Dawny radziecki dysydent chce kandydować na prezydenta
Dawny radziecki dysydent, pisarz i
obrońca praw człowieka Władimir Bukowski zdołał zebrać w niedzielę
swoją grupę inicjatywną, która oficjalnie zgłosi jego kandydaturę
w wyborach prezydenckich w Rosji w marcu 2008 roku.
Grupa inicjatywna Bukowskiego, która zebrała się w Moskwie, liczyła 800 osób, mimo że wymagane minimum to 500 ludzi. W poniedziałek pełnomocnik grupy oficjalnie zgłosi kandydaturę Centralnej Komisji Wyborczej. Bukowski jest wspierany przez reformatorską partię opozycyjną Jabłoko.
To radość widzieć waszą wiarę w nasze zwycięstwo. Bez tej wiary nie można niczego uczynić. W końcu udało nam się osiągnąć pewną jedność w obozie demokratycznym. Poparło mnie Jabłoko! - mówił Bukowski do zwolenników w pomieszczeniach udostępnionych przez muzeum Andrieja Sacharowa.
Kolejnym etapem będzie pozyskanie pisemnego poparcia 2 mln wyborców w co najmniej 40 regionach Rosji. Termin składania podpisów w CKW upływa 16 stycznia. Z tego obowiązku zwolnieni są kandydaci, których partia weszła do nowej Dumy Państwowej.
Przez całe niedzielne popołudnie zwolennicy Bukowskiego tłoczyli się w kolejce przed muzeum z paszportami, by wypełnić formularz poparcia. Nad prawidłowością procedury czuwało pięciu notariuszy.
Rezerwacja sali, w której spotkanie pierwotnie miało się odbyć, została odwołana na kilka dni przed wydarzeniem, co otoczenie dysydenta interpretuje jako wrogie działanie władz.
Ten sam los podzielił inny opozycjonista Garri Kasparow, któremu ostatecznie nie udało się zebrać grupy inicjatywnej. Ponieważ - jak powiedział - "w całej Moskwie nie udało mu się znaleźć sali" na spotkanie grupy, w tym tygodniu zrezygnował z udziału w wyborach.
64-letni Bukowski, który poza rosyjskim ma także brytyjskie obywatelstwo, nie spełnia wymagań rosyjskiego prawa wyborczego. Ponadto według przepisów, kandydat musi m.in. od 10 lat mieszkać w Rosji, tymczasem Bukowski przyjechał do Rosji niedawno, w listopadzie, w związku z kampanią przed wyborami prezydenckimi w marcu 2008 roku.
Dysydent zwrócił się już do Sądu Konstytucyjnego o rozstrzygnięcie tej kwestii.
Bukowski, dzięki któremu Zachód dowiedział się swego czasu o sowieckiej praktyce zamykania dysydentów w szpitalach psychiatrycznych, sam w "psychuszkach" spędził w sumie niemal 12 lat. Obecnie mieszka pod Londynem. Do kraju przyjechał po raz pierwszy od czasu objęcia w 2000 roku władzy przez Putina i po raz trzeci od 1976 roku.