Dlaczego nie kochamy Niemców?
Właściwie temat jest już mocno oklepany. No, ale skoro znowu "jadą" po nas bez żenady, tym razem artykułem w "Spieglu" o europejskich współsprawcach nazistowskich zbrodni, to chyba najwyższy czas wybić sobie z głowy "przyjaźń między narodami".
Dziś kilka argumentów za tym postulatem z ostatniego tygodnia.
Historia
Choć język niemiecki do łatwych nie należy, krążąca anegdota głosi, że każde polskie dziecko powinno przynajmniej opanować zwrot "nicht schiessen!" (nie strzelać!, przyp.red.).
Pod względami historycznymi Niemcy mają iście ułańską fantazję. Bez takiej cechy nie byłoby im łatwo przez całe wieki napadać i rozgrabiać do reszty nasze państwo, następnie wyjaśniać, że wyjdzie to z pożytkiem naszej zacofanej kulturze, po drodze jeszcze ogłosić się wypędzonymi, a na koniec uznać nas za mających współudział w hitlerowskich zbrodniach, czym ostatnio błysnął, nomen omen, "opiniotwórczy tygodnik".
A to jeszcze nie wszystko. W nawiązaniu do artykułu, wspominając o polskich reakcjach oburzenia, inna niemiecka gazeta pisze o naszym "napadzie histerii historycznej". No i bądź tu pozytywnie nastawiony do naszych sąsiadów.
Pogarda i buta
Miałem kiedyś sympatyczną rozmowę z pewnym Niemcem z Kolonii. Podpuszczony przeze mnie, potępiał on w najgorszych słowach partię NPD, jako bredzącą coś o niemieckiej wyższości, o tym, że rzekomo Niemcy są lepszym, kulturalniejszym, bardziej zorganizowanym i predestynowanym do dominowania narodem, i że jemu, Paulowi z Kolonii to się bardzo nie podoba.
W zamyśleniu podkręciłem wąsa i uśmiechnąłem się sam do siebie. No bo jeśli takie odczucia są większości Niemców obce i tylko jedna mała partyjka propaguje podobne poglądy, to dlaczego, już nawet nie Polacy, ale Szwajcarzy tej "marginalnej" pogardy i arogancji niemieckiej mają po dziurki w nosie i chcą zamknąć swój kraj a w szczególności rynek pracy dla Niemców? I nie chodzi tu głównie, jak się domniemywa, o ochronę miejsc pracy. Owszem - także. Ale przede wszystkim chodzi tu o alergię, jaką z jakiegoś powodu na Niemców mają ludzie, bliżej przecież niż my, związani z nimi, choćby z racji wspólnego języka.
Odwieczne ofiary polskich złodziei samochodów
Z czym się w Niemczech kojarzy Polak, to my doskonale wiemy. I o naszym rozbójniczym usposobieniu, ukierunkowanym w dalszym ciągu właśnie na auta (choć nie tylko) dowiemy się choćby z gazetki NPD, którą nie dalej jak tydzień temu odnalazłem w skrzynce.
Nie mówi się o obywatelach innych państw, którzy w tym niechlubnym procederze mają swój udział. Ba, nie mówi się nawet głośno o Turkach, którzy w Niemczech pozwalają sobie na wiele (choćby wieści z berlińskiego czy monachijskiego metra), choć niekoniecznie kradną samochody.
A dlaczego się nie mówi? Ponieważ Turek sobie nie pozwoli, a Polaka można. Jak to jest tak naprawdę z kradzieżami aut i innych przedmiotów pokazuje choćby sprawa proporca Związku Legionistów Polskich - oddział Pabianice, który niepomiernie zdziwiony zaistniałą sytuacją leży w niemieckim domu aukcyjnym. Pytanie konkursowe: kto był taki niedobry i pożyczył sobie nasz proporzec? Odpowiedzi prosimy wysyłać na adres berliński. Do wygrania inne cenne polskie pamiątki.
Współczesność
Współczesność nie przynosi nic lepszego. W telewizji i internecie krążą głupawe żarciki na temat Polski i Polaków, gawiedź się cieszy, show must go on. Ale gdy zapytać Niemca na ten temat odpowie:"ach, diese Idioten" (ach, ci idioci). Bo, co jak co, ale Niemiec, jak prawdziwy oświecony Europejczyk musi być tolerancyjny i otwarty, nawet jeśli to tylko maska.
Z Drezna dla Polonia.wp.pl
zebrał i po swojemu zinterpretował
Witold Horoch