PolskaDorn: przed tym przestrzegał Jarosław Kaczyński

Dorn: przed tym przestrzegał Jarosław Kaczyński

Nigdy nie spotkałem się z sytuacją, by Jarosław Kaczyński jako premier zbierał lub namawiał do zbierania materiałów kompromitujących konkurencję polityczną albo żeby namawiał do takich działań organa ścigania - zeznał Ludwik Dorn w procesie, który Jarosław Kaczyński wytoczył Romanowi Giertychowi za stwierdzenie, że "zbierał haki" na politycznych konkurentów. Dodał, że Kaczyński miał wręcz uczulać przedstawicieli organów ścigania, policji i innych służb państwowych, by w sprawach "mających wyjście na świat polityki" dowody były "więcej niż stuprocentowe". Przy okazji Ludwik Dorn ujawnił przed sądem, dlaczego musiał odejść z PiS. Zadecydował o tym - jak mówił "spór, a nawet konflikt" ze Zbigniewem Ziobro.

Dorn: przed tym przestrzegał Jarosław Kaczyński
Źródło zdjęć: © PAP

10.01.2011 | aktual.: 10.01.2011 20:42

"Kaczyński przestrzegał"

Dorn - w czasach rządu Jarosława Kaczyńskiego wicepremier, szef MSWiA, a potem marszałek sejmu - był świadkiem w cywilnym procesie o ochronę dóbr osobistych wytoczonym przez Kaczyńskiego Romanowi Giertychowi. Rozprawa odbywa się przed Sądem Okręgowym w Warszawie.

Kaczyński zarzuca Giertychowi kłamstwo. Były lider LPR, były wicepremier, obecnie adwokat, powiedział w zeszłym roku, że jednym z powodów, dla których wyszedł z rządu PiS-Samoobrona-LPR, było to, że Kaczyński "zbierał haki" na konkurencyjnych polityków.

- Nigdy nie spotkałem się z tym, aby Jarosław Kaczyński gromadził materiały mające na celu kompromitowanie konkurencji politycznej - zeznał poseł Dorn, od niedawna znów współpracujący z PiS.

Ujawnił on, że co najmniej dwa razy na naradach rządowych Jarosław Kaczyński miał wręcz uczulać przedstawicieli organów ścigania, policji i innych służb państwowych, aby w sprawach "mających wyjście na świat polityki dowody były więcej niż stuprocentowe". - Rozumiałem to jako przestrogę przed nadgorliwością - powiedział Dorn. Przyznał zarazem, że między nim a ówczesnym ministrem sprawiedliwości "był spór, a nawet konflikt", którego efekt był taki, że premier Kaczyński - w wyniku sugestii Ziobry - tracił zaufanie do Dorna, co skończyło się jego odejściem z rządu w maju 2007 r.

"Nareszcie, Ludwik, zrozumiałeś..."

Jak zeznał Dorn, gdy w 2007 r. był już marszałkiem sejmu, w gorącym okresie przed przyśpieszonymi wyborami parlamentarnymi dwukrotnie spotkał się z zarzutem politycznych działań przeciw opozycji ze strony służb państwowych. - Mówię o tym, co mówiono mi prywatnie, a nie tym, co politycy mówią oficjalnie czy w mediach - zastrzegł.

Pierwsza sprawa to rozmowa Dorna z ówczesnym liderem opozycyjnej PO Donaldem Tuskiem. - On wyraził zdenerwowanie po konferencji prasowej CBA o sprawie posłanki Sawickiej i mówił, że to było zagranie polityczne. A ja uważam, że nie byłoby tej konferencji, gdyby ówczesny szef sejmowej komisji ds. służb Paweł Graś z PO umożliwił szefowi CBA Mariuszowi Kamińskiemu przedstawienie informacji o sprawie na forum tej komisji. To dlatego Kamiński na konferencji prasowej dał odpór pomówieniom - mówił Dorn.

Według niego druga sprawa, w której przedstawiciel opozycji mówił mu o politycznym działaniu, wynikła z jego rozmowy w tym samym okresie z ówczesnym wicemarszałkiem sejmu Bronisławem Komorowskim.

- Ja byłem właśnie po lekturze opowieści b. szefa MSWiA Janusza Kaczmarka na temat rządów PiS, jakie wygłosił na zamkniętym posiedzeniu speckomisji. Była przerwa w obradach sejmu, Komorowski wpada do saloniku marszałkowskiego - ja mu mówię: "Bronek, czytałem te zeznania Kaczmarka, to jedno wielkie g...", bo tak oceniałem wartość tych słów. A on mi na to: "nareszcie, Ludwik, widzę, że zrozumiałeś, w jakim szambie tkwimy". Widziałem, że był bardzo rozemocjonowany, więc nawet nie próbowałem mu wytłumaczyć, że źle mnie zrozumiał - opowiadał Dorn.

Giertych: Kaczyński mówił o aresztowaniu żony Schetyny

Według Giertycha, Kaczyński m.in. miał na głos zastanawiać się, jak zareaguje Grzegorz Schetyna, gdyby aresztować jego żonę. Zdaniem b. wicepremiera forma "zbierania haków" na Donalda Tuska "była obrzydliwa", a dane te dotyczyły spraw "bardzo odległych, z przeszłości". Według niego wszyscy politycy PO mieli założone teczki przez PiS.

Kaczyński uznał to za kłamstwo i pozwał Giertycha do sądu. Równolegle inny sędzia tego samego sądu prowadzi lustrzany proces - z powództwa Giertycha przeciw Kaczyńskiemu. Adwersarze żądają od siebie nawzajem przeprosin w mediach.

Proces odroczono do 12 stycznia, gdy ma zeznawać Grzegorz Ocieczek - b. prokurator i wiceszef ABW, obecnie adwokat.

Wojciech Tumidalski

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (497)