"Donald Tusk nie wraca do Polski jako miły pan". Ekspertka mowy ciała rysuje trudne czasy dla PiS
Przemówieniem na Radzie Krajowej Platformy Obywatelskiej Donald Tusk powinien wzbudzić respekt u swoich przeciwników politycznych, ale też w środowisku działaczy PO - uważa Daria Domaradzka-Guzik, ekspertka mowy ciała i komunikacji. - Tusk nie wraca do Polski jako miły pan - podkreśla.
Donald Tusk wrócił do polskiej polityki. Od soboty pełni obowiązki przewodniczącego Platformy Obywatelskiej. Podczas wystąpienia na Radzie Krajowej PO w Warszawie w mocnych słowach podsumował rządy Zjednoczonej Prawicy.
- Kiedy mówił o ogarniającej go furii na działania polityków Prawa i Sprawiedliwości, w oczach, na twarzy i w gestach pokazywał prawdziwą złość i wściekłość. Kiedy posługiwał się szyderstwem, mówiąc o "ferajnie Kaczyńskiego", były to bardzo agresywne i bolesne dla przeciwników słowa. Walka to u niego walka, bez brania jeńców. Dlatego chciałam podkreślić, że Donald Tusk nie wraca do Polski jako miły pan - komentuje w rozmowie z WP Daria Domaradzka-Guzik, ekspertka mowy ciała.
- Tusk pokazał, że nie będzie miły dla PiS, ale sadzę, że to samo tyczy się jego współpracowników w PO. W kilku wątkach dał do zrozumienia, że oczekuje konkretnych działań i realizowania celów - dodaje.
"Donald Tusk potrafił wzbudzić autentyczny gniew"
Ekspertka podkreśla, że każdy element półgodzinnej przemowy Donalda Tuska był dobrze przemyślany i zagrany z odpowiednimi emocjami. Pod względem jakości komunikacji Domaradzka-Guzik ocenia wystąpienie Tuska na "kilkanaście klas powyżej poziomu wystąpień krajowych polityków".
- Na początku wkupywał się w łaski odbiorców, wspominając, że po kilku latach ponownie debiutuje na polskiej cenie politycznej. Później zobaczyliśmy polityka, który w każdym geście i słowie pokazał, że jest konkretny, świadomy i chce zrealizować swój cel: pokonanie przeciwników politycznych. Kiedy przeszedł do ciężkich tematów, jak błędy w zarządzaniu koronakryzysem, ofiary epidemii, rozkradanie majątku, "wysłanie wojska na nasze dziewczyny", potrafił wzbudzić autentyczny gniew i poczucie winy. Jednak nie tylko wśród sympatyków na sali, ale u wszystkich odbiorców - dodaje ekspertka mowy ciała.
Dodaje, że tak sprawny przeciwnik jak Tusk powinien wzbudzać respekt w obozie Zjednoczonej Prawicy.
Donald Tusk podrzuca hasło przeciwnikom rządu. "Celny atak"
Ekspertka zwraca uwagę, że na to, że nowy szef PO znalazł celne i nośne hasło, które może ponieść przeciwników rządu.
- Do tej pory to PiS świetnie grał hasłami jak na przykład "nowy ład" czy "uczciwa praca", "rodzina w centrum życia". Trudno było z tym polemizować, bo kto jest przeciwko rodzinie czy uczciwej pracy? Tusk przeciwstawił temu łatwe do skojarzenia podsumowanie, że rządy PiS to "dług, daniny, drożyzna". Uważam, że był to bardzo przemyślany i celny atak. O jego skuteczności i wpływie na wyborców zapewne wypowiedzą się politolodzy - mówi Daria Domaradzka Guzik.
Ekspertka mowy ciała odniosła się też do reakcji obecnych na sali Rafała Trzaskowskiego i Borysa Budki, dotychczasowych liderów Platformy Obywatelskiej.
- Rafał Trzaskowski nie był zbyt emocjonalny. Wiedział, że kamery będą się co jakiś czas na nim koncentrować, dlatego robił wszystko, aby nie zdradzać emocji. Z kolei dla Borysa Budki wytrwanie na widowni, w chwili, gdy oddaje się władzę, a Tusk zwiera szeregi i podsumowuje dokonanie opozycji, było jedną z najtrudniejszych chwil w karierze - komentuje rozmówczyni WP.