Dobre rady dla Donalda Tuska
Donald Tusk nie rozpoczął jeszcze swojego nowego politycznego sezonu, nie wyłożył kart. Przedłuża się okres milczenia. Zewsząd sypią się jednak rady. Rzecz w tym, że są ze sobą sprzeczne - czytamy w najnowszej "Polityce".
Współpracownicy szefa rządu zauważają, że premier staje się osobny, nieufny, nie za bardzo chce słuchać podpowiedzi. Nie bez powodu. W Kancelarii Premiera silna jest opinia, że wszystkie kłopoty Tuska i jego partii rozpoczęły się od reformy emerytalnej "67" w 2012 r. (swoistym przedłużeniem tego emerytalnego fatum jest teraz kwestia OFE).
Premier bardzo długo nie chciał przeprowadzać tzw. bolesnych reform. Uważał, że prowadzi to do politycznego samobójstwa i oznacza torowanie drogi do władzy PiS, które ani myśli o takich reformach, a na nich później skorzysta.
Lewicujące i liberalne środowiska radzą Tuskowi, aby porzucił politykę podobania się wszystkim i zdecydował się na elektorat modernizacyjny, zwrócił się wyraźnie do młodszej, wielkomiejskiej klasy średniej i ludzi, którzy do niej aspirują.
Roman Giertych namawia Tuska do zasadniczej zmiany frontu. Platforma powinna porzucić wszelkie lewicowe wątki i przesunąć się mocno na prawo.
Tymczasem rady związkowców są ogólnie – zmiany „antyspołecznej polityki”. W tych postulatach widać też wątek obecny u wielu innych "doradców" ekipy Tuska: więcej informacji, dialogu, wyjścia do ludzi, kontaktu z terenem, z lokalnymi środowiskami.
Źródło: "Polityka"