Dorn przegrał proces z "Rzeczpospolitą"
"Rzeczpospolita", która w 2005 r. nazwała byłego marszałka Sejmu i ministra SWiA "przedsiębiorcą" i napisała, że zataił działalność gospodarczą w oświadczeniu majątkowym, nie musi go przepraszać - orzekł prawomocnie Sąd Apelacyjny w Warszawie. Dorn żądał od gazety przeprosin i 30 tys. zł odszkodowania.
21.08.2009 | aktual.: 21.08.2009 15:52
- Twierdzenia z artykułu były uprawnione - uznała sędzia Wanda Lasocka w ustnym uzasadnieniu wyroku. Dorn twierdził, że nie wykazywał zarejestrowanej działalności gospodarczej, ponieważ jej nie prowadził - dlatego uważał, że nie musi tego ujawnić.
Sąd stanął na stanowisku, że wprawdzie brak obligu prawnego ujawniania zarejestrowanej, a nieprowadzonej działalności, ale "w imię transparentności życia publicznego i wysokich standardów obowiązujących najważniejsze osoby w państwie", Dorn powinien był jednak wpisać ten fakt do oświadczenia majątkowego.
W grudniu 2005 r. "Rz" napisała, że Dorn - wówczas minister spraw wewnętrznych i administracji - ma zarejestrowaną działalność gospodarczą, której nie wykazuje w oświadczeniach majątkowych. Dorn pozwał za to gazetę i jej wydawcę, żądając przeprosin i 30 tys. zł. Twierdził, że zarejestrował działalność gospodarczą w 1989 r., ale w istocie nigdy jej nie podjął.
Przed sądem Dorna bronił szef CBA Mariusz Kamiński. Jak zeznał w marcu 2008 r., "nie ma znaczenia, czy taką działalność się ujawni w oświadczeniu, czy nie", bo istotą sprawy jest ujawnianie dochodów, a tu ich nie było. - Taka jest interpretacja przepisów i praktyka CBA - mówił wtedy szef tej instytucji.
W piątek sędzia Lasocka oświadczyła, że te wypowiedzi Kamińskiego nie mają znaczenia dla procesu, bo jest ona "prywatną opinią świadka Kamińskiego". - Sprawa jest ocenna, nie wynika z przepisów prawa. Pozwani nie napisali, że Ludwik Dorn prowadzi działalność gospodarczą, lecz że jest zarejestrowany jako przedsiębiorca. Nie można się w tym dopatrzyć bezprawności ani złej woli - podkreśliła.
Sąd przyznał zarazem, że podanie tej wiadomości w gazecie mogło być uznane za naruszenie dóbr osobistych Dorna, ale fakt, iż nie było to bezprawne powoduje, że pozwani nie ponoszą za to odpowiedzialności cywilnej.
- Na marginesie, to nie można być aż tak drażliwym na swoim punkcie, gdy jest się jedną z najważniejszych osób w państwie - zakończyła sędzia Lasocka.
Wyrok jest prawomocny. Nie wiadomo, czy Dorn zdecyduje się składać od niego kasację do Sądu Najwyższego. Kasacja byłaby skuteczna jedynie w sytuacji, gdyby Dorn wykazał istnienie problemu prawnego wymagającego wykładni SN.