Dlaczego nie lubimy Amerykanów?
"Nie potrafią wytrzymać nawet sekundy bez mówienia", "uśmiechają się bez powodu i nigdy nie narzekają" - Internauci Wirtualnej Polski opowiadają o swoich wrażeniach z wyjazdów do USA oraz o tym, czym Amerykanie różnią się od Polaków. Nie wszyscy oceniają obywateli USA pozytywnie. - Obama powinien zapłacić za wizę, a później jej nie otrzymać - twierdzą Internauci.
27.05.2011 | aktual.: 30.05.2011 09:42
Według badań CBOS przeprowadzonych w styczniu 2011 roku, Amerykanie zajmują dziewiąte miejsce w rankingu najbardziej lubianych przez Polaków narodowości. Sympatię do obywateli USA deklaruje 43% Polaków, a niechęć 19%. Odsetek Polaków mających pozytywny stosunek do Amerykanów zmniejsza się każdego roku. W 1993 roku sympatię do tej narodowości deklarowało 62% osób pytanych przez CBOS, w 1997 roku odsetek ten wynosił 64%. Największy spadek sympatii odnotowano między 2002 i 2003 roku (9 punktów procentowych). Od tego czasu Amerykanie są lubiani przez mniej niż połowę polskiego społeczeństwa. Rośnie też odsetek Polaków niechętnych Amerykanom, w 1997 roku swój negatywny stosunek do nich deklarowało 6% Polaków, od tego czasu odsetek ten wzrósł do 19%.
Nigdy nie narzekają
W odpowiedzi na apel Wirtualnej Polski, Internauci odwiedzający Stany Zjednoczone opowiedzieli o swoich wrażeniach z wyjazdów do tego kraju, napisali także, czym w ich opinii Amerykanie różnią się od Polaków.
- Życzliwość ludzi, to chyba najbardziej zaskakująca rzecz, która mnie uderzyła od samego początku. Już na lotnisku oficer dokonując odprawy paszportowej starał się ułatwić mi załatwienie formalności, choć żaden mój palec nie chciał pozostawić swoich linii papilarnych w ich "diabelskiej" maszynie do skanowania. Na ulicach, w sklepach ludzie uśmiechają się do siebie bez szczególnego powodu. Nie narzekają, nie skarżą się na swój los, bo byłoby to źle odebrane przez otoczenie. Usłyszałam, że takie zachowanie jest tam powszechne, ale nie jest szczere. Jednak wolałabym na naszych ulicach widzieć taką hipokryzję niż wiecznie zdegustowane miny, ciągłe narzekanie na wszystko i odwieczne niezadowolenie z tego, co było, jest i zapewne będzie - pisze Internautka Gosia.
Podobnego zdania jest Marek, który do Stanów Zjednoczonych wybrał się na tygodniowy urlop. - Amerykanie są pomocni, szczególnie jeśli widzą, że jesteś turystą. Gdy na stacji metra w Nowym Jorku wyjąłem z torby mapę, od razu ktoś podszedł do mnie i zapytał, gdzie chciałbym się dostać. Gdy okazało się, że nie jest w stanie mi pomóc, wyciągał kogoś z tłumu i razem próbowali wskazać mi najlepszą drogę. Poza tym wszyscy żyją tam na luzie, nie widać, żeby się gdzieś spieszyli. Tak przynajmniej jest w Nowym Jorku - wspomina Internauta Marek.
Nie potrafią milczeć
- Na lotnisku rozbiła mi się komórka, po chwili podeszła do mnie jakaś pani oferując mi bym skorzystała z jej telefonu. W samolocie do Texasu dwoje młodych ludzi zabawiało mnie z ogromną serdecznością, a po wylądowaniu "pilotowali" mnie aż do momentu spotkania się z moimi znajomymi. Za co polubiłam Amerykę? Za taką naturalną łatwość życia. Wszystko można załatwić przez telefon, internet, a w urzędach traktowano nas jak osoby najważniejsze. Z reklamacją, czy zwrotem zakupionego towaru, nawet bez uzasadnienia i w innym mieście nie było żadnego problemu - opowiada Internautka Elżbieta Pawłowska, która spędziła w USA 12 miesięcy.
- Gdy zawieszałem na chwilę głos, żeby znaleźć odpowiednie słowo, rozmówca natychmiast wcinał mi się w zdanie. Amerykanie nie potrafią wytrzymać nawet kilku sekund milczenia podczas rozmowy. Natychmiast coś dopowiadają, potrafią nawet zmienić temat, żeby tylko nie milczeć. Wydawało mi się, że mają kilka dyżurnych tematów, które przywołują zawsze w takich sytuacjach. Poza tym są bardzo otwarci i łatwo nawiązują znajomości - wspomina Internauta Romek. Biblię trzeba znać
Zdaniem Internautów, Amerykanie potrafią żyć w bardzo różnorodnym religijnie i etnicznie kraju, bez konfliktów na tle rasowym czy wyznaniowy. Wystarczy jednak drobnostka, aby zupełnie obca osoba pozwała nas do sądu, domagając się odszkodowania pod dowolnym pretekstem.
- Stany Zjednoczone są konglomeratem wielu narodowości, kultur, religii. 95% Amerykanów deklaruje, że wierzy w Boga. 75% Amerykanów modli się codziennie. Mimo, że Ameryka jest pełna różnych religii, to nie ma wojny między nimi. Zaskoczyła mnie tam wielka liczba różnorodnych kościołów. Kolejnym zaskoczeniem był ich wygląd - w przeważającej liczbie są to małe, bardzo skromne budynki - twierdzi Internautka Gosia. To samo rzuciło się w oczy również innym Internautom. - Pamiętam zdanie jednego z amerykańskich wykładowców, których spotkałem na mojej uczelni w Polsce: "w Ameryce nie czyta się Biblii, trzeba ją po prostu znać" - wspomina Internauta Romek.
- Robiąc kiedyś zakupy w wielkim hipermarkecie zauważyłam, że jeśli ktoś zobaczył mnie w jednej z alejek między regałami, nigdy nie wjeżdżał z wózkiem, tylko - albo czekał, aż wyjadę, albo starał się dotrzeć do z góry upatrzonego miejsca od innej strony. Wytłumaczono mi, że chodzi o to aby nikt nikogo nie potrącił przypadkowo wózkiem, bo to może skończyć się w sądzie - na przykład z powodu uszkodzenia ciała - pisze Internautka Gosia.
Mania wielkości
- Odniosłam wrażenie, że w tym pięknym i wielkim kraju wszystko musi być duże - twierdzi Internautka Elżbieta Pawłowska. To samo rzuciło się w oczy Internautce Gosi. - Ameryka jest wielkim krajem i wszystko jest tam większe. Budynki-wieżowce prawie dosłownie "sięgają nieba". Niekiedy chcąc przejść przez ulicę z jednej strony na drugą, trzeba robić to w dwóch podejściach. Inaczej natomiast zaskakuje stolica Stanów Zjednoczonych, szczególnie w porównaniu z Nowym Jorkiem. Najwyższą budowlą w tym mieście jest… pomnik Waszyngtona. Nie ma drapaczy chmur, gdyż obowiązują tam bardzo restrykcyjne przepisy. Wysokość budynku nie może przekraczać szerokości ulicy, przy której stoi, można jedynie dodać 20 stóp (ok. 7 metrów). Dzięki temu miasto ma wyjątkowy charakter wśród innych wielkich miast USA. Co do wielkości zaskakują też porcje w restauracjach. Tak średnio są dwa razy większe niż u nas. Może tu tkwi tajemnica liczby grubasów? - zastanawia się Internautka Gosia.
- Kiedyś siedziałam w samochodzie na parkingu czekając na siostrę. Nagle obok zaparkował inny samochód. Nie patrzyłam w tym kierunku, jedynie kątem oka zobaczyłam, że nagle samochód zaczyna się unosić... Gdy odwróciłam głowę, zobaczyłam, że pojazd opuściła bardzo tęga (!) pani. Gdy kierowca również wytaszczył się zza kierownicy, samochód z drugiej strony również uniósł się o jakieś 30 cm. To był widok! Tylu otyłych ludzi nie widziałam nigdzie. Było to dla mnie szokujące odkrycie, gdyż moja nadwaga tam stała się wręcz śmieszna. Grubasy są oczywiście wszędzie, jednak najbardziej widoczni są w małych miastach i na prowincji. W dużych metropoliach ludzie dbają o sylwetkę, bo mogliby nie znaleźć przez to pracy - pisze Internautka Gosia.
Daleko za Europą?
Niektóre aspekty życia Amerykanów, szczególnie nieporównywalnie lepsza infrastruktura i służba zdrowia, robią nieodparte wrażenie na Polakach. Jednak nie wszyscy oceniają ten kraj pozytywnie. Krytyka dotyczy najczęściej polityki USA, a także ograniczonych praw pracowników, w tym szczególnie długich godzin pracy.
- W Texasie autostrady są jak marzenie, poruszanie się po mieście - bajka. Czytelne informacje, znaki drogowe, drogi szybkiego ruchu - rozwiązania komunikacyjne na XXII wiek. Ludzie pracują tam ciężko, mają krótkie urlopy, ale w ciągu roku jest kilka długich weekendów, w czasie których stać ludzi na różne rozrywki, wyjazdy, wypoczynek. Jak się ma dobre ubezpieczenie, to służba zdrowia też jest do pozazdroszczenia. Nie wszystko jest takie różowe. Amerykanie, jak wszyscy, maja swoje problemy, ale nie obnoszą się z nimi, nie narzekają, nie robią tragicznych min, tylko z pogodnym uśmiechem starają się iść do przodu - opowiada Internautka Elżbieta Pawłowska.
Odmiennego zdania jest Internauta Walter Jaworski. - Jestem obywatelem USA od 20 lat i tu też mieszkam. Nie czuję wolności, nie czuję wygody życia, ani bezpieczeństwa. USA to nie jest ten sam kraj od kiedy rządy Busha i Obamy przekreśliły przyszłość dla wielu z nas. Jest to kraj, w którym pracownik jest traktowany jak siła robocza, bez żadnych praw, jakie w cywilizowanej Europie mają ludzie pracy. W USA po roku pracy można mieć jeden tydzień wakacji, po trzech latach - dwa tygodnie. I to koniec, tak już zostaje do końca życia. Zwolnionym można zostać bez podania przyczyny, albo wprost powiedzą ci: "go home" - pisze Internauta Walter Jaworski. - Gdyby to ode mnie zależało, Obama musiałby zapłacić za wizę do Polski, a i tak bym mu jej nie wydał. To jest człowiek, który ma na swoim koncie śmierć wielu niewinnych ludzi, z takim się nie rozmawia i nie powinno się go wpuszczać do cywilizowanego kraju, jakim jest moja kochana Polska. USA to mit - kończy Internauta.
Masz pomysł na ciekawy artykuł? Chcesz opublikować własny felieton? ** Zamieścimy Twój tekst w naszym serwisie!