Demonstracja przeciwko nielegalnym imigrantom w USA
Około 500 osób manifestowało koło rancza prezydenta George'a W. Busha w Crawford w Teksasie, domagając się skuteczniejszej ochrony granic i zaostrzenia walki z nielegalną imigracją.
Protest zorganizowany został przez organizację "Latynoamerykanie na rzecz reform imigracyjnych" ("Latino Americans for Immigration Reform"). Działacze, który zabrali głos w czasie wiecu, oskarżyli nielegalnych imigrantów o odbieranie miejsc pracy amerykańskim obywatelom.
Zwrócili też uwagę na to, że nieszczelne granice zwiększają zagrożenie atakiem terrorystycznym. Jeden z organizatorów protestu, Frank Jorge określił go jako "walkę o ocalenie kraju". Jorge wraz z innymi demonstrantami wezwał też do odsunięcia od władzy prezydenta, który - ich zdaniem - przedkłada interesy polityków i biznesmenów nad bezpieczeństwo Amerykanów.
Amnestia i programy dla gastarbeiterów oznaczają śmierć amerykańskiej rodziny i koniec amerykańskiego snu- oświadczył Raymond Herrera z ruchu "Minutemenów", czyli ochotników pomagających straży granicznej w ściganiu nielegalnych imigrantów.
Protest w Crawford, kilka kilometrów od rancza Busha, odbył się pięć dni po ogromnej manifestacji w obronie nielegalnych imigrantów w USA.
Ponad milion ludzi w całych Stanach Zjednoczonych wzięło w poniedziałek 1 maja udział w "Dniu bez imigranta", bojkocie pracy, szkoły i zakupów w sklepach. Akcja podzieliła działaczy latynoskich, którzy apelowali, aby nie dołączać się do niej i stawić się w pracy.