Donald Trump wytypował szefa CIA. To "jastrząb", który chce ścigać Snowdena, zerwać umowę z Iranem i... zaostrzyć kurs wobec Rosji
• Mike Pompeo będzie prawdopodobnie nowym szefem CIA
• Demokraci ostrzegają, że jego wybór grozi "powrotem mrocznych czasów"
• Pompeo opowiada się za zwiększeniem inwigilacji i karą śmierci dla Snowdena
• Chce utrzymania tajnych więzień CIA i przywrócenia tortur
• Jest zajadłym przeciwnikiem umowy nuklearnej z Iranem
• Równocześnie otwarcie krytykuje Rosję i gani Baracka Obamę za zbyt miękką politykę wobec Kremla
Mike Pompeo po ukończeniu akademii wojskowej w West Point służył w amerykańskiej armii. Ostatnie lata zimnej wojny spędził w Niemczech. Po przejściu do cywila skończył studia prawnicze na Harvardzie.
Karierę polityczną na skalę krajową umożliwiło mu związanie się z Tea Party (Partią Herbacianą), frakcją republikańską, zrzeszającą najbardziej konserwatywnych polityków tego ugrupowania.
W 2011 roku dostał się do Kongresu ze stanu Kansas i już wtedy jego kampania wiązała się z pewnymi kontrowersjami. W ramach ataku na kontrkandydata jeden z doradców Pompeo umieścił na Twitterze artykuł, w którym nazywano go "turbaniarzem". Raj Goyle, z którym Pompeo rywalizował o miejsce w Kongresie, z pochodzenia jest Hindusem.
Największy medialny rozgłos przyszłemu szefowi CIA przyniosło zasiadanie w komisji ds. wywiadu oraz w nadzwyczajnej komisji ds. wydarzeń w Benghazi, gdzie zginęli m.in. ambasador USA w Libii, amerykański urzędnik oraz dwóch pracowników CIA.
Twardziel z komisji
To właśnie jako członek nadzwyczajnej komisji ds. ataku w Benghazi, Pompeo dał się poznać jako ostry krytyk Hillary Clinton. Gdy komisja badała sprawę ataku na Amerykanów w libijskim Benghazi w 2012 roku, nie udało jej się znaleźć dowodów jednoznacznie świadczących o winie administracji Baracka Obamy. Clinton, ówcześnie będąca sekretarze stanu, i tak wzięła na siebie odpowiedzialność za niedopełnienie procedur bezpieczeństwa.
Jednak Pompeo poszedł krok dalej - razem z innym republikańskim członkiem komisji napisali własny 48-stronnicowy raport, w którym zasugerowali, że cała sprawa została umiejętnie zatuszowana. W ich narracji Clinton zawiniła, a zamieszanie wokół Benghazi posłużyło wyłącznie zabezpieczaniu jej pozycji, a nie dociekaniu przyczyn ataku.
"The New York Times" ocenia, że rola Pompeo w komisji ds. Benghazi była "ważnym czynnikiem", który skłonił Trumpa do nominacji. Dziennika zaznacza przy tym, że wygrywała "twarda" opcja. Na giełdzie nazwisk był bowiem republikanin Mike Rogers, były przewodniczący komisji ds. wywiadu, który nie był jednak tak nieprzejednany w krytyce Clinton, jak Pompeo.
Zabić Snowdena
Przyszły szef CIA dał się poznać nie tylko z bezkompromisowości względem Clinton, ale także wobec szeregu innych kwestii.
W lutym tego roku w rozmowie w telewizji C-SPAN Pompeo stwierdził, że Edward Snowden powinien zostać skazany na karę śmierci w USA. - Powinien zostać sprowadzony z Rosji i oddany do dyspozycji sądu. Sądzę, że prawidłowym rezultatem powinno być orzeczenie kary śmierci za ryzykowanie życia moich przyjaciół i waszych przyjaciół, którzy służą w wojsku z uwagi na kradzież informacji i udostępnienie ich obcym potęgom - mówił Pompeo.
Edward Snowden ujawnił gigantyczną skalę inwigilacji amerykańskiego społeczeństwa, obywateli obcych państw, a nawet światowych liderów. W sieci podsłuchowej, koordynowanej przez wywiad, uczestniczyła większość czołowych dostawców usług telekomunikacyjnych i internetowych w USA.
Pompeo wyraźnie opowiada się po stronie zachowania tych procedur, bo - jak sam mówi - "zagrożenia w dzisiejszych czasach są wielkie". Usprawiedliwia nawet podsłuchiwanie krajów sojuszniczych. - Po co szpiegować Niemców? Okazuje się, że to tam przesiaduje Al-Kaida. Po co szpiegować przyjaciół? Bo to miejsca, w których można znaleźć ludzi próbujących uczynić Ameryce ogromną krzywdę - tłumaczył widowni na jednym z publicznych spotkań.
Przywrócić tortury
W czasie początkowego etapu tzw. wojny z terroryzmem Amerykanie dopuszczali się szeregu nadużyć wobec zatrzymanych osób. Podejrzani o terroryzm w toku śledztwa byli niejednokrotnie podtapiani, rażeni prądem, szczuci psami, rozbierani do naga czy straszeni fałszywą egzekucją.
W czasach Baracka Obamy administracja potępiła te praktyki, ale Donald Trump kilkakrotnie sugerował, że nie ma nic przeciwko tego rodzaju działaniom i będzie chciał je przywrócić. Gdyby mu się to udało, jednym z hamulcowych mógłby być właśnie szef CIA. Jednak w osobie Mike'a Pompeo Trump na pewno znajdzie potencjalnego poplecznika, bowiem przyszły szef CIA wielokrotnie wstawiał się za agentami, którzy zatwierdzali i dopuszczali się tortur. Twierdził, że wszelkie działania były podejmowane w ramach obowiązującego prawa.
Pompeo nie jest również zwolennikiem zamykania amerykańskich tajnych więzień, rozsianych po świecie, w których dochodziło do zatrzymań i tortur. Z kolei, gdy w 2013 roku odwiedzał więzienie w Guantanamo, stwierdził później, że głodówka więźniów była "polityczną szopką".
Zerwać umowę z Iranem
Podobnie, jak wielu republikanów i sam Donald Trump, Mike Pompeo jest zajadłym przeciwnikiem umowy nuklearnej z Iranem, która w skrócie polega na zniesieniu sankcji na ten kraj w zamian za ograniczenie rozwoju programu nuklearnego.
Kilka dni temu Pompeo na swoim Twitterze napisał, że liczy na "odkręcenie katastrofalnej umowy z największym na świecie państwem sponsorującym terroryzm".
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Wcześniej w serwisie internetowym Fox News Pompeo napisał nawet tekst publicystyczny, w którym wyłożył, dlaczego - jego zdaniem - Waszyngton powinien jak najszybciej odejść od porozumienia z Iranem.
Senat zadecyduje
"Okazja, by przewodzić najlepszym na świecie wojownikom wywiadu, którzy bez wytchnienia pracują, by nasz naród i stan Kansas były bezpieczne, to wezwanie do służby, którego nie mogę zignorować" - napisał Pompeo w oficjalnym oświadczeniu po nominacji.
Wszystko wskazuje na to, że republikanin obejmie posadę, będącą ukoronowaniem jego politycznej kariery. Serwis Vox.com ocenia, że będzie on jednym z najbardziej upartyjnionych szefów w historii CIA, które w założeniu powinno stronić od polityki.
Powstrzymać go może tylko amerykański Senat, który musi zatwierdzić kandydaturę. Przeciwna nowemu szefowi CIA z pewnością będzie mniejszość demokratów, którzy zarzucają mu zachwyt brutalnymi metodami wywiadowczymi sprzed kilku lat. - Program był nieskuteczny, brutalny i gwałcący amerykańskie wartości. Nie możemy wrócić do tych mrocznych czasów - mówiła na łamach "NYT" Dianne Feinsten, senator z Partii Demokratów.
Dlatego amerykańska prasa ocenia, że senacki proces zatwierdzenia Pompeo wcale nie musi być oczywisty, bo trudności mogą mu sprawić także mniej "bojowo" nastawieni republikanie.
Rosja kością niezgody?
Nie jest też powiedziane, że Pompeo i Trump znajdą wspólny język na wszystkich płaszczyznach. Prezydent-elekt na razie dał się poznać jako zwolennik dogadania się z Władimirem Putinem.
Tymczasem nowy szef CIA od dłuższego czasu krytykuje Rosję za działania w Syrii, a twierdzenia, że walczy ona z Państwem Islamskiem, kwituje oceną, że jest to "narracja fundamentalnie kłamliwa". Pompeo ganił nawet Obamę za bycie zbyt miękkim wobec Kremla.
Teraz swoją nową posadę zawdzięcza człowiekowi, który chce współpracy z Rosją, a przez przeciwników był oskarżany nawet o czerpanie wyborczych korzyści w związku z działaniami Moskwy.