Donald Tusk na spotkaniu z mieszkańcami. "Popełniłem błąd"
W ramach akcji "Kierunek Przyszłość" Donald Tusk odpowiedział na pytania mieszkańców Nakła. Przy okazji doszło do spięcia z jednym z uczestników, który zarzucił byłemu premierowi same afery podczas ośmioletnich rządów PO-PSL i podniesienie wieku emerytalnego. Podczas spotkania padły też jasne słowa dotyczące rozdziału Kościoła od państwa i Polskiego Ładu promowanego przez obecne władze.
Lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk w środę odwiedził Nakło nad Notecią (woj. kujawsko-pomorskie) w ramach spotkań "Kierunek Przyszłość". Po spotkaniu z lokalnymi mediami i samorządowcami odpowiadał na pytania mieszkańców.
Na spotkaniu pojawili się także przeciwnicy Donalda Tuska. Jeden z nich zapytał m.in. o afery polityczne i kwestię podniesienia wieku emerytalnego. - Ja uważam, że popełniłem błąd jako premier, proponując rozwiązanie, niezależnie od tego, czy ludzie tego chcieli, czy nie. (...) Mój błąd polegał na tym, że nie powinienem tego rozwiązania narzucać - przekazał były premier.
- Pan pozwolił sobie na taką definicję moich rządów, że rządziłem siedem lat, były same afery, skandale i na nic nie było pieniędzy. Uważam, że jest w tym trochę niesprawiedliwej zapiekłości. Jest w tym mniej prawdy. Jeśli mówimy o aferach i skandalach, to ja nie mam żadnego startu do tej ekipy, która teraz rządzi. To ja jestem kompletny amator - podsumował Tusk.
"Na nic nie było pieniędzy"? Tusk: Niech pan nie opowiada takich głupot
Polityk odniósł się też to zarzutu, że za jego rządów "na nic nie było pieniędzy". - Niech pan nie opowiada takich głupot. Ma pan oczy, ma pan możliwość przemieszczania się po Nakle, po województwie kujawsko-pomorskim, po Polsce. Myśmy w całej historii Polski nie zbudowali tylu dróg, mostów, obwodnic, budynków użyteczności publicznej. Nie wyremontowaliśmy tylu szkół. Zbudowaliśmy sieć nowoczesnych szpitali - tłumaczył.
Podczas spotkania z jednym tematów był "Polski Ład" zaproponowany przez Prawo i Sprawiedliwości. Do Sejmu wkrótce mają trafić pierwsze projekty ustaw.
- Program przygotowany przez premiera Morawieckiego powinien sprzyjać rozwojowi. (...) To są pieniądze ludzi. Władza nie ma swoich pieniędzy. Władza dzieli pieniądze, które najpierw zabiera. Pytanie, ile tych pieniędzy zabiera, jak je dzieli i inwestuje. Polska jest o krok od stagnacji. (...) PiS myśli, jak użyć tych pieniędzy dla własnych interesów politycznych, a nie jak przekształcić i unowocześnić gospodarkę - przekazał Donald Tusk.
Zobacz też: Prezes NIK zawiadomił CBA ws. Funduszu Sprawiedliwości
Jedna z mieszkanek Torunia dopytywała, czy były premier jest "lekiem na całe zło". - Kiedyś współpracowałem z Krystyną Prońko, ale domyślam się, że za tym pytaniem stoi coś więcej. (...) Cieszę się, że powstało coś, co media nazwały "efektem Tuska". Że wróciła wiara, że można wygrać wybory, że nie wszystko jest stracone. (...) Ale nie wierzę w swoją omnipotencję, sam nie mam żadnych szans. Długo przygotowywałem się do swojego powrotu, tu są też zadania dla innych polityków - podkreślał lider PO.
- W Polsce coraz więcej ludzi dostrzega, że każdy głos ma znaczenie. PiS dzisiaj może liczyć na 30-35 proc. głosów, czyli około 60 proc. ma inny wybór w sercu i głowie, ale szuka czegoś innego i na PiS nie zagłosuje - tłumaczył Tusk.
Na sali padło także pytanie o rozwój terenów wiejskich. - Wyborów nie wygrywa się tylko w Końskich, ale też na wsi. (...) Nie odkryję tutaj Ameryki. Jeśli istnieje jakieś środowisko, które zyskało na wejściu do Unii Europejskiej, to jest to polskie rolnictwo. (...) Nie rzucam słów na wiatr, gdy mówię, że Polska krok po kroku wychodzimy z UE. Ten ciągnący się spór o polskie sądy paradoksalnie dotyczy także interesów polskiego rolnika - przekazał.
- Jeśli PiS uprze się i będzie tak zmieniał wymiar sprawiedliwości, to prędzej czy później stracimy swoje miejsce w UE. Najgorszym błędem jest wyobrażenie, że cały świat koncentruje swoją uwagę na Polsce i wszyscy muszą być wobec nas wyrozumiali i cierpliwi. (...) To się zaraz skończy - zapowiedział lider PO.
Podczas spotkania Tusk nawiązał także do relacji państwo-Kościół. - Dla mnie to jest nieustające cierpienie, gdy widzę, że w Polsce tak duża część Kościoła zamieniła się w część partii politycznej. To ma także odzwierciedlenie, jeśli chodzi o wyborców na wsi, bo tam wpływ Kościoła na decyzje polityczne jest większy niż w miastach - tłumaczył.
Głos zabrał także Jakub Hartwich, jeden z uczestników protestu niepełnosprawnych w Sejmie, który poprosił o komentarz do tamtych wydarzeń. - Państwo polskie w ostatnich latach znowu zmieniło się w bezdusznego potwora i nie ma zamiaru chronić słabszych. My mamy wspólną historię. Jak byłem premierem, wy po raz pierwszy byliście w Sejmie. To było jedno z najtrudniejszych doświadczeń politycznych w moim życiu. (...) Dostałem nieźle po głowie wtedy, ale rozmawialiśmy - mówił były szef Rady Europejskiej.