Dariusz Loranty: przy śmierci Madzi, oprócz Katarzyny, była druga osoba
Były negocjator policyjny Dariusz Loranty twierdzi na łamach Fakt.pl, że przy gwałtownej śmierci małej Madzi z Sosnowca była też druga osoba oprócz Katarzyny i jeszcze jedna, pomagająca jej w ukryciu zwłok.
13.07.2012 | aktual.: 13.07.2012 14:59
Podobną hipotezę Dariusz Loranty wysunął już pod koniec marca br. na łamach Wirtualnej Polski. Mówił wtedy m.in. o tym, że jest przekonany, że ktoś oprócz Katarzyny był przy śmierci małej Madzi lub przynajmniej miał z tą sprawą pośredni związek.
Przeczytaj również: Jan Gołębiowski: matka mogła rzucić Madzią o ścianę
- Druga osoba pomagała przy chowaniu zwłok i może nie mieć nic wspólnego ze śmiercią dziecka. Myślę, że te osoby zostaną precyzyjnie ustalone przez śledczych. W sprawę zamieszana jest też trzecia osoba, która być może początkowo nie wiedziała o przebiegu śmierci dziecka ale następnie, kiedy się o niej dowiedziała, świadomie i celowo doprowadziła do nagłośnienia sprawy - powiedział portalowi Loranty. (przeczytaj całość: Nie dwie, a więcej osób zamieszanych w śmierć Madzi?)
Po tym jak 12 lipca katowicka prokuratura poinformowała o zarzucie zabójstwa dla matki Madzi Katarzyny W. Loranty wypowiedział się na łamach Fakt.pl. Jego zdaniem skoro jest mowa o śmierci „nagłej i gwałtownej”, linia obrony będzie taka, że nie było to zaplanowane działanie. "I ja rzeczywiście nie zakładam, by tak było. Katarzyna nie przyzna się na pewno do zabójstwa. Czekam jednak na wyjaśnienie, kto jej pomagał, kto ukrył zwłoki" - przyznał policyjny negocjator.
Loranty skrytykował też "grę prowadzoną przez prokuraturę". - Tu doszło bowiem do swego rodzaju teatru, do przedstawienia na linii Rutkowski–policja–prokuratura - stwierdził.
Zaginięcie małej Madzi zgłoszono 24 stycznia. Początkowo jej matka utrzymywała, że dziewczynka została porwana. W sprawę zaangażował się były detektyw Krzysztof Rutkowski. To on nagrał swoją rozmowę z kobietą, podczas której powiedziała mu, że dziecko zginęło w wyniku nieszczęśliwego wypadku; miało upaść na podłogę i uderzyć o próg w mieszkaniu, gdy wypadło jej z rąk. Następnego dnia - już policjantom - Katarzyna W. wskazała miejsce ukrycia zwłok. Prokuratura przedstawiła jej zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka. Kobieta spędziła blisko dwa tygodnie w areszcie. Zwrot w sprawie nastąpił 12 lipca, kiedy katowicka prokuratura poinformowała o zarzucie zabójstwa dla matki Madzi. Katarzyna W. została tymczasowo aresztowana na trzy miesiące.