Dlaczego Polacy stali się katolikami?
Dotychczas zwyczajowo uznawano, że zbitka "Polak-katolik" ukształtowała się podczas zaborów w kontekście oporu wobec protestanckich Niemiec i prawosławnej Rosji. Michał Łuczewski proponuje inne podejście do tematu. "Polak-katolik" miał się uformować w wyniku wewnętrznych tarć między Polakami, a nie w wyniku walki z agresorem zewnętrznym - pisze Mateusz Staroń w artykule dla WP.
Polacy "zawsze byli katolikami, ponieważ nie pojawił się żaden podmiot, który mógłby zakwestionować siłę Kościoła [katolickiego]. W krajach Zachodu za taki podmiot uznawano przede wszystkim państwo, jednak w Polsce państwo przez stulecia pozostawało na tyle słabe (nawet państwo zaborcze), że nie potrafiło osłabić roli katolicyzmu. W konsekwencji wszystkie ideologie narodowe musiały brać pod uwagę polską religijność, a ostatecznie - dostosowywać się do niej". Tę rewolucyjną w gruncie rzeczy tezę, postawił Michał Łuczewski, autor książki "Odwieczny naród" (2012). Wywołała ona burzę w polskiej humanistyce. Autor podszedł do tematu "Polak-katolik" z perspektywy zwykłego chłopa. Wziął na warsztat wieś Żmiąca w Beskidzie Wyspowym, która jest najdłużej badaną miejscowością w naukach społecznych. Wykorzystał dostępne narzędzia badawcze takich dyscyplin jak socjologia, antropologia, psychologia i oczywiście historia. Zbadał rzeczywistość z perspektywy mikro, a nie makro jak robi to większość badaczy, a przecież z
takich "małych" historii składa się "wielka" historia Polski. Wynik jest wyjątkowo interesujący.
Bastion Zachodu
W temacie "Polak-katolik" ukazała się ogromna ilość publikacji. Wpisując w wyszukiwarkę słowa "Polak-katolik", czytelnikowi wyskoczy nieskończona ilość linków do artykułów. Większość z nich jest używana do celów bieżącej polityki. Jedni zaciekle walcząc z Kościołem katolickim chcą udowodnić, że jest to jedynie szkodliwy mit, niemający nic wspólnego z rzeczywistością, natomiast drudzy wiernie go bronią, jako fundamentu polskiej tożsamości narodowej. Tymczasem temat jest skomplikowany i do dzisiaj historycy i badacze innych dyscyplin naukowych, zastanawiają się co spowodowało, że Polacy stali się katolikami.
Utożsamienie polskości z katolicyzmem ma bardzo długi rodowód historyczny i sięga początków polskiej państwowości. Granice Europy we wczesnym średniowieczu wyznaczały najpierw granice wspólnot religijnych (chrześcijaństwa i islamu), później granice zakreślone przez władzę monarchów, a dopiero później poszczególnych narodów. Polska pojawiła się na mapie Europy w X wieku, przyjęła kulturę zachodnią (katolicką) i stała się wschodnim bastionem tej kultury. Z kolei wschodni sąsiad przyjął kulturę bizantyjską - konkurencyjną wobec katolicyzmu. Wszelkie "przenikanie" Polski na wschód nosiło zawsze znamiona kolonizacji katolickiej. Polonizowanie się, np. szlachty ruskiej, polegało na przechodzeniu z prawosławia na katolicyzm. Z biegiem czasu utrwalało się utożsamienie katolicyzmu z polskością, choć jeszcze nie wyrażanego werbalnie za pomocą stwierdzenia "Polak-katolik". Po nieudanym eksperymencie reformacji w Polsce w XVI w., na północy i zachodzie granicę wyznaczył protestantyzm. Katolicyzm umacniał również
monarcha, który musiał być katolikiem. Sasowie, żeby zasiąść na polskim tronie musieli przejść z protestantyzmu na katolicyzm.
Obrona tożsamości
Do czasu zaborów polskość należała wyłącznie do szlachty. W XIX wieku rozpoczął się proces unarodowienia również chłopów, którzy już wcześniej zostali katolikami. Powstała zatem wielka grupa społeczna, którą można było mobilizować do walki politycznej. Używano do tego hasła "Polak-katolik", które rozpoczęto już werbalizować. W czasie zaborów taka zbitka pojęciowa stała się po prostu swoistym narzędziem walki z zaborcami; pomagała uświadomić obcość wszystkiego, co w jakikolwiek sposób wiązało się z zaborcą - pisze historyk Zygmunt Zieliński.
Utożsamienie polskości z katolicyzmem miało utwierdzać przekonanie o prześladowaniu ze strony prawosławnej Rosji oraz protestanckich Niemiec. Oba zaborcze państwa dyskryminowały Kościół katolicki i polską narodowość. Dotychczasowe badania mocno akcentowały czynnik zewnętrzny w kształtowaniu zbitki "Polaka-katolika". Ale argument ten traci swoją dosadność, kiedy patrzymy na sytuację w trzecim zaborze, w Galicji. Tam państwo było ultrakatolickie, więc nie prześladowało Kościoła Katolickiego, a pomimo tego stwierdzenie "Polak-katolik" funkcjonowało podobnie jak w pozostałych zaborach. Ten fenomen badacze tłumaczyli czynnikiem "obcym" w postaci galicyjskich "Ukraińców-grekokatolików", którzy mieli mobilizować "Polaków-rzymskich katolików" do obrony.
Po 1945 r. kolejnym agresorem, któremu przeciwstawiał się "Polak-katolik", byli komuniści. Po raz kolejny katolicyzm miał być remedium na zagrożenie, tym razem przeciwko obcej, komunistycznej ideologii. Widać to szczególnie w kazaniach prymasa Wyszyńskiego, który "wartości katolickie widział jako główną siłę zdolną dopomóc narodowi w zachowaniu jego tożsamości" - twierdzi Zygmunt Zieliński. Do dziś hasło "Polak-katolik" funkcjonuje w walce politycznej o "rząd dusz".
Odwieczny spór
Spojrzenie na temat "Polaka-katolika" z perspektywy mikro, tzn. chłopa ze Żmiącej wywraca nam do góry nogami pogląd makro o kształtowaniu tego stereotypu przez zewnętrznego agresora, którym w przypadku Galicji mieli być "Ukraińcy-grekokatolicy". W 1895 r. w Żmiącej miało mieszkać 799 rzymskich katolików i sześciu żydów, natomiast w powiecie limanowskim, do którego należała Żmiąca: 65 617 katolików rzymskich, 8 grekokatolików, 51 osób wyznania ewangelickiego, 2019 mojżeszowego. Jaki więc mógł być wpływ zewnętrznego "agresora" na kształtowanie postawy "Polaka-katolika", skoro był on tutaj w zdecydowanej większości, a katolicyzm był religią panującą?
Michał Łuczewski twierdzi, że Żmiącanie od zawsze byli katolikami, ponieważ nikt nie mógł podważyć siły Kościoła katolickiego. Wszystkie ideologie, które ze sobą konkurowały o "rząd dusz", musiały liczyć się z instytucją, która niejako stała z boku i dyktowała warunki gry. Polskiego narodu o katolickim obliczu nie kształtował zatem zewnętrzny agresor, ale "spór między różnymi ideologiami narodowymi, między Polakami-katolikami a Polakami-antykatolikami czy między komunistami a antykomunistami" - twierdzi Łuczewski. Czy nie przypomina nam to czegoś, co dzisiaj media promują pod pejoratywnym hasłem "wojny polsko-polskiej"? Można mieć wątpliwości przed zastosowaniem uogólnień Łuczewskiego na wszystkie zabory, ale badania Żmiącej poszerzają naszą perspektywę w poznawaniu fenomenu powstania polskiego narodu.
Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby przebadać wszystkie wsie w Polsce. Przecież właśnie z takich "małych" historii składa się "wielka" historia Polski. Jest to oczywiście nierealne, ale mogłoby zrewolucjonizować nasz "tradycyjny" pogląd o historii Polski.
Mateusz Staroń dla Wirtualnej Polski