Donald Trump zyskuje w oczach Polaków. My też popieramy zakaz wjazdu muzułmanów
Gdyby Donald Trump został prezydentem jednego z najważniejszych krajów Europy i wprowadził całkowity zakaz wjazdu muzułmanów, to mógłby liczyć na większe poparcie niż w USA. Na czele narodów zachwyconych takim rozwiązaniem znaleźliby się Polacy, którzy wyprzedzili Austriaków i Belgów, chociaż podobnie myśli ponad połowa wszystkich obywateli dziesięciu krajów Unii Europejskiej.
Według dr Konrada Pędziwiatra, adiunkta w Katedrze Studiów Europejskich Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, Polacy bardzo twardo stoją na ziemi i realistycznie oceniają rzeczywistość w porównaniu z innymi Europejczykami. W rozmowie z Wirtualną Polską ekspert zauważył, że wyjątkiem od zdroworozsądkowego spojrzenia na świat jest postrzeganie liczby muzułmanów żyjących nad Wisłą.
- Z ubiegłorocznego badania instytutu Ipsos MORI wynika, że kilkaset razy zawyżamy liczbę muzułmanów w Polsce, a patrząc w przyszłość, dane te stają się jeszcze bardziej absurdalne – powiedział Pędziwiatr. – W dużej mierze wynika to z upolitycznienia migracji. Kryzys uchodźczy w 2015 r. zbiegł się z kampanią wyborczą i był bardzo silnie wykorzystywany przez polityków, a także przez media prawicowe.
Ekspert podkreśla, że Węgrzy podobnie wyolbrzymiają napływ muzułmanów do kraju, choć w ich przypadku po części wynika to z fali migrantów, która przetoczyła się przez granice. Niechęć Austriaków czy Niemców także jest rezultatem doświadczeń kryzysu migracyjnego.
Według raportu opublikowanego przez słynny, brytyjski instytut Chatham House aż 71 proc. Polaków poparłoby całkowity zakaz imigracji z krajów muzułmańskich. Podobnie myśli ponad 60 proc. Austriaków i Francuzów. Politycy w Berlinie, którzy już za kilka miesięcy będą walczyć o głosy wyborców, muszą uważnie przyjrzeć się wynikom badania, gdyż ponad połowa Niemców gotowa jest zamknąć granice przed imigrantami z krajów, do których przecież należy Turcja.
Najwięcej przeciwników całkowitego zamykania granic przed wyznawcami Allaha mieszka w Hiszpanii i w Wielkiej Brytanii, choć także tam polityka imigracyjna w stylu Donalda Trumpa zyskałaby poparcie ponad 40 proc. obywateli. Nowy prezydent USA mógłby zainteresować się rozwiązaniami, które Madryt już stosuje, aby powstrzymać imigrantów na granicach. Hiszpanie już wiele lat temu wysokimi płotami otoczyli Ceutę i Melillę, dwie malutkie enklawy w Afryce północnej, choć nie żądali od Maroka pieniędzy na sfinansowanie barier.
Wsparcie uchodźców pomaga chronić granice
Zamykanie granic przed imigrantami z krajów muzułmańskich nie oznacza, że Polacy nie mogą pomagać ludziom uciekającym przed wojnami w Syrii, Jemenie czy Afganistanie. Niechęć do otwierania własnych drzwi przed muzułmanami paradoksalnie może wymusić na rządzie i organizacjach humanitarnych bardziej efektywne wykorzystanie pieniędzy przeznaczanych na pomoc.
W rozmowie z Wirtualną Polską dr Wojciech Wilk, prezes Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej (PCPM) zauważył, że za równowartość kwoty wsparcia socjalnego dla jednej rodziny uchodźców w Polsce można udzielić kompleksowej pomocy dwóm, czy nawet trzem rodzinom na Bliskim Wschodzie. W przypadku Niemiec przebicie jest dziesięciokrotne. - Liczba ludzi potrzebujących pomocy na Bliskim Wschodzie szacowana jest na 15 milionów – powiedział Wilk. – W czasie ostatniego kryzysu migracyjnego do Europy dotarli ludzie, którzy mieli jakieś pieniądze albo byli najbardziej zdeterminowani. Zostali ci słabsi, co odkreśla, jak wielkie są potrzeby.
Większość uchodźców woli pozostać jak najbliżej swoich domów w nadziei na powrót po zakończeniu wojny. Dlatego pomaganie na miejscu pozwala lepiej wykorzystać ograniczone środki, którymi dysponują polskiego organizacje, ale także odpowiada na oczekiwania samych uchodźców. PCPM w północnym Libanie udziela pomocy kilku tysiącom Syryjczyków.
Wspieranie uchodźców zanim zdecydują się na długą i często niebezpieczną podróż do Europy jest także sposobem na walkę z przemytnikami ludzi, choć zawsze znajdą desperatów gotowych ryzykować życiem i wydać ostatnie grosze w nadziei na bezpieczne i dostatnie życie w raju, jakim dla wielu mieszkańców Afryki czy Azji jawi się Europa.