Dlaczego ISIS mogło zaatakować w Moskwie? Wyjaśniamy
Do zamachu na halę koncertową Crocus City Hall w Moskwie przyznało się Państwo Islamskie. - Rosja jest łatwym celem ze względu na chaos organizacyjny. Ale myślę, że ISIS może w tym roku również zagrażać państwom europejskim - komentuje w rozmowie z WP ekspert od spraw terroryzmu dr Bartosz Bojarczyk.
Napastnicy zaatakowali ludzi, którzy przyszli w piątek wieczorem na koncert zespołu rockowego. Grupa mężczyzna otworzyła ogień do przypadkowych osób, po czym rozrzuciła ładunki wybuchowe w sali koncertowej, która stanęła w płomieniach, a jej dach się zawalił. Według danych podawanych w sobotę zginęło ponad 130 osób, ponad 100 innych zostało rannych.
W piątek na kanale Państwa Islamskiego na Telegramie organizacja ta wzięła na siebie odpowiedzialność za piątkowy atak - podał Reuters.
Już dwa tygodnie temu ambasada USA w Rosji ostrzegła przed planami ataku "ekstremistów" w Moskwie, w tym na koncertach. Władimir Putin odparł wtedy, że wygląda to na "szantaż i próbę zastraszenia, zdestabilizowania" rosyjskiego społeczeństwa.
Dlaczego ISIS mogło chcieć akurat zaatakować w Rosji?
- Państwo Islamskie walczy o ogólnoświatowy Kalifat, czyli religijną strukturę ponadnarodową. Na terytorium Federacji Rosyjskiej żyje bardzo duża liczba muzułmanów. Część z nich jest poddawana procesom przymuszania do lojalności wobec Rosji, a nie swoich struktur narodowo-religijnych - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską dr Bartosz Bojarczyk, ekspert od spraw terroryzmu międzynarodowego z UMCS w Lublinie.
Wśród takich grup wylicza m.in. Czeczenów, Inguszów, Czerkiesów czy Tadżyków.
- Ci ostatni wprawdzie mają własne państwo, ale nadal funkcjonują również w granicach Rosji i są poddawani systemowej dyskryminacji. Oni zazwyczaj są w Rosji obywatelami drugiej kategorii - zaznacza. W podobnym tonie mówił też Paweł Wójcik, analityk ds. terroryzmu i bezpieczeństwa w rozmowie z dziennikarzem WP, Adamem Zygielem.
- Tadżycy mają najbardziej zradykalizowaną diasporę na świecie. Obok Tunezyjczyków stanowili największą narodowość spośród osób migrujących do Państwa Islamskiego w czasach, gdy ISIS kontrolowało spore tereny w Iraku i Syrii. Mieli zresztą ważne role, jeden z nich, Gulmurud Chalimow, został ministrem wojny, przejmując schedę po Abu Omarze al-Sziszanim - mówił Wójcik.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zdaniem Bojarczyka, ewentualny atak ISIS na Rosję może być spowodowany tym, że kraj ten jest w tym momencie osłabiony wojną z Ukrainę.
- Sądzę, że to jest wyraz polityki "bijemy słabszego". Rosja jest zajęta Ukrainą, poziom kontroli wewnętrznej został zmniejszony i dlatego ISIS mogło tam zaatakować - uważa dr Bojarczyk.
Podobnie o przyczynach możliwego ataku ISIS na Rosję wypowiadają się eksperci międzynarodowi.
W rozmowie z Reutersem Michael Kugelman z waszyngtońskiego Wilson Center (amerykański think tank finansowany przez Kongres - red.) stwierdził, że ISIS "postrzega Rosję jako współwinną działań, które regularnie uciskają muzułmanów".
- Po pierwsze, Rosja jest w Syrii i walczy przeciwko Daesh (Państwo Islamskie - red.), podobnie jak Stany Zjednoczone. Oznacza to, że postrzegają takie kraje jako wrogie - powiedział w rozmowie z portalem Al Jazeera Murat Aslan, analityk wojskowy i były pułkownik armii tureckiej. - Są teraz w Moskwie. Wcześniej byli w Iranie i zobaczymy znacznie więcej ataków, być może w innych stolicach - dodał.
Zobaczymy więcej ataków ISIS?
Ekspert z UMCS w Lublinie również podkreśla, że w ostatnim czasie zapomniane nieco Państwo Islamskie znowu daje o sobie znać.
- Czujność społeczności międzynarodowej została uśpiona. Rozbicie ISIS w 2019 i 2020 roku spowodowało hurraoptymizm. Niestety ISIS się przegrupowało, zorganizowało w inną strukturę, poszło przykładem Al-Kaidy, czyli struktury niescentralizowanej, ale sieci małych komórek, które albo koordynują pomiędzy sobą działania, albo nawet działają niezależnie od siebie i nie mają nad sobą władzy zwierzchniej - opisuje dr Bartosz Bojarczyk.
Na podstawie ostatniej aktywności bojowników Państwa Islamskiego naukowiec przewiduje, że podobnych zamachów w tym roku może być niestety więcej.
- To miało miejsce już w Iranie w zeszłym roku i na początku tego roku. Mieliśmy już także ataki w Iraku. W 2024 roku spodziewam się kilku, kilkunastu ataków terrorystycznych, zarówno na terytorium Bliskiego Wschodu, jak i poza nim. Rosja jest łatwym celem ze względu na ich chaos organizacyjny. Ale myślę, że ISIS może w tym roku również zagrażać państwom europejskim. Nie chciałbym, żeby doszło do powtórki zamachów znanych z Francji, ale niestety jest to bardzo możliwe. Sami Amerykanie w oficjalnych komunikatach od kilku miesięcy przekonują, że wzrasta poziom zagrożenia. Agendy amerykańskie przekazują, że pojawia się coraz więcej kontaktów między terrorystami. Służby francuskie tuż po ataku w Rosji także podniosły stan zagrożenia terrorystycznego - przestrzega dr Bartosz Bojarczyk.
Inny scenariusz. Atak FSB
Ekspert od spraw terroryzmu zaznacza jednak, że dużo może świadczyć również o tym, że za atakiem nie stoi wcale ISIS, ale sam aparat państwa rosyjskiego.
- Przede wszystkim ISIS, jeżeli wysyła swoich bojowników, to oni są przygotowani na śmierć, a nie na ucieczkę. Po drugie dążą do maksymalizacji liczby ofiar, a tutaj przez ucieczkę zostało to jednak zmniejszone - uważa dr Bartosz Bojarczyk.
Przypomina, że Federalna Służba Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej (FSB) już wcześniej dopuściła się podobnych zamachów. Najbardziej znanym były wybuchy gazu w trzech rosyjskich miastach w 1999 roku, w których zginęło blisko 300 osób. Władze rosyjskie oskarżyły o zamachy separatystów czeczeńskich, co stało się bezpośrednim pretekstem do rozpoczęcia drugiej wojny czeczeńskiej.
- Pamiętamy, co wydarzyło się w 1999 roku. Za tamtymi atakami stało samo FSB. W tej chwili osobiście nie mam dowodów, ale moje zdanie jest takie, że to właśnie FSB zorganizowała ten atak, po to, żeby go wykorzystać w ramach wojny z Ukrainą - przewiduje dr Bartosz Bojarczyk.
W sobotnim oświadczeniu Władimir Putin powtórzył informacje ogłoszone wcześniej przez FSB, że czterej bezpośredni sprawcy zamachu "próbowali się ukryć i poruszali się w kierunku Ukrainy", gdzie miało być dla nich "według wstępnych informacji przygotowane okno do przekroczenia granicy po stronie ukraińskiej".
Strona ukraińska stanowczo zaprzecza, że ma cokolwiek wspólnego z atakiem.
- Pomimo faktu, że świat ostrzegał o groźbie takich incydentów na terytorium Federacji Rosyjskiej, reżim Putina albo nie zrobił nic, aby temu zapobiec, albo sam jest zaangażowany w organizację tych aktów terrorystycznych - podkreślił przedstawiciel ukraińskiego wywiadu wojskowego HUR Andrij Jusow.
Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Czytaj także:
Źródło: WP, Reuters, Al Jazeera, PAP