Donald Tusk "wystawia piłkę" Andrzejowi Dudzie. PiS już wykorzystuje słowa byłego premiera
Słowa Donalda Tuska o tym, że wycofuje się on z boju o prezydenturę z powodu obciążających go decyzji rządu PO-PSL, zostały odebrane przez PiS jako "szpila" wbita w innych kontrkandydatów Andrzeja Dudy.
– Oczywiście, że to stwierdzenie będzie przez nas przypominane w kampanii wyborczej. Traktujemy to jako prezent – bez ogródek przyznaje nam jeden ze sztabowców PiS, człowiek z otoczenia obecnej głowy państwa.
Paliwo
Donald Tusk we wtorek: "Uważam, że można te wybory wygrać, ale do tego potrzebna jest kandydatura, która nie jest obciążona bagażem trudnych, niepopularnych decyzji. A ja takim bagażem jestem obciążony od czasów, kiedy byłem premierem. Tym bardziej, że nie zamierzam się tych trudnych decyzji wypierać".
Polityk opozycji: – Tusk tymi słowami dał paliwo pisowcom, żeby walić we Władka Kosiniaka i Małgosię Kidawę. Przecież oni byli twarzami jego rządu!
Inny poseł PO: – Jeśli ktoś tak uważa, nadinterpretowuje rzeczywistość. I szuka spisków. Ale zgoda, te słowa nie pomagają.
CZYTAJ TEŻ: Oddech ulgi pomieszany z wściekłością. Decyzja Donalda Tuska wzburzyła PO. "Zmarnowaliśmy lata"
Dzielenie się grzechami
– Zaskoczyła was ta samokrytyka Tuska? – pytamy wiceszefa MSWiA, Pawła Szefernakera. To on był odpowiedzialny w wyborach prezydenckich w 2015 r. m.in. za kampanię internetową Andrzeja Dudy.
Polityk PiS się uśmiecha: – Donald Tusk potrafi ważyć słowa i wie, co mówi. Nic nie jest przypadkiem. On wie, że kandydat, który jest z opozycji i pełnił funkcję w jego rządzie, jest dla obecnej opozycji obciążeniem.
– Zatem Tusk celowo chciał "obciążyć" swoimi "grzechami" jego byłą rzeczniczkę i byłego ministra pracy, którzy mogą wystartować w przyszłorocznych wyborach? – dopytujemy byłego sztabowca PiS.
– Bez wątpienia Tusk podał "czarną polewkę" Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi i Małgorzacie Kidawie-Błońskiej – nie ma wątpliwości nasz rozmówca. I tłumaczy: – Oni byli w przeszłości jego podwładnymi. A Tusk mówi dziś, że członkowie jego rządu są obciążeni "bagażem trudnych i niepopularnych decyzji". Tusk jest wytrawnym graczem politycznym, który wie, jak interpretować wyniki wyborów parlamentarnych. Zdaje on sobie sprawę, że Polacy wybrali rząd, który podejmuje decyzje odwrotne do rządu PO.
Jak dodaje nasz rozmówca: – Decyzja o rezygnacji ze startu Tuska nie jest zaskakująca. Donald Tusk przyzwyczaił nas do tego, że startuje w tych wyborach, gdzie ma szansę wygrać. W jego wystąpieniu najciekawsze było to, że powiedział o tym, że dla opozycji potrzebna jest kandydatura nieobciążona "bagażem trudnych i niepopularnych decyzji", a takim bagażem obciążony jest właśnie Tusk. To uzasadnienie stoi w kontrze do startu osób, które o tym mówią.
"Dwie najgorsze historie w wolnej Polsce"
Marcin Duma, szef IBRIS, pracowni, która przeprowadziła sondaż dla WP, powiedział Onetowi: "Jest jeden fundamentalny obszar, który zdecydował o podwójnej wyborczej wygranej PiS w 2015 r. To kwestia podniesienia wieku emerytalnego i w mniejszym stopniu likwidacja OFE. W dużej mierze to także przyczyna tego, że Donald Tusk był niewybieralny w majowych wyborach".
Polityk PO: – Wiek emerytalny i likwidacja OFE to była działka Władka Kosiniaka, który jako minister pracy w naszym rządzie dawał temu twarz. Tusk o tym dziś przypomniał. A PiS to wykorzysta, nie mam wątpliwości.
Na ujawnionych w 2018 r. przez portal TVP.Info nagraniach z "Sowy i Przyjaciół", najbliższy współpracownik Donalda Tuska, Paweł Graś, mówił, że Władysław Kosiniak-Kamysz "przeprowadził dwie najgorsze historie w wolnej Polsce" – czyli podwyższenie wieku emerytalnego i zabranie pieniędzy z OFE.
Polityk PiS: – Te słowa będą wracać do Kosiniaka w kampanii jak bumerang. Dzięki Tuskowi mają nowe życie.