Z opinią posła PiS-u polemizował Cezary Tomczyk, podkreślając, że na drodze należy pamiętać o obowiązku zachowania szczególnej ostrożności. Polityk stwierdził w #dzieńdobryWP, że wypadki z udziałem ministra Macierewicza i premier Szydło obrazują, jak „wygląda prawo w stosunku do dwóch różnych ludzi”.
- Z jednej strony mamy 20-latka, który jest podejrzany o to, że powoduje czy doprowadza do wypadku z udziałem premiera polskiego rządu. Po godzinie policja próbuje postawić mu zarzuty, potem się z tego wycofuje, teraz sprawą zajmuje się prokuratura – opisywał Tomczyk. Poseł zapowiedział, że zestawi to wydarzenie z „faktami” dotyczącymi wypadku Macierewicza.
- Acha, czyli pan już wie – skomentował te słowa Tarczyński. Polityk PO kontynuował wypowiedź, dowodząc, że kierowca samochodu, który uczestniczył w wypadku kolumny MON-u odjechał z miejsca zdarzenia, a Prokuratura Wojskowa uznaje, że „nie doszło do wypadku”, lecz do kolizji. – Dla młodego człowieka mamy zarzuty, a tu mamy w ogóle niewszczęte śledztwo – podsumował.
- A co robił na autostradzie poseł Nitras, jadąc pod prąd – zapytał Tomczyka poseł PiS, odwołując się do manewru cofania na niemieckiej autostradzie przez posła w 2009 r. W odpowiedzi usłyszał, że polityk wtedy nie jechał w kolumnie uprzywilejowanej. Tarczyński kontynuował krytykę i dodał, że PO „przez osiem lat jechało pod prąd”.