Niemieckie media piszą o Polsce. "Berlin traci prym"

Berlin traci rolę lidera w Europie. Nowym centrum kontynentu stają się państwa Europy Wschodniej, w tym Polska - pisze "Die Welt". Przypomina, że ostrzeżenia m.in. Polski przed agresywną Rosją były w Brukseli i Berlinie traktowane jako histeria i odrzucane.

Na zdjęciu po lewej prezes PiS, po prawej kanclerz Niemiec
Na zdjęciu po lewej prezes PiS, po prawej kanclerz Niemiec
Źródło zdjęć: © Inne | Mateusz Wlodarczyk, Thierry Monasse
oprac. MCZ

"Od brutalnej inwazji Rosji na Ukrainę 24 lutego UE organizuje się na nowo. Jej centrum przesuwa się bardziej na wschód" - pisze we wtorek dziennik "Die Welt". Zdaniem gazety świadczy o tym nie tylko fakt, że wschodni członkowie wspólnoty, w szczególności Estonia, Polska i Czechy, masowo wspierają ukraińską armię dostawami broni oraz że kraje te przyjęły większość z ponad siedmiu milionów Ukraińców, którzy uciekli z kraju.

Jak podkreśla dziennik, trudno nie oprzeć się wrażeniu, że "Niemcy były wczoraj, teraz przychodzi (czas) na wschodnią UE". Do niedawna dominował przestarzały niemiecki punkt widzenia - kraje na wschodzie Unii Europejskiej były krajami "Europy pośredniej", położone pomiędzy Niemcami, Rosją i Austrią.

Wschodowi Wspólnoty poświęcano przez długi czas niewiele uwagi w polityce europejskiej. Od początku wojny w Ukrainie kraje te stały się jednak siłą napędową europejskiej polityki sankcji wobec Rosji. "Ostrzejszych środków wobec Moskwy domagano się zawsze najpierw w Warszawie lub Tallinie - zanim w końcu godziły się na nie także Niemcy" - czytamy.

Szczególna rola Polski

"Die Welt" przypomina, że ostrzeżenia Polski, Słowacji czy Rumunii przed agresywną Rosją były w Brukseli i Berlinie traktowane jako histeria i odrzucane. Dziś państwa te są państwami frontowymi.

"Zwłaszcza Polska stała się niezbędna jako hub dla zachodnich dostaw broni na Ukrainę. Co więcej, zbroi się jak żaden inny kraj NATO" - podkreśla dziennik. Gazeta prognozuje, że linia podziału nowej konfrontacji bloków politycznych nie będzie przebiegać już wzdłuż granicy Niemiec, jak miało to miejsce przez wiele dziesięcioleci po II wojnie światowej, ale wzdłuż granic Europy Środkowo-Wschodniej.

"Polskość". Z czym kojarzy Ci się to hasło? Zapraszamy do krótkiej ankiety TUTAJ

"Zwłaszcza z perspektywy USA zwiększa to strategiczne znaczenie regionu. W zakresie polityki bezpieczeństwa zyskuje on na wadze w takim samym stopniu, w jakim tracą ją Niemcy. Dla niemieckiej polityki 'punkt zwrotny' może być rewolucją, ale za granicą jest postrzegany przez życzliwych komentatorów co najwyżej jako spóźnione dostosowanie do standardów NATO; ponadto niezdecydowane poparcie Berlina dla Ukrainy sprawia, że w oczach środkowo-wschodnich Europejczyków niemiecka rola przywódcza w Europie jest na razie niemożliwa" - ocenia gazeta.

Utrata zaufania do Niemiec

Zdaniem dziennika zaufanie do niemieckiej polityki doznało znaczącego uszczerbku i nie pozostanie to bez konsekwencji dla pozycji Berlina w Europie. Może to spowodować także zakłócenia gospodarcze.

"W interesie Niemiec byłoby postrzeganie ich jako wiarygodnego partnera, zwłaszcza w Europie Środkowo-Wschodniej. Wschód UE jest dla Niemiec ważniejszym obszarem gospodarczym niż Chiny. Sama Polska jest czwartym najważniejszym partnerem handlowym Niemiec, przed Włochami, z obrotem handlowym na poziomie ponad 122 mld euro w 2021 roku" - wylicza "Die Welt".

Dziennik prognozuje, że napięcia między Pekinem a Waszyngtonem sprawią, że znaczenie gospodarcze wschodnich krajów UE będzie rosło. Przemawiają za tym m.in. ich korzystne położenie, a także wielu dobrze wykształconych pracowników. Według "Die Welt", nie powinno się w tej wizji Europy pomijać Ukrainy, która - nawet jeśli w najbliższym czasie nie stanie się członkiem UE, to i tak będzie coraz bardziej związana z Unią.

"Głównym beneficjentem będzie wschodnia część UE. Powstaje tam zintegrowany obszar gospodarczy z ponad 150 mln mieszkańców, który krakowski ekonomista Marcin Kędzierski już teraz określa jako 'poważną konkurencję polityczną i gospodarczą dla francusko-niemieckiej UE'" – zauważa gazeta.

W obliczu radykalnych zmian zachodzących w Unii "Niemcom grozi pozostanie w tyle" – prognozuje "Die Welt". Zdaniem gazety Berlin przegrał jednak nie tylko zaufanie na Wschodzie.

"Jeśli ceny energii pozostaną trwale wysokie, zagrożona będzie cała lokalizacja gospodarcza Niemiec. Dlaczego Tesla, Google czy rodzime firmy Volkswagen lub Bosch mają nadal tworzyć miejsca pracy w Niemczech, jeśli energia elektryczna jest zbyt droga, a infrastruktura cyfrowa nie jest bezpieczna?" - pyta "Die Welt", zwracając uwagę, że za granicą uważnie śledzona jest sprawa Arne Schoenbohma, szefa Federalnego Urzędu Bezpieczeństwa Technik Informacyjnych (BSI), który rzekomo miał powiązania z Rosją.

Niekoniecznie wzór do naśladowania

Gazeta przypomina, że na wschodzie UE starania o uniezależnienie się od Rosji podjęto znacznie wcześniej. Jako przykład podaje polsko-norweski gazociąg Baltic Pipe, otwarty dokładnie w dniu, w którym dokonano ataku na Nord Stream. "Ten symbol nieudanej polityki energetycznej symbolizuje również, jak przesuwa się równowaga w Europie – na wschód i z dala od Niemiec" - czytamy.

Według "Die Welt" przesadą byłoby jednak uznanie Europy Środkowo-Wschodniej za wzorowego ucznia we wszystkich sprawach. Świadczą o tym m.in. problemy Polski czy Węgier z praworządnością.

"Bycie w centrum nie oznacza nieuchronnie stania się wzorem do naśladowania. Ale zwykle idzie to w parze ze zdobywaniem wpływów. To, gdzie w Europie przyszłości znajdzie się centrum i peryferie, rozstrzyga się właśnie teraz. Ten rozwój może kryć w sobie jeszcze parę niespodzianek" – kończy "Die Welt".

Autor: Monika Stefanek

Źródło artykułu:Deutsche Welle
Wybrane dla Ciebie