PublicystykaDawid Wildstein: Kaczyński, największy koszmar Putina

Dawid Wildstein: Kaczyński, największy koszmar Putina

- Największym prezentem dla Putina wcale nie jest wygrana Jarosława Kaczyńskiego i PiS. Największym prezentem dla Putina były rządy Platformy Obywatelskiej i PSL, a więc partii, które właśnie straciły władzę. Zastąpił ich Jarosław Kaczyński, czyli największy koszmar Putina – pisze Dawid Wildstein w polemice dla Wirtualnej Polski. Poniżej odsyłamy do lektury tekstu Szczerka oraz prezentujemy odpowiedź publicysty.

Dawid Wildstein: Kaczyński, największy koszmar Putina
Źródło zdjęć: © Eastnews | Jan Bielecki

- Największym prezentem dla Putina wcale nie jest wygrana Jarosława Kaczyńskiego i PiS. Największym prezentem dla Putina były rządy Platformy Obywatelskiej i PSL, a więc partii, które właśnie straciły władzę. Zastąpił ich Jarosław Kaczyński, czyli największy koszmar Putina – pisze Dawid Wildstein w polemice dla Wirtualnej Polski. Poniżej odsyłamy do lektury tekstu Ziemowita Szczerka oraz prezentujemy odpowiedź publicysty. Polemika Wildsteina to kolejny głos w dyskusji Opinii WP na temat Polski po wyborach parlamentarnych.

Ziemowit Szczerek w swoim felietonie dla Opinii WP pisze, że Jarosław Kaczyński i jego ekipa to najlepsze, co mogło się trafić Putinowi. Czy rzeczywiście?Jeśli chcemy zastanawiać się nad tym, jacy politycy będą dla Putina opłacalni, powinniśmy skupić się na konkretach i namacalnych profitach, jakie może uzyskać Moskwa od danego polityka i jego ugrupowania politycznego. Jestem zresztą przekonany, że Putinowi również bardziej zależy na konkretnych „prezentach” niż ideologicznych wizjach i niepewnych proroctwach. Krótko mówiąc: porozmawiajmy o faktach.

Czytaj felieton Ziemowita Szczerka: Putinowi nie mogło się trafić nic lepszego niż wygrana Kaczyńskiego i PiS

Na czym najbardziej zależy prezydentowi Rosji w kontekście naszego kraju? Wyliczyłbym trzy główne cele Putina. Zniszczenie polskiego bezpieczeństwa energetycznego i możliwie duże uzależnienie Polski od surowców rosyjskich. Jak największe zinfiltrowanie naszego państwa agentami, czyli jak najsłabsza ochrona kontrwywiadowcza Polski. I wreszcie kontekst geopolityczny, czyli możliwie jak największe odizolowanie Polski na arenie międzynarodowej.

Przyglądając się deklaracjom i działaniom Kaczyńskiego i jego partii, gdy byli u władzy, jak również przyglądając się odchodzącej ekipie, nasuwa się wniosek odwrotny do sformułowanego przez Szczerka. Największym prezentem dla Putina były rządy Platformy Obywatelskiej i PSL, a więc partii, które właśnie straciły władzę. Zastąpił ich Jarosław Kaczyński, czyli największy koszmar Putina.

1. Sektor energetyczny

Putin swoją ekspansję w większości przypadków prowadzi w Europie za pomocą gazu i rurociągów. Mówi się wręcz, że to Gazprom jest dzisiaj najważniejszym elementem polityki zagranicznej Rosji. W tej sferze rządy Platformy i PSL-u były dla Putina idealne. Najlepszym przykładem podpisana z Gazpromem umowa gazowa z 2012 roku, dzięki której Pawlak, przy akceptacji Tuska, doprowadził do wieloletniego i skrajnego uzależnienia Polski od rosyjskiego gazu. Na szczęście umowa ta została zablokowana przez Unię Europejską, którą uznała, że dawała ona zbyt silną pozycję Gazpromowi. W ten sposób UE uratowała nas przed prorosyjskimi działaniami naszych rządzących.

Kolejnym elementem jest zupełne bagatelizowanie, momentami wręcz torpedowanie, inwestycji związanych z dywersyfikacją źródeł dostaw energii, bądź niesprawność tak znacząca jak w wypadku gazoportu. Warto także wspomnieć o bierności PO przy tworzeniu przez tandem Rosja i Niemcy kolejnych gazociągów, które omijają Polskę. I wreszcie sprawa samego PSL-u, który od zawsze lobbuje za rosyjskimi interesami w Polsce (nie tylko gazowymi), a którego to PSL-u członkowie, jak Piechociński, utrzymują kontakty z rosyjskimi oligarchami. PSL jest tak naprawdę najbardziej prorosyjską partią w Sejmie, a fakt, że poprzez koalicję dostała władzę, bardzo się Rosji opłacał. Odsunięcie ich od rządzenia musiało doprowadzić do wściekłości chłopców z Gazpromu, a więc i Putina.

Oczywiście, nie wiadomo co zrobi rząd PiS-u. Jednak kolejne deklaracje świadczą o pełnej świadomości Kaczyńskiego, jak ważne jest usamodzielnienie i możliwe ograniczenie siły rosyjskiej w polskim sektorze energetycznym. A co najważniejsze - nie będzie już rządowej koalicji z PSL-em.

2. Kontrwywiad

PiS w deklaracjach wciąż podnosi problem służb oraz konieczność zreformowania kontrwywiadu. Czy uda się te obietnice zrealizować? Czas pokaże, ale już dzisiaj wiadomo, że gorzej być nie może, a PiS jest przynajmniej szansą na zmianę patologicznego stanu rzeczy, co na pewno nie ucieszy Putina i chłopaków z GRU, którzy podczas rządów PO regularnie musieli z radości otwierać szampana. Sami rządzący „przyznają się” do tego na ujawnionych taśmach „Wprost”, z których możemy się dowiedzieć, że w ostatnich latach ochrona kontrwywiadowcza przestała właściwie istnieć.

Skądinąd fakt, że „haki” na najważniejsze osoby w państwie zdołała zebrać grupa „kelnerów” oraz niejaki Stonoga, pokazuje stan polskich służb. Tak samo z dużym zadowoleniem musiał Putin obserwować, jak do środowiska prezydenta Komorowskiego, zblatowanego z PO, z powrotem przenikają ludzie byłych Wojskowych Służb Informacyjnych, formacji, której członkowie z dumą opowiadają publicznie o swoich kontaktach z rosyjskim GRU. Ta idealna dla Putina sytuacja może się już niedługo skończyć.

3. Polska, Rosja i Europa

Ziemowit Szczerek w swojej analizie zupełnie pomija powyższe kwestie, choć wydają się one fundamentalne dla opisu relacji Polska-Rosja. Porusza za to aspekt geopolityczny, słusznie zresztą diagnozując fundamentalny cel Putina, czyli jak największe rozbicie solidarności państw UE i NATO. Nie wiem dlaczego akurat jeden z najbardziej pro-natowskich polityków Polski, Jarosław Kaczyński, miałby naszą pozycję w tej strukturze osłabić, skoro sam lobbuje wciąż za zwiększeniem zaangażowania NATO w naszym rejonie, ale szerzej Szczerek rozpisuje się na temat UE. Sugeruje, że PiS, który, co pewne, nie będzie prowadził tak układnej, wręcz służalczej, polityki wobec Niemiec, z racji swej „kłótliwości”, wepchnie nas w ramiona Putina.

Zastanówmy się najpierw, co nam dała skrajnie spolegliwa polityka Polski w stosunku do UE. Oraz jak wyglądała „współpraca” i „solidarność” z Niemcami i Zachodem za czasów PO, które jednocześnie zniszczyło zalążki jakiejkolwiek solidarności w rejonie, czyli tzw. Grupę Wyszehradzką.

Agresywne i skandaliczne wypowiedzi decydentów UE w kwestii uchodźców i emigrantów na pewno nie były nastawione na dialog i współpracę. Na pewno na współpracę nie jest nastawiona druga nitka gazociągu Nordstream, omijająca Polskę, wspólna idea Rosji i Niemiec. Fakt niezaproszenia Polski do rozmów na temat Ukrainy też nie jest dowodem na żadną współpracę. Dodajmy, że skrajna układność wobec Niemiec oraz własne interesy popchnęły już PO do bardzo prorosyjskich działań. Przykładem było poparcie przez Polskę kandydatury Mogherini na szefową unijnej dyplomacji, tj. poparcie polityka lobbującego za prorosyjskimi rozwiązaniami energetycznymi i ogólnie znanego z sympatii do Moskwy.

Przykłady można mnożyć. Jednak puenta jest oczywista. Solidarność pomiędzy Polską a silnymi państwami Zachodu w tym momencie nie istnieje. Układność PO doprowadziła tylko do jednego - do kolejnych układów, jakie nad naszymi głowami zawierają możni Europy z Rosją. Proniemieckość czy antyniemieckość Kaczyńskiego nic w tej sprawie nie zmieni. Pytanie jest inne - w jaki sposób tych możnych skłonić, by jednak z interesem Polski zaczęli się liczyć? Odpowiedź brzmi: Grupa Wyszehradzka. Tylko jako zestaw państw mamy jeszcze szansę coś znaczyć w UE i w jakiś sposób zablokować postępującą izolację Polski, na którą, do spółki, pracują tak Niemcy, jak i Rosja. Oczywiście, po 8 latach rządów PO, Grupa Wyszehradzka jest wewnętrznie bardzo skomplikowana. Przykładem prorosyjska polityka Orbana. Niemniej, należy chociaż spróbować, by to zmienić, bo to nasza jedyna szansa. I tę próbę Kaczyński na pewno podejmie, co również zdenerwuje Putina.

I jeszcze małe ad vocem, trochę wykraczające poza temat Putin-Kaczyński.

Ziemowit Szczerek, jak większość komentatorów liberalnych czy lewicowych, postrzega PiS jak partię niedemokratyczną. Pisze: „PiS nie jest partią, podczas rządów której rozkwitnie demokracja. Jest to partia, która, przynajmniej dopóki nie zmieni konstytucji, będzie urządzenia demokratyczne obchodziła. Pisowcy nie przepadają za kontrolą swoich poczynań, a przecież na tym ta cała europejska impreza polega, że wszystkie rodzaje władz mają sobie wzajemnie patrzeć na ręce”.

Jedno pytanie: która partia, podczas swoich rządów, doprowadziła, bądź usiłowała doprowadzić, do zniszczenia fundamentów demokracji? Podpowiedź: mowa o ograniczeniu obywatelom dostępu do informacji o działaniach władzy, o próbach zniszczenia instytucji referendum czy próbach ograniczenia wolności obywateli do zgromadzeń.

Odpowiedź: tą partią była PO. A partią, którą broniła wtedy tych fundamentalnych praw i protestowała, był PiS.

Dawid Wildstein dla Wirtualnej Polski

Polemika Dawida Wildsteina jest kolejnym głosem w debacie Opinii WP poświęconej Polsce po wyborach parlamentarnych. Wkrótce kolejne głosy w dyskusji. Czytaj także:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (770)