"Do Rzeczy": "Po tragedii to już pewne. Tusk wróci do polskiej polityki"
Donald Tusk śmierć Pawła Adamowicza traktuje bardzo osobiście. Po tragedii to już pewne - były premier znów zaangażuje się w polską politykę - twierdzi publicysta Andrzej Stankiewicz, zdobywca nagrody Grand Press.
19.01.2019 | aktual.: 19.01.2019 13:50
- Widzimy, kto jest dziś prawdziwym liderem opozycji. I nie jest nim Grzegorz Schetyna, ale były premier, szef Rady Europejskiej Donald Tusk. Przed tragedią rozważał on powrót do polskiej polityki, ale się wahał. Były poważne argumenty przeciw, głównie rodzinne. Teraz wahał się nie będzie. Widać, że ta tragedia dotknęła go osobiście - mówi Andrzej Stankiewicz z Onetu w rozmowie z DoRzeczy.pl.
Zobacz także
Śmierć śp. prezydenta Pawła Adamowicza dotknęła Tuska osobiście. Szef Rady Europejskiej uczestniczy w uroczystościach pogrzebowych w Gdańsku.
- Był prywatnie zaprzyjaźniony z rodziną Adamowiczów. Wiemy, że przed tragedią i Donald i Małgorzata Tuskowie byli w kontakcie z rodziną prezydenta Gdańska. To to samo środowisko - zauważa Andrzej Stankiewicz.
Dziennikarz uważa, że opozycja "będzie miała na sztandarach Pawła Adamowicza": - Dziś widzimy, że to Tusk będzie prawdziwym liderem opozycji. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że Platforma będzie miała na sztandarach Pawła Adamowicza. A Donald Tusk zaangażuje się w polską politykę. I to nie w wyborach prezydenckich, ale znacznie wcześniej, już w wyborach parlamentarnych. Po prostu ta tragedia wstrząsnęła nim osobiście - mówi publicysta.
Na pytanie, jaki jest wpływ tragedii w Gdańsku na nasze życie publiczne, Stankiewicz odpowiada: - Przede wszystkim opadły maski. I to po obu stronach sporu politycznego. Po pierwsze, wszelkie próby nowego otwarcia ze strony Prawa i Sprawiedliwości, budowania bardziej umiarkowanego okazały się nieskuteczne.
Stankiewicz konstatuje: - PiS nie jest w stanie zapanować nie tylko nad najbardziej radykalnymi posłami, jak Krystyna Pawłowicz, której pozwala się wypisywać różne rzeczy na portalach społecznościowych, ale też nad samym prezesem Jarosławem Kaczyńskim. Mamy gesty ze strony rządu, a jednocześnie prezes nie jest w stanie wznieść się ponad pewną małostkowość. Nie przychodzi na uczczenie minutą ciszy Adamowicza w Sejmie. Żadne tłumaczenia o przypadkowym spóźnieniu tego wrażenia nie przykryją. Widać, że PiS ma duży problem z prezesem.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl