Discovery wylądował! Szczęśliwe zakończenie kosmicznej misji
Amerykański wahadłowiec kosmiczny Discovery wylądował. Pierwsza od ponad dwóch lat misja promu zakończyła się sukcesem. Prom wylądował w bazie lotniczej Edwards na pustyni Mojave o godzinie 14.11 i 22 sekundy czasu warszawskiego.
Dwie minuty po tym, jak prom dotknął ziemi, dowodząca wahadłowcem Eileen Collins powiedziała do centrum kontroli lotów, że cieszy się z powrotu. Rzeczik NASA James Hartsfield zaanonsował: Discovery wrócił do domu.
14-dniowy lot, w czasie którego Discovery okrążył Ziemię 219 razy i przeleciał 9,3 miliona kilometrów, był pierwszą misją wahadłowca od czasu katastrofy promu kosmicznego Columbia w lutym 2003 roku, spowodowanej awarią termicznej izolacji piankowej. Jej fragment oderwał się wtedy od powłoki zbiornika paliwa i uszkodził skrzydło promu.
W czasie startu Discovery fragment izolacji także oderwał się od zbiornika paliwa, ale na szczęście nie uszkodził samego statku. NASA postanowiła jednak zawiesić następne loty do czasu usunięcia defektów izolacji.
Z uwagi na istniejące ryzyko NASA kilkakrotnie przekładała operację lądowania. Wahadłowiec miał najpierw wylądować w poniedziałek rano na przylądku Cape Canaveral na Florydzie, gdzie oczekiwały rodziny siedmiorga członków załogi.
Z powodu złej pogody nad Florydą przesunięto lądowanie na godz. 5.07 rano (czasu lokalnego) we wtorek, a potem jeszcze raz, o ponad trzy godziny później. Discovery ostatecznie dotknął ziemi o godz. 14.11 czasu polskiego w bazie Edwards. Jako alternatywę przewidywano nawet jeszcze późniejsze lądowanie w bazie White Sands w stanie Nowy Meksyk.
Gdy prom wchodził w atmosferę, najbardziej obawiano się przegrzania kadłuba, czyli tego, co 2,5 roku temu spotkało wahadłowiec Columbia i doprowadziło do katastrofy.
W czasie lotu prom dowodzony przez astronautkę Eileen Collins przycumował na 9 dni przy orbitującej wokół naszej planety międzynarodowej stacji kosmicznej, dostarczył jej załodze sprzęt do badań naukowych, części zamienne i żywność oraz pomógł w naprawie jej systemu sterowniczego.
Dwaj astronauci: Steven Robinson i Japończyk Seichi Noguchi trzy razy wychodzili z promu na "spacer" kosmiczny. W czasie jednego z nich po raz pierwszy w czasie lotu kosmicznego dostali się pod dolną część kadłuba statku.
Robinson, asekurowany przez Noguchiego, usunął dwa zwisające fragmenty materiału uszczelniającego płytki izolacji termicznej w kadłubie promu, które - jak się obawiali specjaliści z NASA - stwarzały ryzyko przegrzania i pożaru przy lądowaniu.
Zawieszony na uchwytach wystawionego z wahadłowca ramienia- robota, astronauta oderwał je ręcznie i wrzucił do przygotowanego "kosza na śmieci".
Mimo wstrzymania lotów wahadłowców, do następnej misji przygotowuje się już następny z nich, Atlantis.