PolskaDo sądu wpłynęło zażalenie obrońców na areszt dla Brunona K.

Do sądu wpłynęło zażalenie obrońców na areszt dla Brunona K.

Do krakowskiego sądu wpłynęło zażalenie obrońców na przedłużenie aresztu dla podejrzanego o planowanie zamachu bombowego Brunona K. Obrońcy chcą uchylenia aresztu lub zamiany na poręczenie majątkowe - dowiedziała się PAP w Sądzie Okręgowym w Krakowie.

13.02.2013 15:30

Zażalenie trafi do Sądu Apelacyjnego, który wyznaczy termin posiedzenia w tej sprawie.

Brunon K. został zatrzymany 9 listopada ub.r.; postawiono mu zarzut przygotowywania zamachu bombowego w budynku Sejmu na konstytucyjne organy RP (m.in. na prezydenta, premiera i rząd). Za zarzucany czyn grozi mu kara do 5 lat pozbawienia wolności. Na wniosek prokuratury został wtedy aresztowany na trzy miesiące.

7 lutego sąd przedłużył o trzy miesiące areszt dla Brunona K. Wniosek w tej sprawie złożyła prowadząca śledztwo Prokuratura Apelacyjna. Uzasadniała go m.in. obawą matactwa, potrzebą zebrania dalszego materiału dowodowego, w tym przesłuchania świadków i zebrania opinii biegłych, oraz obawą, że podejrzany popełni przestępstwo, którym groził.

Zdaniem obrońców Brunona K. - mec. Anny Kobińskiej i mec. Macieja Burdy - wniosek prokuratury był bezzasadny. Argumentowali oni, że prokuratura miała wystarczająco dużo czasu, aby przesłuchać świadków i zapoznać się z materiałami; że Brunon K. złożył już obszerne wyjaśnienia i nie ma obawy matactwa, i że nie ma też możliwości, by dopuścił się zamachu.

Sąd uwzględnił argumenty prokuratury i przedłużył areszt do 9 maja. Powołał się na duże prawdopodobieństwo, że podejrzany dopuścił się zarzucanego mu czynu, a obawę matactwa określił jako "całkiem realną". Jako przesłanki wskazał także bagatelizowanie przez podejrzanego swojego czynu i umniejszanie odpowiedzialności.

W uzasadnieniu postanowienia stwierdził także, że "zważywszy na skrajnie radykalne poglądy polityczne podejrzanego i wyjątkową wolę trwania przy ich prezentowaniu, w dalszym ciągu całkiem realna jawi się obawa o to, że podejrzany mógłby dopuścić się przestępstwa przeciwko życiu, zdrowiu i bezpieczeństwu publicznemu".

W zażaleniu na przedłużenie aresztu obrońcy ponownie przytoczyli swoje argumenty. Wnieśli o uchylenie aresztu lub jego zamianę na poręczenie majątkowe w wysokości ponad 100 tys. zł w postaci zabezpieczenia hipoteki nieruchomości.

Oboje obrońcy podkreślali, że nie było niebezpieczeństwa zamachu. - Brunon K. przyznał się do przygotowań, ale podał, że w pewnym momencie odstąpił od tego, bo nie chciał ofiar - powiedziała mec. Kobińska. Jak dodała, "gdyby nie pewne okoliczności, o których nie może mówić, to tej sprawy w ogóle by nie było". Także mec. Maciej Burda podkreślił, że zdaniem obrony "nie istniało niebezpieczeństwo, że zamach zostanie przeprowadzony" i że "przygotowywanie zamachu nie miało żadnego związku z poglądami politycznymi Brunona K.". Powołał się na słowa Brunona K., że "to miał być sprzeciw wobec arogancji władzy, cios w polityków postrzeganych jako "klasa próżniacza".

45-letni były pracownik naukowy Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie Brunon K. jest głównym podejrzanym w śledztwie dotyczącym przygotowywania zamachu bombowego na konstytucyjne organy RP. Według śledczych Brunon K. zamierzał zdetonować w pobliżu Sejmu 4 tony materiałów wybuchowych umieszczonych w samochodzie. Do eksplozji miało dojść podczas posiedzenia z udziałem prezydenta, premiera i ministrów - w trakcie rozpatrywania w Sejmie projektu budżetu.

W śledztwie Brunon K. przyznał się do prowadzenia szkoleń dla osób, które zwerbował, oraz przeprowadzenia próbnych detonacji. Nie przyznał się do przygotowywania zamachu; podał, że działał pod wpływem inspiracji innej osoby, co prokuratura określa jako jego własną linię obrony. Osoba ta podczas przesłuchania zaprzeczyła, by pełniła taką rolę - podała prokuratura.

W trakcie przeszukań w kilkudziesięciu miejscach w kraju odnaleziono m.in. materiały wybuchowe, zapalniki, piloty do zdalnego inicjowania wybuchu, kilkanaście sztuk broni palnej i amunicję, kamizelki kuloodporne, hełmy, stroje maskujące, sfałszowane tablice rejestracyjne i książki o tematyce pirotechnicznej. Większość materiałów wybuchowych została dopiero zamówiona i Brunon K. jeszcze nimi nie dysponował.

Jak ujawniono, ABW interesowała się Brunonem K. od końca 2011 r. Na jego ślad natrafiła prowadząc szczegółową analizę kontaktów Andersa Breivika, który w ub. roku w Norwegii zamordował 77 osób, a wcześniej - jak informowała ABW - kupił w Polsce kilkaset gramów substancji do produkcji ładunków wybuchowych. ABW ustaliła, że Brunon K. wykonuje bomby i potrafi je odpalać zdalnie oraz dokonuje rozpoznania Sejmu, nakręcił też filmy z próbnych detonacji materiałów wybuchowych.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)