał Dorn. Pogratulował też Mariuszowi Błaszczakowi i Jackowi Sasinowi, którzy uzyskali na liście PiS lepsze wyniki od niego.
Nie ma już żadnych zobowiązań
Dorn powiedział też, czym chciałby się zająć w tej kadencji sejmu: "zamierzam kontynuować pracę w Komisji Obrony Narodowej, a także uczestniczyć w Komisji Gospodarki" - pisze. Jak dodaje, "dobra praca merytoryczna w komisjach jest przydatna, ale nie wystarczy" do "budowy własnej pozycji politycznej", czyli "posła niezrzeszonego, za którym nie stoi siła żadnego z klubów".
Dorn przypomina, że ostatnio funkcjonował w sejmie właśnie jako poseł niezrzeszony po tym, jak został wykluczony z partii i klubu PiS. "Na jesieni 2010 roku podpisałem z PiS umowę polityczną, w której uregulowane zostały formy i tryb współpracy między mną a PiS-em do wyborów w 2011 roku i uzyskałem gwarancję umieszczenia na liście PiS-u w okręgu 20 na miejscu 2" - pisze Dorn.
Dodaje, że obie strony umowy dotrzymały. "Po wyborach stan formalno-politycznych wzajemnych zobowiązań między PiS-em a mną przedstawia się następująco: PiS nie ma wobec mnie żadnych zobowiązań; moje dawne zobowiązania wobec PiS-u wygasają w dniu rozpoczęcia VII kadencji sejmu" pisze. Ludwik Dorn wyjaśnia jednak, że "pojawia się jedno nowe" zobowiązanie: nie może zostać członkiem klubu lub koła, które popiera rząd, wobec którego PiS jest w opozycji.
Inne zobowiązania posła Dorna
Jak pisze Ludwik Dorn, zobowiązanie to jest formalne, a oprócz niego obowiązują zobowiązania polityczne i moralne wobec wyborców. "Dlatego także jako poseł niezrzeszony będę w opozycji do formującego się rządu. Nie po to ponad 18 tys. wyborców PiS-u mi zaufało, bym ich wystrychnął na dudków i cichcem przystępował do obozu Platformy" - czytamy w serwisie Salon24.
Dorn pisze, że zdecydował się pozostać posłem niezrzeszonym i nie aplikować o członkostwo w klubie PiS. Dodaje: "gdybym to zrobił, to pewnie by mnie przyjęli". Powód "jest prosty: zysk dla PiS-u z takiej operacji byłby niewielki" - bo różnica między 158 a 159 "ślepymi bagnetami" jest minimalna.
Straty zaś dla siebie Dorn określił jako "bardzo duże", bo - jak pisze - zdołał sobie wyrobić pozycję kogoś, za kim nie stoi żadna siła polityczna, ale z kim warto rozmawiać i go wysłuchać. "Jest oczywiste, że przystępując do klubu PiS pozycję tą bym stracił, a nic nie zyskał w zamian" - analizuje Dorn.
Dorn pisze również, że "problem w miarę trwałego uregulowania relacji z PiS-em w sejmie tej kadencji prędzej czy później się pojawi".