Der Spiegel: Von der Leyen gra na czas

Dlaczego Ursula von der Leyen zwleka z wykorzystaniem mechanizmu "pieniądze za praworządność"? - pyta niemiecki "Der Spiegel". Jak zauważa portal, "szefowa Komisji Europejskiej nie chce prowokować twardych ideologów" w Warszawie".

Der Spiegel: Von der Leyen gra na czas (PAP)
Der Spiegel: Von der Leyen gra na czas (PAP)
Mateusz Czmiel

Od środy Komisja Europejska ma w ręku prawnie zalegalizowany instrument do walki z przypadkami korupcji. Trybunał Sprawiedliwości uznał za zgodne z prawem wszystkie punkty przyjętego w grudniu 2020 roku tzw. mechanizmu praworządności. "Skargi Polski i Węgier poniosły fiasko na całej linii" – pisze Ralf Neukirch dodając, że jest to "dobra wiadomość" dla całej Unii.

Autor "Spiegla" przytacza opinię wiceprzewodniczącej Parlamentu Europejskiego Katariny Barley, która uważa, że KE powinna teraz, po wyeliminowaniu przeszkód, wreszcie wdrożyć postępowanie przeciwko krajom naruszającym zasady UE.

Von der Leyen "gra na czas"

"Zamiast szybko przystąpić do działania, szefowa KE von der Leyen gra na czas" – pisze komentator. Jak zaznacza, przez wiele miesięcy można było usłyszeć, że KE chce zaczekać na wyrok TSUE, zanim wdroży postępowanie dotyczące praworządności. Teraz von der Leyen oświadczyła, że orzeczenie należy najpierw "dokładnie zbadać". Ponadto ma powstać dyrektywa, która wyjaśni, jak w praktyce ma być zastosowany ten mechanizm.

"Szefowa KE nie potrafiła wyjaśnić, co należy jeszcze zbadać, chociaż zarządzenie (o praworządności - przyp. red.) zostało całościowo uznane za zgodne z prawem. Tak samo nie odpowiedziała na pytanie, po co potrzebne są nowe dyrektywy" – podkreśla Neukirch.

"Ostatnia wymówka straciła rację bytu" – cytuje "Der Spiegel" europosła Zielonych Daniela Freunda. "Pani von der Leyen musi teraz szybko działać" – napomniał ją europoseł.

Trudna sytuacja szefowej KE

Zdaniem Neukircha sytuacja von der Leyen nie jest łatwa. Jak zaznacza, szereg argumentów przemawia za zwłoką.

Wyjaśnia, że wyrok TSUE został ogłoszony w czasie, gdy Europejczycy zabiegają o utrzymanie wspólnego stanowiska wobec Rosji. "Czy rozsądne jest wdrażanie właśnie teraz postępowania przeciwko Polakom, gdy równocześnie zapewnia się ich, że partnerzy całkowicie ich popierają?" – pyta autor.

"Praworządność i kryzys ukraiński nie mają ze sobą - jeśli chodzi o treść - nic wspólnego. Natomiast z politycznego punktu widzenia istnieje związek" – podkreśla dziennikarz "Spiegla".

Scholz naśladuje Merkel w polityce wobec Polski

To tłumaczy zdaniem Neukircha powściągliwe stanowisko niemieckiego rządu. W umowie koalicyjnej partie tworzące rząd zapowiedziały walkę o praworządność w UE. W praktyce kanclerz Olaf Scholz postępuje zgodnie z linią realizowaną przez swoją poprzedniczkę Angelę Merkel.

Neukirch przypomina, że w kwietniu na Węgrzech odbędą się wybory. "Można spierać się o to, czy postępowanie wdrożone przez UE pomoże czy raczej zaszkodzi Orbanowi. Zasada przyjęta przez Komisję, że nie należy dostarczać mu amunicji do kampanii wyborczej, jest jak najbardziej uprawniona" – czytamy w "Spieglu".

Bruksela nie rozwiąże problemu autorytaryzmu

"Bruksela nie była w minionych miesiącach bezczynna" – pisze Neukirch. Wstrzymała wypłatę z Funduszu Odbudowy dla Węgier i Polski, co dla obu krajów jest bolesne. Ważnym sygnałem są też kary finansowe nałożone na Polskę na podstawie orzeczeń TSUE.

Zdaniem komentatora kilkutygodniowa zwłoka nie ma większego znaczenia. Ważniejsze jest to, aby poprzez zbytni pośpiech lub niewłaściwą retorykę nie dać rządom w Warszawie i Budapeszcie argumentów do tezy, że prozachodnia UE chce narzucić wschodnim Europejczykom swoje wartości.

"Twardzi ideolodzy" z Warszawy

"Orban jest oportunistą, któremu chodzi o władzę. Jest wrażliwy na finansową presję" – pisze Neukirch. W polskim rządzie siedzą natomiast "twardzi ideolodzy", a wdrożenie postępowania mogłoby tylko wzmocnić ich sprzeciw – uważa autor.

Neukirch zwraca uwagę, że twarda konfrontacja mogłaby zaszkodzić samej UE. Polscy i węgierscy dyplomaci sygnalizowali w minionych tygodniach, że byliby gotowi do blokady decyzji UE tam, gdzie wymagana jest jednomyślność. Inne państwa nie mogą nic na to poradzić.

"Problemu rosnącego w siłę autorytaryzmu i tak nie da się rozwiązać tylko za pomocą mechanizmu praworządności. Muszą to zrobić obywatele tych krajów" – pisze w konkluzji Neukirch w internetowym wydaniu "Spiegla".

Źródło artykułu:Deutsche Welle
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (324)