Deszcz meteorytów nad Rosją - 1142 osoby ranne, w tym 258 dzieci
Deszcz meteorytów spadł rano nad Uralem, w okolicach Czelabińska. Zjawisku towarzyszyła seria eksplozji. Fala uderzeniowa po wybuchach spowodowała zniszczenia na ziemi, uszkodzonych zostało ok. 3000 budynków. Straty materialne szacuje się na co najmniej 1 mld rubli (około 33 mln dol.). 1142 osoby zostały ranne, w tym 258 dzieci. Większość poszkodowanych została poraniona odłamkami szkła z rozbitych szyb okiennych. Hospitalizowano 48 osób, w tym 13 dzieci; dwie osoby są ciężko ranne - poinformował wydział zdrowia w Czelabińsku.
15.02.2013 | aktual.: 20.12.2013 14:16
Deszcz meteorytów nad Rosją - zobacz galerię zdjęć
Meteoryty spadły m.in. w obwodach czelabińskim, swierdłowskim, tiumeńskim, kurgańskim i orenburskim, a także w Baszkirii i północnym Kazachstanie. Brak potwierdzenia doniesień, że zniszczenia spowodowały odłamki, które spadły na ziemię.
Ze wstępnych ustaleń wynika, że nad terytorium Uralskiego Okręgu Federalnego doszło do destrukcji meteoroidu, który częściowo spłonął w dolnych warstwach atmosfery - przekazało Ministerstwo ds. Sytuacji Nadzwyczajnych Rosji.
Meteoryty pojawiły się nad Uralem o 9.22 czasu lokalnego (godz. 4.22 czasu polskiego). Zaobserwowano potężny błysk; słychać było serię silnych eksplozji. Eksperci oceniają, że doszło do nich na wysokości około 5 km.
Według resortu ds. sytuacji nadzwyczajnych największe odłamki spadły na terytorium obwodu czelabińskiego, w tym na niezaludnionym obszarze około 80 km od miejscowości Satki. Jeden z fragmentów runął do jeziora koło miasta Czebarkuł.
Największe szkody powstały w samym Czelabińsku. Uszkodzonych zostało około 300 budynków, w tym szpitale, przedszkola i szkoły. W fabryce cynku zawalił się dach i runął fragment muru. Ucierpiał także budynek Czelabińskiego Uniwersytetu Państwowego. W wielu domach z okien powypadały szyby.
Władze miasta zaleciły rodzicom zabranie dzieci z przedszkoli i szkół. Temperatura powietrza w Czelabińsku wynosi minus 18 stopni Celsjusza.
Największe szkody powstały w samym Czelabińsku. Uszkodzonych zostało prawie 300 budynków, w tym szpitale, przedszkola i szkoły. W fabryce cynku zawalił się dach i runął fragment muru. Ucierpiał także budynek Czelabińskiego Uniwersytetu Państwowego. W wielu domach z okien powypadały szyby.
Poważnie uszkodzone zostały obiekty sportowe w Czelabińsku - basen, pałac sportu, stadion, maneż lekkoatletyczny i kryty tor do łyżwiarstwa szybkiego. Zostały one tymczasowo zamknięte.
Władze miasta zaleciły rodzicom zabranie dzieci z przedszkoli i szkół. Temperatura powietrza w Czelabińsku wynosi minus 18 stopni Celsjusza.
Świadkowie mówią, że włączały się alarmy samochodowe; odnotowano przerwy w działaniu telefonów komórkowych. "O godz. 11 czasu lokalnego (godz. 6 czasu polskiego) mieliśmy liczne zgłoszenia różnych urazów, zranień i kontuzji" - cytuje agencja Interfax źródło w administracji obwodu czelabińskiego.
- Co to jest Ural, tłumaczyć nie trzeba. Są to dziesiątki zakładów przemysłu zbrojeniowego, w tym nuklearne. To tam produkowana jest broń termojądrowa. Mieliśmy szczęście, że to coś nie trafiło w jedno z tych przedsiębiorstw - zauważył Władimir Lipunow z Państwowego Instytutu Astronomicznego, którego zacytowała telewizja NTV.
W Czelabińsku krążyły pogłoski, że wieczorem nad miastem pojawią się kolejne meteoryty. Nie pojawiły się. Wcześniej mówiono tam, że nad Czelabińskiem eksplodował samolot wojskowy uzbrojony w rakiety. Władze apelowały do mieszkańców, by nie wierzyli plotkom i nie ulegali panice. Zapewniały również, że poziom promieniowania w regionie jest w normie.
Do regionów dotkniętych przez deszcz meteorytów skierowano 21 tys. ratowników.
To wyglądało jak początek wojny
Pierwsze doniesienia o wybuchy były bardzo niejasne. Ludzie byli przerażeni. - Myśleliśmy, że to początek wojny, widzieliśmy czarną chmurę nad miastem - opowiadali świadkowie. Sądzili, że to były jakieś samoloty wojskowe lub pociski.
Świadkowie mówią, że włączały się alarmy samochodowe; odnotowano przerwy w działaniu telefonów komórkowych. - O godz. 11 czasu lokalnego (godz. 6 czasu polskiego) mieliśmy liczne zgłoszenia różnych urazów, zranień i kontuzji - cytuje agencja Interfax źródło w administracji obwodu czelabińskiego.
Meteoryt mógł ważyć "kilkadziesiąt ton"
Astronom z Petersburga Siergiej Smirnow w rozmowie z telewizją Rossija24 stwierdził, że meteoryt, który eksplodował w ziemskiej atmosferze miał masę kilkudziesięciu ton. Według niego to fragment asteroidy, która zbliża się do naszej planety. Rosyjski ekspert nie wykluczył, że asteroidzie towarzyszą mniejsze fragmenty kosmicznej materii, które w postaci deszczu meteorytów mogą jeszcze spaść na ziemię. - Tak więc międzynarodowy monitoring tych obiektów to teraz najważniejsze zadanie profesjonalnych astronomów i amatorów - twierdzi naukowiec z Petersburga. Według Smirnowa prawdopodobieństwo, że asteroida dotrze do Ziemi jest niewielkie.
Jak donosi TVN24, służby ratunkowe odkryły jeden z kraterów po uderzeniu meteorytu w Ziemię. Ma sześć metrów szerokości. Agencja Roskosmos donosi, że meteor, który rozpadł się w atmosferze na mniejsze kawałki leciał z prędkością 108 tys. km/h.
Władimir Żyrinowski ma jednak inne wytłumaczenie tego, co stało się w Rosji. Jego zdaniem na Ural nie spadły meteoryty, tylko Amerykanie testowali swoją nową broń.