Debata Kaczyński-Tusk: zarzuty stosowania "brudnych" chwytów
Kandydujący na prezydenta Donald Tusk (PO) i
Lech Kaczyński (PiS) w debacie w Radiu Zet wzajemnie
zarzucali sobie radykalizm i używanie "brudnych" chwytów w
kampanii wyborczej.
07.10.2005 | aktual.: 07.10.2005 16:18
Jako "bardzo nieładny chwyt" L. Kaczyński określił zarzuty Tuska, że na czwartkowym posiedzeniu w Ratuszu, gdzie rozstrzygała się sprawa pieniędzy dla warszawskiego metra, nie było ani prezydenta stolicy, ani też jego przedstawiciela. Kandydat PiS podkreślił, że gwarantuje, iż te pieniądze nie przepadły. Dodał, że reprezentanta urzędu miasta nie dopuszczono do rozmów.
Całą sprawę przygotowali ludzie PO w sojuszu z SLD. Na 2-3 dni przed wyborami to jest rozróba polityczna - podkreślił Kaczyński. Zaproponował, aby odejść od "tego rodzaju metod kampanii". Jako "ohydne" ocenił wybór hospicjum jako miejsca konferencji prasowej zorganizowanej w tym tygodniu przez warszawską liderkę PO Hannę Gronkiewicz-Waltz.
Tusk pytany, czy zostanie marszałkiem Sejmu, jeśli nie wygra wyborów prezydenckich, odparł, że kandydatem na tę funkcję jest poseł Platformy Bronisław Komorowski. Kaczyński podkreślił, że PO wystawiła kandydata "najbardziej agresywnego w stosunku do PiS i chełpliwego w prezentowaniu przewagi PO".
Kaczyński ocenił, że jeżeli jest coś radykalnego w programach PO lub PiS, to "ultraliberalny, radykalny program Platformy". To jest w warunkach europejskich całkowity radykalizm i tego rzeczywiście można by się obawiać - podkreślił.
Polityk PiS pytał Tuska, jakim kosztem zamierza poprawić stosunki z Niemcami. Czy za sprawę rury (gazociągu z Rosji do Niemiec pod dnem Bałtyku), czy może za sprawę Centrum Przeciw Wypędzeniom? - pytał.
Na insynuacje nie będę odpowiadał - odparł Tusk. To sugestia, że moje osobiste dobre relacje z niektórymi przywódcami politycznymi Niemiec, które budowałem po to, aby poprawić relacje polsko-niemieckie, mają na celu coś podejrzanego - argumentował szef PO.
Piątkowy "Nasz Dziennik" napisał, że Kaczyński powiedział o Tusku, iż wyznawana przez niego ideologia, chociaż uległa pozytywnej ewolucji, jest dość mocno związana z interesami środowisk wywodzących się w olbrzymim stopniu z komunistycznej nomenklatury.
Komentując to Tusk powiedział: Rozmawiamy z Lechem Kaczyńskim od 20-21 lat i nigdy patrząc mi w oczy nie miał śmiałości mi tego powiedzieć. Jest to przykre zaskoczenie.
Kaczyński ripostował, że Tusk się "strasznie obraża o prawdę". Polscy przedsiębiorcy, szczególnie w pierwszej połowie lat 90., ci gentlemeni w białych skarpetkach, wywodzili się właśnie z dawnej nomenklatury - dodał.
Zarzucił Tuskowi, że wielokrotnie zmieniał poglądy. Jego poglądy często się zmieniają wraz z różnymi modami, moje nie - dodał.
Pańskie poglądy w sprawie tylko stawek podatkowych w ostatnim roku zmieniły się cztery razy; ja bym książkę mógł napisać o tym, jak ewoluują pańskie poglądy - odparł Tusk.
Jego zdaniem, przedsiębiorca to dla Kaczyńskiego "krwiopijca o komunistycznym rodowodzie, w białych skarpetkach". Pan ma słabe pojęcie o tym, jak wygląda praca polskiego przedsiębiorcy. Może pan nawet też nie wie, że to są dzisiaj miliony ludzi w Polsce - zaznaczył Tusk. Dodał, że gdyby Kaczyński miał tego świadomość, nie proponowałby w swoim programie likwidacji samozatrudnienia i systemu podatkowego "bardzo niebezpiecznego dla ludzi przedsiębiorczych".
Kaczyński odparł, że to są "szpetne insynuacje". Niestety, po raz kolejny minął się pan z prawdą. My cenimy bardzo przedsiębiorców, dobrze wiemy, że są głównym źródłem sukcesu III RP w tym zakresie, w którym III RP ten sukces odniosła - zaznaczył.