Debata o projekcie zaostrzającym ustawę aborcyjną
W sejmie trwa debata na temat obywatelskiego projektu ustawy o planowaniu rodziny, który wprowadza zakaz aborcji ze względu na wady genetyczne płodu. Kupujecie sobie spokój sumienia kosztem dramatów innych ludzi! - grzmiała Joanna Kluzik-Rostkowska z PO, zgłaszając wniosek o odrzucenie projektu. Niepełnosprawny ma taką samą godność od początku jak osoba pełnosprawna - mówił Jan Dziedziczak z PiS. Poinformował, że PiS popiera projekt. Armand Ryfiński z Ruchu Palikota przekonywał, że obecnie obowiązująca ustawa powinna być zliberalizowana, a pomysł na jej zaostrzenie to barbarzyństwo. Franciszek Stefaniuk z PSL zapowiedział, że jego partia będzie głosować za przekazaniem projektu do dalszych prac. Solidarna Polska również opowie się za przekazaniem projektu do dalszych prac. SLD będzie głosować za odrzuceniem projektu zaostrzającego ustawę antyaborcyjną - zapowiedział w imieniu swojego klubu Marek Balt.
"Nie bójcie się zagłosować za życiem!"
- Nowela ustawy antyaborcyjnej ma położyć kres mordowaniu nienarodzonych dzieci, u których badania prenatalne wskazują na podwyższone ryzyko wystąpienia niepełnosprawności - mówiła w sejmie Kaja Godek, która w imieniu wnioskodawców zaprezentowała obywatelski projekt zaostrzający ustawę.
Jak mówiła Godek, "w 2011 r. w państwowych szpitalach lekarze zabili 620 dzieci, które były podejrzane o choroby lub wady genetyczne". Podkreślała, że obowiązująca obecnie przesłanka eugeniczna jest szeroko interpretowana.
Przypominała, że konstytucja mówi o sprawiedliwości społecznej oraz równości wobec prawa, a "mamy do czynienia z dyskryminacją i przez selekcję dzieci na etapie prenatalnym i pozbawianie części dzieci prawa do życia".
- Poprzez wyjątek eugeniczny państwo mówi niepełnosprawnym: wy jesteście gorsi, wy nie zasługujecie na ochronę - mówiła Godek. - To wielka nierówność wobec prawa i wielka dyskryminacja - przekonywała. Dodała, że obecna ustawa "buduje i utrwala negatywne stereotypy wobec niepełnosprawnych, ponieważ pokazuje, że nie cenimy sobie ich obecności w społeczeństwie".
Godek zwróciła uwagę, że "obecnie mówi się o tym, że matce daje się świadomy wybór, czy chce mieć chore dziecko, czy nie, ale nie używa się słowa aborcja" i nie tłumaczy się, w jaki sposób przeprowadza się zabieg.
- Apeluję, by nie bać się zagłosować za życiem - zwracała się do posłów. Aborcja nie zapobiega niepełnosprawności, to jest zabicie dziecka, które już żyje - podkreśliła.
PO: odrzucić wniosek, kompromis jest dobry
Kluzik-Rostkowska powiedziała, że w opinii jej klubu osiągnięty 20 lat temu kompromis w sprawie aborcji jest dobry i powinien nadal obowiązywać. Obecnie aborcję można przeprowadzić w przypadkach uszkodzenia lub choroby płodu, a także wtedy, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety lub jest następstwem czynu zabronionego.
Kluzik-Rostkowska przekonywała, że za każdym z tych trzech wyjątków kryje się wielki ludzki dramat. - Mój apel jest taki: uszanujmy ten dramat, pozwólmy ludziom w tej sytuacji podjąć decyzję. Dlaczego uważacie, że wiecie lepiej? - pytała.
Zaznaczyła, że wokół tzw. aborcji eugenicznej narosło wiele mitów, np., że aborcji dokonuje się głównie z powodu podejrzenia zespołu Downa. Przekonywała, że chodzi tu często o niezwykle dramatyczne przypadki, np. gdy płód nie ma mózgu. - Jest niewielka szansa, że kobieta donosi ciążę, a jeśli donosi, że dziecko przeżyje dłużej niż godzinę, dwie po porodzie. Wyobraźmy sobie dramat tej kobiety - mówiła.
Jej zdaniem kolejny mit to przekonanie o tym, że gdy zakażemy "aborcji eugenicznej", to jej nie będzie. Mówiła, że bogatsi rodzice, którzy chcą przeprowadzić aborcję, wyjadą za granicę, a biedniejsi będą skazani na podziemie aborcyjne. - Chyba nikt nie ma tu złudzeń - podkreśliła.
- Kolejny mit - zwolennicy zaostrzania tej restrykcyjnej ustawy myślą, że jak narzucą swój sposób myślenia innym, świat będzie lepszy. Kupujecie sobie spokój sumienia kosztem dramatów innych ludzi. Nie bądźcie królami cudzych sumień - apelowała Kluzik-Rostkowska.
- Nie zmuszajcie ludzi w dramatycznej sytuacji, żeby zachowywali się zgodnie z waszymi oczekiwaniami. Oni sami wiedzą lepiej, ile mogą znieść - dodała.
W jej ocenie wystąpienie przedstawicielki wnioskodawców było "wielką demagogią". - Jestem oburzona sugerowaniem, że państwo polskie robi wszystko, żeby mordować chore dzieci - podkreśliła.
PiS: trzeba mówić o milionach istnień
- Osoba z niepełnosprawnością ma taką samą godność i takie same prawa w Rzeczpospolitej Polskiej jak osoba pełnosprawna - mówił Jan Dziedziczak z PiS. - To, że ktoś być może będzie niepełnosprawny nie powinno przesądzać o tym, że ta osoba zostanie zabita - podkreślił. Podziękował też autorom projektu za inicjatywę sejmową.
Z kolei Tomasz Latos z PiS odwoływał się do statystyk. - Co roku usuwanych jest 42 miliony ciąż. To ogromna liczba. W 1,5 proc. przypadków są to ciąże po 21 tygodniu życia. Według badań Amerykanów prowadzonych w latach 1990-2010 od 89 do 97 proc. przypadków ciąż, w których stwierdzono Zespół Downa, jest usuwanych- mówił Latos. - To prawdziwa skala problemu, o którym trzeba mówić. Trzeba mówić o milionach ludzkich istnień, których należy bronić - mówił.
Dodał, że np. francuscy lekarze mówią o dzieciach "z odizolowaną pracą serca". - W 27 proc. przypadków ciąże te są usuwane, choć tę wadę można skutecznie leczyć u dzieci już narodzonych - powiedział. - Znajdźcie w sobie trochę szacunku dla inicjatywy obywatelskiej i nie odrzucajcie projektu ustawy w pierwszym czytaniu - zaapelował Latos do posłów.
Ruch Palikota: to barbarzyństwo!
Armand Ryfiński przekonywał, że obecna ustawa z 1993 r. nie była żadnym kompromisem, jak jest często nazywana. - Dzisiaj, mając 20 lat doświadczenia, gdy podziemie aborcyjne może sięgać 200 tys. rocznie, widać, że ta ustawa jest zła i powinna zostać zliberalizowana, a Polki, mają prawo decydować, tak jak wszystkie inne kobiety w Europie, czy chcą zostać matkami, kiedy chcą zostać matkami - mówił.
- Nikt nie ma prawa w tym kraju skazywać kogoś na ocean cierpienia. Największa podłość, jaką można zrobić, to sprowadzić kobietę do roli inkubatora, instrumentu, który musi rodzic. W Polsce każda kobieta może rodzić, nikt nikomu tego nie zabrania - dodał, odnosząc się do propozycji zawartych w projekcie i argumentów jego autorów.
- Jestem niezmiernie zszokowany, że ktoś sobie zadał tyle trudu, by zebrać podpisy pod tak barbarzyńskim projektem. To jest barbarzyństwo - podkreślił.
Przekonywał, że dzięki tej regulacji nie zmniejszy się liczba aborcji. Podkreślał, że jednym sposobem na ograniczenie liczby aborcji jest upowszechnienie edukacji seksualnej i dostęp do bezpłatnej lub taniej antykoncepcji. Przypomniał, że jego klub zgłaszał projekty, które miały wprowadzić takie rozwiązania, zostały jednak odrzucone; zapowiedział, że będą one składane ponowie.
PSL: przekazać do dalszych prac, pochylmy się nad tym
Nasze poczucie humanizmu wymaga od nas tego, aby pochylić się nad problemem, aby pochylić się nad projektem w komisji - przekonywał Franciszek Stefaniuk z PSL. - Jest sens odesłania ustawy do komisji i pochylenia się nad tym, tak jak nad prawdziwym człowiekiem, bo to dotyczy istoty życia ludzkiego, nie rzeczy - powiedział.
Przypomniał stanowisko Trybunału Konstytucyjnego, że "od momentu powstania życie ludzkie staje się chronione konstytucyjnie, a wszelkie wątpliwości co do zakresu ochrony życia ludzkiego należy rozstrzygać na rzecz życia". - Dzieciom chorym przysługuje ta sama ochrona prawna jak dzieciom zdrowym - zaznaczył. Dodał, że obecnie "jedne dzieci z tymi samymi chorobami są ratowane, a inne są diagnozowane jako nadające się do aborcji tzn. nienadające się do życia".
- Zachęcam, aby pochylić się nad tym projektem w komisji, ponieważ gdyby na skutek tej nowelizacji udało się w ciągu roku uratować choć jedno życie, to warto nad tym popracować - stwierdził.
- Będziemy głosować za przekazaniem projektu do dalszych prac - zapowiedział w imieniu klubu, a jednocześnie podkreślał, że w takich sprawach nie może decydować dyscyplina partyjna, ale własna świadomość.
SLD: nie pomagacie ludziom, którzy mają chore dzieci
- Przedstawiany dziś projekt jest wyrazem fałszywej troski wnioskodawców o obywateli. Nie pomagacie ludziom, którzy mają chore, niepełnosprawne dzieci, a słowa, które wypowiadacie nic nie kosztują - mówił Balt.
Przekonywał, że temat aborcji po raz kolejny wykorzystywany jest politycznie. - Tylko ktoś naiwny może sądzić, że sprawa, którą dziś poruszamy, jest tematem nowym. Projekt jest wykorzystywany politycznie, a na to nie możemy pozwolić. To kobieta powinna decydować, kiedy i ile chce mieć dzieci, a nie ludzie, którzy nie mają sumienia. Decydujecie o losie setek tysięcy rodzin - podkreślił Balt.
Zapowiedział, że SLD cały czas będzie prowadzić działania, by zmienić obowiązującą ustawę. - Stawką na szali jest zdrowie kobiet. Dzisiaj każdy będzie decydował, czy chce wziąć na swoje sumienie zdrowie tych kobiet, które noszą w sobie uszkodzony płód. Dzisiaj kobieta, jeśli tylko chce, może donosić ciążę. Obecnie obowiązująca ustawa pozwala na to w każdym przypadku. O co więc chodzi? O to by zmusić do tego wszystkie kobiety. Tylko nie wiem, czy jest sens robić z nich na siłę bohaterów - przekonywał.
Solidarna Polska: aborcja jest złem
- Aborcja jest złem i z tym chyba wszyscy na tej sali możemy się zgodzić. Dzisiaj my, którzy korzystamy z tego daru, jakim jest życie, z całym jego pięknem i wszystkimi zagrożeniami, jakie ono niesie, także z cierpieniem, po raz kolejny zastanawiamy się nad tym, czy pozwolić także wszystkim chorym i niepełnosprawnym na istnienie, na przeżycie - mówił Woźniak.
- Nic tu nie ma do rzeczy, czy ktoś jest wierzący, czy niewierzący, czy ktoś wyznaje taki czy inny światopogląd, posiada takie, czy inne sympatie polityczne. Miarą podejścia do problemu jest nasze człowieczeństwo, nasza wrażliwość i nasz stosunek do drugiego człowieka, do jego godności, której niezbywalnym elementem jest prawo do życia - dodał.
Podkreślił, że "aborcji eugenicznej" dokonuje się, gdy badania wskazują jedynie na prawdopodobieństwo upośledzenia lub nieuleczalnej choroby płodu. - Decyzję o dalszym losie podejrzanego o upośledzenie płodu, o jego być albo nie być, podejmie lekarz i ciężarna kobieta. A gdzie konstytucyjne zasady, mające być źródłem praw szczegółowych? - pytał i odwoływał się m.in. do art. 38, w myśl którego państwo zapewnia bezwarunkowo, każdemu człowiekowi prawną ochronę życia.
John Godson: nie zabijajmy najsłabszych
Projekt poparł także John Abraham Godson (niezrzeszony). - Wielkość demokracji jest mierzona tym, jak chronimy najsłabszych. Dzieci upośledzone i nieuleczalnie chore potrzebują ochrony, a nie eliminacji - przekonywał. Dodał, że fakt, iż dziś nie ma lekarstwa na jakąś chorobę, nie oznacza, że nie zostanie znalezione jutro.
- Przypomnę, że mówimy o żyjących istotach ludzkich. Czy pozwolilibyśmy na zabicie naszego kilkuletniego dziecka, tylko dlatego, że jest nieuleczalnie chore? Jeśli nie, to dlaczego pozwalamy na zabicie nienarodzonych żyjących istot ludzkich? Dlaczego okazujemy więcej współczucia wobec zwierząt niż wobec istot ludzkich? - pytał Godson.
- Nie zabijajmy tych najsłabszych, chrońmy ich jako państwo, wspierajmy ich i rodziny, okażmy empatię i współczucie - apelował.
Wanda Nowicka: fanatyzm, zaślepienie i okrucieństwo
Głos zabrała też niezrzeszona wicemarszałek sejmu Wanda Nowicka. - Zniewolenie kobiet w ciąży nie ma nic wspólnego z sumieniem; to fanatyzm, zaślepienie i okrucieństwo - mówiła. Postulowała, by odrzucić wniosek w pierwszym czytaniu.
Jak przekonywała Nowicka, już obecna ustawa dyskryminuje kobiety w ciąży. - A dziś dyskutujemy nad projektem, który ma pozbawić kobiety w ciąży resztek praw - dodała. - Zmuszanie rodzin wbrew ich woli do urodzenia chorego dziecka jest nieludzkie i okrutne, a przez to niehumanitarne - mówiła.
Zdaniem Nowickiej zwolennicy zmuszania kobiet do rodzenia upośledzonych dzieci nie liczą się z konsekwencjami m.in. z tym, że rodzice muszą rezygnować z pracy, aby przez 24 godziny na dobę sprawować opiekę nad niepełnosprawnym dzieckiem. Dodała, że rodzice nie mogą liczyć na pomoc państwa, ponieważ "państwo nie ma nic do zaoferowania niepełnosprawnym dzieciom poza biologiczną wegetacją".
- Zakaz aborcji będzie prawem notorycznie łamanym, a najbardziej ucierpią kobiety biedne i niewykształcone, których nie będzie stać na zabieg w podziemiu aborcyjnym - dodała wicemarszałek.
Także Halina Szymiec-Raczyńska w imieniu koła poselskiego Inicjatywa Dialogu oceniła projekt jako zły. - Dzieci urodzone w wyniku świadomych decyzji doświadczają miłości, jakiej nie zaznają dzieci urodzone pod przymusem - przekonywała.
Zaznaczyła, że posłowie nie mają prawa odbierać rodzicom prawa do wyboru w przypadku informacji o chorobie dziecka. - Stwierdzenie poważnej wady genetycznej płodu stawia przed rodzicami pytania, które nie będą dotyczyły większości z nas - dodała. - Nie możemy uzurpować sobie prawa decydowania za innych - mówiła. Szymiec-Raczyńska poinformowała, że jej koło wnosi o odrzucenie projektu ustawy.
A w kaplicy czuwanie...
Tymczasem - jak podaje "Rzeczpospolita" - w sejmowej kaplicy od godz. 12 trwa czuwanie modlitewne w intencji obrony życia dzieci poczętych połączone z adoracją Najświętszego Sakramentu.
Projekt złożyli w lipcu przedstawiciele Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej "Stop aborcji". Podpisało się pod nim 400 tysięcy osób. Autorzy projektu chcą zakazać "aborcji eugenicznej", ponieważ z tego powodu wykonywanych jest najwięcej zabiegów.
Ponad dwa lata temu, pod koniec poprzedniej kadencji sejmu, rozpatrywano projekt ustawy całkowicie zakazujący aborcji, wniesiony przez to samo środowisko. Nie został odrzucony w pierwszym czytaniu, lecz skierowany do dalszych prac w komisjach. One jednak rekomendowały odrzucenie go i sejm przychylił się do tego wniosku. Ostatecznie projekt nie wszedł w życie.
Dokładnie rok temu posłowie rozpatrywali kolejne dwa projekty dotyczące prawa do aborcji: Solidarnej Polski wprowadzający zakaz "aborcji eugenicznej" i Ruchu Palikota, który liberalizował prawo do przerwania ciąży.
Projekt SP zmierzał do wprowadzenia zakazu przerywania ciąży w przypadkach upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby. Zdaniem autorów zmiana ta odpowiadałaby powszechnemu poczuciu sprawiedliwości Polaków, ponieważ od wielu lat rośnie świadomość, iż aborcja jest odebraniem życia człowiekowi, a największy sprzeciw budzi właśnie "aborcja eugeniczna".
Czuwanie w sejmowej kaplicy ma trwać do jutra do godz. 16. Ks. Paweł Powierza, kapelan kaplicy, mówi, by nie łączyć odbywającego się czuwania z debatą w sejmie. - Katolik ma prawo się modlić, gwarantuje mu to Konstytucja, a czuwanie odbędzie się w ramach tegorocznych obchodów 20-lecia kaplicy sejmowej. Nie chciałbym, aby ktoś wiązał naszą modlitwę z tym, co się dzieje dziś na sali sejmowej - tłumaczy kapelan.
Niektórzy posłowie mają jednak inne zdanie i wiążą oba wydarzenia. - To bardzo dobry pomysł. Polscy parlamentarzyści mają prawo korzystać z sakramentów w kaplicy. To piękna tradycja I i II RP. Jednak warto zwrócić uwagę na fakt, że sprawa ochrony życia nie jest sprawą wyłącznie wiary. Znam wiele osób niewierzących, które uważają, że każdy obywatel ma prawo do życia, niezależnie, czy jest niepełnosprawny czy nie - mówi Jan Dziedziczak z PiS, przewodniczący Parlamentarnego Zespołu na rzecz Ochrony Życia i Rodziny.