Detektyw i wysoko postawiony policjant w objęciach. "Poza granice rozsądku"
Insp. Mariusz Ciarka w objęciach Krzysztofa Rutkowskiego. Czy tak to powinno wyglądać? - Funkcjonariusze nie powinni bratać się z wrogiem - powiedział na łamach "Faktu" Jerzy Dziewulski.
W jednym ze znanych warszawski lokali nakryto podczas spotkania detektywa Krzysztofa Rutkowskiego i insp. Mariusza Ciarkę - rzecznika prasowego Komendanta Głównego Policji. Ze zdjęć opublikowanych przez "Fakt" można wnioskować, że obaj są w dość dobrych relacjach. Na pożegnanie wpadli sobie w objęcia i śmiali się przed wyjściem z lokalu.
"Funkcjonariusze nie powinni bratać się z wrogiem"
Całe zajście zirytowało Jerzego Dziewulskiego, byłego antyterrorystę i doradcę prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. - Funkcjonariusze nie powinni bratać się z wrogiem - powiedział na łamach "Faktu".
- Policja prowadziła szeroko zakrojone dochodzenie w jego sprawie. Mało tego, ten człowiek został skazany za popełnione przestępstwa. Bez żadnych kompromisów krytykował działania policji, będąc w przeszłości "funkcjonariuszem krawężnikowym" - wyjaśnił i dodał, że zachowanie insp. Mariusza Ciarki wykracza poza granice rozsądku.
Do sprawy odnieśli się sami uczestnicy. Stwierdzili, że spotkanie było przypadkowe. Detektyw podkreślił, że mają dobry kontakt, a jego biuro często informuje rzecznika o działaniach, aby nie wchodzili sobie w drogę.
Krzysztof Rutkowski. To on odkrył prawdę o losie Madzi z Sosnowca
Detektyw Rutkowski zyskał ogólnopolską rozpoznawalność dzięki sprawie rzekomego zabójstwa sześcioletniej Madzi z Sosnowca. Przypomnijmy, że wszystko działo się w 2012 roku. Katarzyna Wiśniewska, wracając ze spaceru z córeczką, miała zostać zaatakowana, a dziecko porwane.
Rutkowski po kilku dniach wydobył z dwudziestodwuletniej matki, że do porwania wcale nie doszło, a dziecko zginęło w skutek nieszczęśliwego wypadku. Ostatecznie śledczy dowiedli, że to także była nieprawda, a sześciomiesięczna Madzia została uduszona, za co jej matka trafiła do więzienia na 25 lat.
Detektyw nie uniknął też licznych skandali. Został dwukrotnie skazany za dokonanie bezprawnego zatrzymania, a także prowadzenie działalności bez uprawnień. Z kolei w sprawie śląskiej mafii paliwowej udowodniono, że jego firma wystawiła fikcyjne faktury na sumę dwóch i pół tysiąca złotych, a także on sam powoływał się na wpływy w instytucjach państwowych.