Do więzienia za wyzwiska
Była dyrektor domu dziecka w Chmielowicach ma trafić na rok i 7 miesięcy do więzienia. Wczorajszy wyrok jest bardzo surowy, zwłaszcza że prokurator wnioskował o karę w zawieszeniu.
Wina i sprawstwo oskarżonej Krystyny Dz. nie budzą wątpliwości - powiedział przewodniczący składu orzekającego sędzia Tomasz Razowski, uzasadniając wyrok. - Sąd ze zdziwieniem wsłuchał się w stanowisko oskarżonej, która w swoim zachowaniu nie widziała niczego nagannego. Wręcz przeciwnie, uważała, że to co robi, zawiera elementy natury wychowawczej.
Była dyrektorka domu dziecka Krystyna Dz. została uznana winną psychicznego i fizycznego znęcania się nad podopiecznymi. Zdaniem prokuratury oskarżana wytwarzała w domu dziecka atmosferę terroru, wyzywała dzieci od "debili", "imbecyli" i "głupków", biła po głowie i ciele deską od łóżka, kablem od odkurzacza oraz otwartą dłonią. Sąd rozszerzył sformułowany przez prokuratora opis czynu o nowe elementy znęcania: kopanie, buntowanie dzieci przeciwko sobie, wyśmiewanie się z ich rodziców, wyzywanie podopiecznych od "sierot" i "bękartów". Choć prokurator domagał się kary dwóch lat więzienia w zawieszeniu na 5 lat, sąd nie dopatrzył się żadnych okoliczności łagodzących, które pozwoliłyby na zawieszenie kary. Za karą bezwzględnego pozbawienia wolności przemawia przede wszystkim stopień społecznej szkodliwości czynu.
- Krystyna Dz. doprowadziła do tego, że dzieci jej nienawidziły - dodał sędzia. - Sąd wziął pod uwagę długi, kilkuletni okres trwania przestępstwa, rzadko spotykaną eskalację negatywnych zachowań i ogromną liczbę pokrzywdzonych, których jest bez mała trzydzieścioro. Doświadczające przemocy dzieci nie miały dokąd uciec, musiały przebywać w domu dziecka dzień i noc. Atmosfery terroru i straszenia poprawczakiem nie wytrzymał jeden z małoletnich wychowanków. Uciekł do mamy w Zdzieszowicach. Szedł 30 kilometrów pieszo, wzdłuż torów kolejowych. Dyrektorka nawet go nie szukała.
- To chyba najbardziej drastyczny przykład tego, co się działo w domu dziecka - mówił sędzia. - Fakt, że dzieci zachowywały się źle, niektóre wykazywały zaburzenia psychiczne, nie jest żadną okolicznością łagodzącą. Oskarżona ma przygotowanie zawodowe do pracy z takimi dziećmi, a stosowane przez nią kary, na przykład wstrzymywanie obiadu do czasu umycia wcale niebrudnego korytarza, nie mają nic wspólnego z wychowaniem.
Sąd ukarał Krystynę Dz. dodatkowo ośmioletnim zakazem wykonywania zawodu nauczyciela i obciążył kosztami postępowania w wysokości 5,5 tys. zł.
Sąd uznał także winę Marioli Cz., wychowawczyni oskarżonej o znęcanie się nad trojgiem dzieci, lecz podkreślił diametralną różnicę w zachowaniu i stopniu winy obu kobiet - na korzyść Marioli Cz. Dostała wyrok 11 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu. Negatywne zachowanie wychowawczyni, wbrew temu, co twierdziła obrona, miało miejsce - zdaniem sądu - nie tylko przy odrabianiu lekcji, a uderzanie dzieci w głowę i wyzywanie od idiotów nie miało żadnego waloru wychowawczego.
Sąd wziął pod uwagę to, że Mariola Cz. była już raz w 1995 roku zawieszona w prawach wykonywania zawodu, za pobicie wychowanki. Gdy wróciła z powrotem do pracy, zachowywała się początkowo bardzo dobrze, lecz w 2001 roku wróciły przypadki przemocy. Gdy w prokuraturze rozpoczęło się postępowanie przygotowawcze, zachowanie Marioli Cz. znowu uległo zmianie. Dziś jest uważana przez nowego dyrektora za jedną z najlepszych wychowawczyń, w pełni oddaną dzieciom i swojej pracy.
- Sąd nie mógł nie dostrzec tego, że nie jest to pierwsze negatywne zachowanie Marioli Cz., dlatego zawiesił ją na dwa lata w prawach wykonywania zawodu nauczyciela i dodatkowo ukarał grzywną - uzasadniał sędzia.
Krystyna Dz. nie przyszła na ogłoszenie wyroku. Na poprzedniej rozprawie mówiła z płaczem, że padła ofiarą spisku byłych dyrektorów i wychowanków. Uzasadnienia wyroku wysłuchała tylko, drżąc z emocji, Mariola Cz. Jej obrońca zapowiedział apelację. - Nie zgadzamy się z 2-letnim zakazem wykonywania zawodu, skoro obecnie moja klientka wykonuje ten zawód bardzo dobrze - powiedział adwokat Marioli Cz.
Obrońca Krystyny Dz. nie chciał komentować wyroku. - Na pewno złożę apelację - zapowiedział. Prokuratura uznała, że kara jest adekwatna do stopnia winy i nie będzie się odwoływać.
Wyrok jest nieprawomocny.
Ewa Kosowska-Korniak
To precedensowy wyrok
Mówi Mariola Chojnacka, dyrektor Zespołu Informacyjno-Interwencyjnego w Biurze Rzecznika Praw Dziecka: - To sprawa precedensowa, nie przypominam sobie tak surowej kary wobec wychowawcy czy nauczyciela, sądzonego za znęcanie się nad dziećmi. Najczęstsze konsekwencje, przynajmniej w tych sprawach, które docierają do biura praw dziecka, to zawieszenie w wykonywaniu zawodu lub usunięcie z placówki. Nie zamierzam komentować decyzji opolskiego sądu, zastanawia mnie jedynie sankcja dodatkowa, w postaci 8-letniego zakazu wykonywania zawodu. Jeśli ktoś zostaje skazany na ponad półtora roku więzienia za znęcanie się nad dziećmi, to trzeba się zastanowić, czy on może jeszcze kiedykolwiek pracować z dziećmi. Ja byłabym za całkowitym odebraniem skazanej tego prawa.