Donald Tusk "oblał test"? Ekspert: mógł zrobić więcej
Fala uchodźców nie słabnie, wręcz przeciwnie – nasila się. W związku z tą sytuacją szef Rady Europejskiej zwołał na 23 września nadzwyczajny szczyt Unii Europejskiej w sprawie uchodźców. Jednak, jak podkreślają komentatorzy, nie była to inicjatywa Donalda Tuska. Spotkania i szybkich decyzji domagali się unijni przywódcy. Czy spóźniona reakcja i brak pomysłu na rozwiązanie kryzysu uchodźców podkopią pozycję Tuska w Unii?
18.09.2015 14:21
Europejscy przywódcy coraz częściej pytają, gdzie do tej pory był szef Rady Europejskiej. Wytykają mu, że gdy Europa coraz bardziej pogrąża się w chaosie, on - na przykład - składa wizytę w Korei Południowej. Komentatorzy natomiast zastanawiają się, dlaczego tak długo zwlekał ze zwołaniem nadzwyczajnego szczytu.
Szybkiego rozwiązania problemu domagali się kanclerze Niemiec i Austrii, apelowali o spotkanie europejskich przywódców. Choć ostatecznie Donald Tusk przystał na propozycję Angeli Merkel i Wernera Faymanna, z ogłoszeniem decyzji zwlekał kilka dni. Na Twitterze ogłosił także, że wybierze się do Jordanii i Egiptu, żeby poznać warunki w obozach dla uchodźców. Internauci są oburzeni. Pytają się, dlaczego dopiero teraz podejmowane są takie kroki. „Tak wcześnie?”, „nie przemęczaj się” – ironizują. Inni mówią wprost: „nie nadaje się pan do tej funkcji”.
Zagraniczni politycy i dziennikarze wytknęli z kolei Tuskowi, że nie był obecny podczas prezentacji podziału uchodźców przez przewodniczącego Komisji Europejskiej Jean-Claude'a Junckera. - Wiem, że jest na Bliskim Wschodzie, ale nie powinien tam być – powiedział wówczas Szef Liberałów Guy Verhofstadt.
"Polscy politycy powinni siedzieć cicho"
Ostro o działaniach Tuska wypowiadali się także rodzimi politycy. Głos w sprawie zabrał miedzy innymi Włodzimierz Cimoszewicz. - Donald Tusk ośmiesza się – powiedział senator na antenie TVN24 Biznes i Świat. - Oblał test, nie zwołując natychmiast Rady Europejskiej w sprawie imigrantów. Czekał na telefon od Merkel. Tusk nie ma koncepcji wykonywania swojej funkcji – przekonywał Cimoszewicz.
- Opinia premiera Cimoszewicza jest opinią skrajnie subiektywną – uważa prof. Edward Haliżak, ekspert ds. stosunków międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego. Jego słowa potwierdza prof. Andrzej Rychard, socjolog Polskiej Akademii Nauk. - Myślę, że to jest za mocno powiedziane. To oskarżenie idące za daleko – mówi w rozmowie z WP.
– Każdy szef państwa Unii Europejskiej może składać inicjatywy na ręce szefa Rady Europejskiej – przekonuje prof. Haliżak. - Te propozycje mogą być przyjęte albo odrzucane. Niemcy są ważnym państwem w UE i wyznaczają standardy międzynarodowe, jeżeli chodzi o przyjmowanie uchodźców. Mają więc moralne prawo do wypowiadania się w tej sprawie najgłośniej. A polscy politycy powinni siedzieć cicho – mówi ostro ekspert z UW.
- Wtedy, kiedy Donald Tusk zostawał tym, kim zostawał, zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że jego pozycja nie daje mu ogromnej, realnej władzy. W związku z tym, oczekiwania względem Tuska, że przyczyni się do radykalnej zmiany i rozwiąże kryzys uchodźców, są na wyrost – przekonuje prof. Rychard.
Wina Tuska czy wina Junckera?
- Donald Tusk jako szef Rady Europejskiej zareagował we właściwym czasie. Na nagły kryzys imigracyjny w pierwszym rzędzie powinna odpowiedzieć Komisja Europejska i jej szef, Jean-Claude Juncker – podkreśla prof. Haliżak. - Komisja Europejska to organ wykonawczy, mający do dyspozycji odpowiednie pieniądze, urzędników, procedury i infrastrukturę. Dlatego krytyka powinna być kierowana przede wszystkim pod adresem Komisji. To ona jest odpowiedzialna za politykę migracyjną i strefę Schengen. To biurokracja europejska zawiodła – przekonuje ekspert ds. stosunków międzynarodowych.
- Rada Europejska jest organem specyficznym, który zbiera się w określonych, ważnych do przedyskutowania sprawach. Zorganizowanie nadzwyczajnego szczytu nie mogło nastąpić od razu, bezpośrednio po ujawnieniu się kryzysu, dlatego że to są bardzo poważne kwestie – podkreśla prof. Haliżak.
- Kryzys uchodźców pokazuje słabość Europy, ale Donald Tusk jest jedynie jej elementem – podkreśla prof. Rychard z Instytutu Filozofii i Socjologii PAN. - Tusk w znaczący sposób nie zmienił jakości funkcjonowania instytucji europejskich, nie zwiększył poziomu solidarności europejskiej, nie przyczynił się do wypracowania odpowiednich mechanizmów, które ułatwiałyby wspólnotową reakcję na problemy związane z uchodźcami. Ale to wszystko obciąża Tuska tak samo jak i pozostałych liderów europejskich – dodaje ekspert.
Potrzebny dystans
- Musi upłynąć pewien okres czasu, żeby spojrzeć na sprawę z odpowiedniego dystansu. Teraz mamy pełniejszy obraz sytuacji, wiemy więcej o dynamice napływu uchodźców – komentuje sprawę prof. Haliżak z UW. - Gdyby szczyt miał nastąpić wcześniej, przywódcy państw mieliby bardzo, podkreślam, bardzo wstępny obraz sytuacji. A to przecież bardzo zapracowani ludzie, nie mogą spotykać się codziennie – mówi ekspert ds. stosunków międzynarodowych.
- Myślę, że gdyby szczyt został zwołany wcześniej, wiele ustaleń wtedy wypracowanych, mogłoby się okazać nieaktualnych – podkreśla prof. Haliżak. - Wstrzymanie decyzji o zwołaniu szczytu uważam za rozsądne posunięcie w obliczu bardzo dużej dynamiki zmian. To był odpowiedni moment – dodaje ekspert.
"Tusk szybko się uczy"
Prof. Andrzej Rychard nie jest jednak tak bezkrytyczny w ocenie działań Donalda Tuska. - Można by oczekiwać od Tuska więcej kreatywności i aktywności – mówi socjolog PAN. - Ci, którzy wybrali go na szefa Rady Europejskiej, mieli z pewnością oczekiwania, że osoba, która tak dobrze poradziła sobie z transformacją i kryzysem we własnym kraju, przeniesie te doświadczenia na grunt europejski. Ale to się do tej pory nie stało – przekonuje prof. Rychard.
- Donald Tusk nadawał ton polityce w Polsce, ale na razie jesteśmy na etapie, kiedy to Europa nadaje ton polityce Tuska, a nie odwrotnie – komentuje ekspert. - Chociaż, jak pokazują doświadczenia krajowe, Tusk się szybko uczy. Więc, kto wie, może powinniśmy oczekiwać od niego większej aktywności w przyszłości – zastanawia się prof. Rychard.
Mogą odwołać Tuska. "Nie ma przesłanek"
Rada Europejska ma możliwość pozbawienia przewodniczącego mandatu – w przypadku przeszkody lub poważnego uchybienia dokonanego przez przewodniczącego. Odwołania przewodniczącego dokonuje się w takim samym trybie jak powołanie, czyli kwalifikowaną większością głosów.
Chociaż prof. Haliżak uważa, że nie ma żadnych powodów, aby zastanawiać się nad możliwością odwołania Donalda Tuska. – Został wybrany na 2,5 roku i po tym czasie przyjdzie czas na ocenę jego działań – uważa ekspert UW. – Nie ma żadnych powodów, żeby rozważać taką ewentualność. Nie ma przesłanek ku odwołaniu Tuska – podkreśla prof. Haliżak.
Amanda Siwek, Wirtualna Polska