Donald Trump rozlicza za impeachment. Ważny urzędnik odwołany
Ambasador USA w Unii Europejskiej Gordon Sondland został zdymisjonowany. Podczas procedury impeachmentu polityk zeznawał przeciwko prezydentowi Stanów Zjednoczonych Donaldowi Trumpowi.
08.02.2020 | aktual.: 08.02.2020 08:42
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Proces ws. ewentualnego złamania prawa przez prezydenta USA dwa dni temu dobiegł końca. - Przez kilka miesięcy byliśmy świadkami "polowania na czarownice" - mówił w czwartek Donald Trump. Polityk wyszedł ze starcia z demokratami jako zwycięzca, a teraz zaczęły się rozliczenia.
"Zostałem dzisiaj poinformowany, że prezydent zamierza odwołać mnie, ze skutkiem natychmiastowym, ze stanowiska ambasadora Stanów Zjednoczonych w Unii Europejskiej" - czytamy słowa Gordona Sondlanda cytowane przez "New York Times" i wnp.pl.
Ambasador Stanów Zjednoczonych zeznawał w kontrolowanej przez opozycyjnych demokratów Izbie Reprezentantów Kongresu USA. Przekonywał, że Trump uzależniał zapraszanie prezydenta Ukrainy do USA od wszczęcia przez Kijów dochodzenia wobec Joe Bidena i jego syna Huntera. Lider USA przekonywał, że jest to kłamstwo, a teraz po wygranym procesie zdymisjonował Sondlanda.
Przypomnijmy, że podobny ruch Trump wykonał już dzień wcześniej. Wówczas amerykańskie media obiegła informacja o odwołaniu ze stanowiska ppłk Alexandra Vindmana (pracownika Rady Bezpieczeństwa Narodowego Białego Domu), który również zeznawał przeciwko prezydentowi USA.
USA. Dwa wygrane głosowania Donalda Trumpa
W środę amerykańscy senatorowie oczyścili 45. prezydenta USA z dwóch zarzutów sformułowanych przez Demokratów w Izbie Reprezentantów. Za zwolnieniem prezydenta Donalda Trumpa od zarzutu nadużycia władzy zagłosowało 52 senatorów. 48 uznało, że jest winny. Drugie głosowanie - dotyczące obstrukcji Kongresu - przebiegło także po myśli prezydenta USA. Za uniewinnieniem zagłosowało 53 senatorów, 47 chciało uznania go za winnego.
- O impeachmencie, czyli przewidzianej w konstytucji USA możliwości odwołania prezydenta, demokraci marzyli właściwie od dnia zaprzysiężenia Donalda Trumpa. W końcu, gdy udało im się doprowadzić do procesu, przegrali coś więcej niż głosowanie w Senacie. W istocie już teraz mogli przegrać wybory prezydenckie - skomentował całą sprawę Marcin Makowski, publicysta WP.
Źródło: wnp.pl