Dokonał masakry w synagodze. Grozi mu kara śmierci
Mężczyźnie, który został oskarżony o masakrę w synagodze w USA, może grozić kara śmierci - zdecydował sąd. Podejrzany ubiegał się o uniemożliwienie najwyższego z możliwych wyroków, o który postulują prokuratorzy. To kolejny taki wniosek złożony przez obronę, który został odrzucony.
Sąd orzekł we wtorek, że odrzuca wniosek złożony przez obronę Roberta Bowersa, poinformował "The Weirton Daily Times". Adwokaci oskarżonego wnosili o usunięcie kary śmierci jako możliwego wyroku. Na mężczyźnie ciążą 63 zarzuty karne w sprawie zabójstwa jedenastu osób narodowości żydowskiej w październiku 2018 roku, w budynku synagogi Tree of Life w Pittsburghu w stanie Pensylwania.
"Rząd nie dąży arbitralnie do kary śmierci"
Wyrok ogłosił sędzia okręgowy USA Robert Colville, który oświadczył w uzasadnieniu, że dążenie do kary śmierci w sprawie Bowersa nie ma charakteru arbitralnego. "Nie zdołano w pełni wykazać podstawy, na której sąd mógłby stwierdzić, że rząd arbitralnie dążył do uzyskania kary śmierci w tej sprawie" - orzekł Colville. Wyrok zapadł po przesłuchaniu ponad stu potencjalnych przysięgłych, podczas którego skupiano się głównie na ich poglądach w temacie kary śmierci.
Najwyższego wyroku dla Bowersa domagają się prokuratorzy, którzy twierdzą, że mężczyzna przed dokonaniem brutalnego ataku wygłaszał antysemickie komentarze, zarówno w miejscu zbrodni, jak i na forach internetowych. Karę śmierci popiera także większość rodzin ofiar masakry w synagodze.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Adwokaci oskarżonego wnoszą o usunięcie kary śmierci z listy możliwych wyroków. Zaoferowali, że mężczyzna przyzna się do winy w zamian za dożywotnie pozbawienie wolności, bez możliwości zwolnienia warunkowego.